Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Styczniowy poranek zaczął się dla nas od telefonu z prośbą o pomoc dla dwóch psów uwięzionych od kilkudziesięciu dni na jednej z posesji w Niesulicach. Właścicielka psów opuściła posesję i wyrzuciła z domu dwa małe psy, zostawiając im otwartą komórkę na opał. Sąsiedzi informowali już urząd, ale nic to nie dało. Sąsiedzi przez płot przerzucają wygłodniałym i zmarzniętym zwierzętom jedzenie, nalewają ciepłą wodę i dzwonią do nas.
Choć od psiaków dzieli nas kilkadziesiąt kilometrów decydujemy się wysłać pomoc. Psiaki nie maja praktycznie żadnego schronienia, a wkrótce temperatura spadnie do - 10 st. C.
Na miejscu czekają nas dwie zmarznięte kupki nieszczęścia. Skołtuniona suczka w wieku oko 12 lat i pięcioletni samiec. Psiaki są ze sobą bardzo zżyte. Próbują się schronić w murowanej komórce, w której na próżno szukać choćby koca czy siana. Jedynym ratunkiem przed zamarznięciem jest wtulenie się w siebie nawzajem i próba przetrwania tak każdego dnia, każdej nocy. W komórce przeznaczonej dla psiaków widzimy łańcuch, do którego niedawno przywiązany był samiec. Udało mu się uwolnić. Gdyby został na łańcuchu - nie udałoby się go uratować. Został skazany na śmierć z wyziębienia i głodu.
Nie pozostało nam nic innego jak zabrać przemarznięte psiaki ze sobą. W samochodzie wciąż wtulają się w siebie i człowieka, tak aby uchwycić, choć odrobinę ciepła i ludzkiego dotyku.
Jedziemy z nimi do lekarza weterynarii. Młodszy Neo syn suczki Lady nie ma sierści praktycznie na połowie pyszczka. To wynik wcześniejszego nieleczonego urazu, najprawdopodobniej dotkliwego pogryzienia lub uderzenia, które praktycznie zdarło skórę z głowy. Rana już zdążyła się częściowo zagoić. Suczka może być szczenna.
Jak się okazało nie pierwszy raz. Jest niesterylizowana. Właścicielka wypuszczała ją na wieś. Efekt był łatwy do przewidzenia. Lady miała minimum 5 razy szczeniaki, które właścicielka rozdawała bądź sprzedawała. I tak bez końca. Oba psiaki są też skołtunione. Do sierści poprzyklejane są drobinki lodu, śniegu, błota i odchodów. Żywcem zjadane przez pchły.
Psiaki trafiają do awaryjnego domu tymczasowego, nie opuszczają jednak się na krok. Bardzo potrzebują obecności ludzi, nie mogą jeszcze uwierzyć, że tak może wyglądać ich życie. My obiecaliśmy im, że nigdy więcej nie zaznają w swoim życiu zimna, cierpienia i głodu.
Możemy pomagać takim psiakom tylko dzięki Waszej pomocy.
Ładuję...