Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Sara ma już wspaniały dom, w podwarszawskiej miejscoowości pełnej lasów i łąk do biegania. My zostaliśmy z niespłaconym długiem za jej zabezpieczenie weterynaryjne póki z nami była. Dziękujemy wszystkim, dzięki którym ten dług jest tylko taki jaki jest. Gdyby nie wasza pomoc byłoby jeszcze gorzej. Pomogliście nam pomagać, z całego serca wam dziękujemy
Sara, bo tak dałyśmy jej na imię , wczoraj pojechała do nowego domu. Oprócz kochającej rodziny, która wcześniej miała psy tej rasy więc wie jak sobie radzić z terierami o silny instynkcie łowieckim, ma do dyspozycjiwielki ogród w którym może sobie biegac do woli. Mieszka oczywiście w domu. Wczoraj udało się zrobić tylko dwa sensownej jakości zdjęcia, bo Sara poodekscytowana nowym domem była jak żywe srebro. Jak tylko będziemy mieć więcej zdjęć, opublikujemy w tej aktualizacji
Pozostał dług w lecznicy i koszty paliwa za wiziyty u weta oraz wczorajszą podróż (ponad 200 km w jedną stronę). Jeżeli ktoś chce jeszcze pomóc w wyzerowaniu salda Sary, zbiórka potrwa jeszcze trochę, więc można wpłacać.
Za każdy datek jesteśmy wdzięczne, bowiem mamy na swoim utrzymaniu nie tylko te psy i koty, dla których ogłaszałyśmy zbiórki, lecz znacznie więcej zwierząt . Po wyjeździe Sary zostało ich 22 w domu tymczasowym u Doroty i cztery w płatnych hotelikach...A przecież kazego dnia mogą dojść następne wymagające natychmiastwoej poomocy....
Dotychczasowym darczyńcom dziękujemy z głębi serca za pomoc.
Jakim trzeba być potworem, żeby maleńką sunię, niecałe 7 kg wagi, maltretować miesiącami, jeżeli nie latami, a potem przywiązać w głębi lasu, skazując na powolną śmierć w męczarniach! Najprawdopodobniej osoba, która zadzwoniła do Doroty, naszej wolontariuszki, z informacją o miejscu porzucenia psa, to był właściciel zwierzęcia.
Nie wiemy, co spowodowało, że bydlak w ostatniej chwili dał psu szansę na przeżycie, informując Dorotę o tym, gdzie mniej więcej porzucił zwierzę.
Wyniszczał psa latami. Sunia ma przełysienia, jest chronicznie niedożywiona, ciężarna i po zachowaniu widać, że była wielokrotnie bita. Rany na pyszczku wskazują, że również była gdzieś zamykana i o kraty kaleczyła sobie mordkę. A mimo wszystko ta mała, tak skrzywdzona i sponiewierana psinka lgnie do człowieka.
W dniu znalezienia została opatrzona i odrobaczona oraz zabezpieczona przeciwko kleszczom, a w ubiegłym tygodniu dostała komplet szczepień. Sunia zaczęła nabierać masy i morfologia jej się poprawiła, więc wczoraj została też wysterylizowana. Cały czas trwa leczenie przełysień. Obecny dług w lecznicy wynosi już ponad 800 zł. Do tego dochodzą transporty, czyli wydatki na paliwo i utrzymanie małej w domu tymczasowym, Prosimy, pomóżcie nam, bo zaczynamy tonąć w długach, których spłata przerasta nasze możliwości finansowe.
Nie mamy żadnych dotacji ani stałych sponsorów, działamy w trudnym dla zwierząt terenie wiejskim w okolicach Radomia. Tu gminy na zwierzęta nie wydają pieniędzy, jedyne co czeka odłowione bezdomniaki, to wywózka do najtańszych i najgorszych schronisk, bo z takimi przeważnie podpisuje się tu umowy.
Ratujemy przed takim losem więcej zwierząt, niż jesteśmy w stanie podołać finansowo. Jesteśmy zmuszone prosić was o wsparcie. Będziemy wdzięczne za każdą pomoc.
Ładuję...