Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
W niedzielę do Weterynaryjne Centrum Kliniczne Kurosz zawozimy Kulkę, której kończy się terapia antybiotykowa i może już zostać wysterylizowana . Jak wiecie jej krzyk i pisk był spowodowany ogromnym bólem wynikającym ze zaawansowanego ropnego zapalnie narządów rodnych. Stan zapalny zwalczony, Kulka czuje się bardzo dobrze więc będziemy sterylizować.
Kulka ma cudowny charakter. Po sterylizacji będziemy jej szukać domku. To pierwsze zdjęcie to jest jej pozycja podczas spania Uwielbia się przytulać.
Kuleczka od wczoraj jest w hoteliku Odi&Mija - psia rodzina. Przed nią jeszcze dwutygodniowa terapia antybiotykowa. Ale mamy dobre wiadomości: Wyniki tomografu i histopatologii wykluczyły proces nowotworowy w drogach rodnych. To był bardzo silny ropny stan zapalny, który udało się opanować farmakologicznie. Najważniejsze, że sunię już nic nie boli. Przed nią sterylizacja, ale lekarze zalecili by jeszcze poczekać ze 2 tygodnie. Ale jest dobrze. Kuleczka jest cudowna i jeszcze trochę nieśmiała Zła wiadomość jest taka, że mamy kolejna fakturę do opłacenia na ponad 6200 zł. Nasz dług na dzień dzisiejszy wynosi 50 tys zł. Toniemy i tak naprawdę nie mamy już pomysłu co dalej:
Nie możemy się pozbierać ponie nieoczekiwanej, niespodziewanej śmierci małej Lunki, która wg naszych założeń miała mieć przed sobą długie super szczęśliwe życie w fajnym domu. Trudno pogodzić się z tym co się stało patrząc na zdjęcia tego cudownego, ślicznego i słodkiego stworzenia. Chciałoby się usiąść zapłakać i zawiesić się, poddać, odpocząć. Ale my nie możemy sobie na to pozwolić. Nam nie wolno. Mamy przecież innych podopiecznych, które nas potrzebują i faktury do zapłacenia. Na szczęście - bo trudno byłoby znieść kolejne złe wieści - dziś napłynęły z Weterynaryjne Centrum Kliniczne Kurosz nieco lepsze, dające nadzieję. Kulka towarzyszka niedoli Lunki czuje się lepiej. Terapia antybiotykowa zniwelowała stan zapalny, przestała lecieć ropa z guza usytuowanego prawdopodobnie w macicy. Nie mamy jeszcze dokładnego opisu badania tomografem ale są przecieki, że nie ma przerzutów i w przyszłym tygodniu Kuleczka będzie się kwalifikowała do operacji. Sunia czuje się dobrze, nie odczuwa bólu i ma apetyt. Możemy mieć nadzieję, że będzie dobrze i tego się trzymamy. A Was prosimy o wspieranie zbiórki założonej na Kulkę Lunkę i Maksia. Lunki już nie ma, ale pozostała faktura na prawie 8 tys. zł , dojdą jeszcze koszty leczenia Kulki - zapewne duże, oraz profilaktyki i utrzymania Maksia.
Prosimy Was o pomoc :
W czwartek wieczorem mieliśmy pisać o ratowaniu życia. W czwartek nie zdążyliśmy, więc przełożyliśmy na piątek. Ale w piątek już nie mogliśmy pisac o ratowaniu życia, tylko o śmierci, bezsensownej śmierci maleńkiej cudownej suni Lunki, o intensywnej walce o jej kruche życie, o wielkiej miłości i przyjaźni psa i chłopca, o rozpaczy, o kolejnej przegranej i zwyrodnialcach, pseuduchah rozmnażających psy dla pieniędzy. Bo Lunka tak naprawdę nie powinna się w ogóle urodzić. Dlaczego ? Bo urodziła się śmiertelnie chora. Pseuduh wiedział, że coś z nią nie tak i oddał patologii.
Lunkę zabraliśmy interwencyjnie w minioną niedzielę z tej samej posesji w Podlegórzu co Kulkę. Kulka wyła z bólu, a Lunkę zamkniętą w czymś w rodzaju kurnika usłyszeliśmy przypadkiem. Do wtorku byliśmy przekonani, że przed nią długie szczęśliwe życie. Była śliczna, cudowna i miała dopiero 10 tygodni. Co innego Kulka, obolała, zagłodzona prawdopodobnie z guzem w macicy ( ciągle czekamy na wyniki tomografu)
Lunka i 17 - letni Wojtek od razu przypadli sobie do gustu, sunia nie odstępowała go na krok. Została w jego domu na DT. Już we wtorek Wojtka zaniepokoił intensywny oddech Luny,, częste picie wody, szybkie męczenie się. W środę dr Anna Konik z Skinvet Gabinet Weterynaryjny Anna Konik osłuchała małą i postawiła straszną diagnozę: na 99% przetrwały przewód tętniczy (Botalla) czyli pozostałe z okresu życia płodowego naczynie łączące tętnicę płucną z aortą, które powinno się zamknąć, a jeśli tak się nie stanie jest śmiertelną wadą wrodzoną, którą można usunąć tylko operacyjnie we wczesnym stadium szczenięcym. U ludzi jest podobnie. Nie czekaliśmy ani chwili. Już następnego dnia rano Lunka trafiła na badanie do kardiologa. Tu diagnoza była jeszcze straszniejsza. Wszystko macie w opisie . Wad było znacznie więcej. Serce całkowicie przebudowane . 10 tygodni waliło jak młot. jak maszyna. Do tego wykryto otwór przy aorcie, niedomykalność zastawek jako skutek PPT. I ultimatum: albo eutanazja bo pies cierpi i przed nią najwyżej kilka dni życia albo operacja zamknięcia przewodu obarczona ryzykiem, że nie przeżyje . Koszt prawie 8 tys zł. Największym zagrożeniem jest szok ciśnieniowy po zamknięciu naczynia. Mając minus 30 tys. zł na koncie wybraliśmy oczywiście to drugie . Operacja odbyła się w piątek . Była bardzo trudna. Luna przeżyła operację, ale dwa razy w trakcie zatrzymała się. Potem decydująca miała być pierwsza godzina po. Jednak już pół godziny po operacji rozpoczęła się reanimacja, którą mała i lekarze przegrali. ............ A my zostaliśmy ze złamanymi sercami, pustką i fakturą na 8 tys zł., którą musimy zapłacić.
Nie tylko nie da się pogodzić ze śmiercią Lunki, ale z cierpieniem chłopca - Wojtka, który też urodził się z wadami wrodzonymi i w suni znalazł bratnia duszę, co trwało tak strasznie krótko. Nie zdajecie sobie sprawy jak o nią walczył, jak strasznie przeżywał jej chorobę i jak teraz jest zrozpaczony. Wyjątkowy, bardzo mądry chłopiec Los jest okrutny i niesprawiedliwy.
Zbiórki na ratowanie życia idą nieźle, ale tego życia już nie ma, a my i tak musimy zapłacić. W klinice jest jeszcze Kulka, która nadal walczy o życie. I jest Maksio - szczeniak krótkowłoseo owczarka niemieckiego.
Musimy też dotrzeć do gnoja, u którego sunia została powołana na świat i powyrywać mu nogi z dupy. Jeżeli Luna urodziła się taka to pewnie pozostałe też. I tyle w temacie. Odechciewa nam się już wszystkiego , uwierzcie. To walka z wiatrakami. Gratulacje dla wszystkich debili. którzy w Ustawie o Ochronie Zwierząt z 2012 roku pozwolili gnojom i skurwysynom kręcić interesy na psim tyłku. Luna to jedna z milionów ofiar twórców tej Ustawy. Gratulacje dla bezmózgowców, którzy "myśląc" o poprawianiu losu zwierząt w Polsce na ostatnim miejscu stawiają kastrację
zwierząt domowych i wprowadzeniu akcyzy dla tych, którzy są w posiadaniu niekastrowanych psów i kotów. To rozwiązałoby problem gigantycznej bezdomności i ukróciło interesy tych co na niej zarabiają. Prowadzący schroniska w pierwszej kolejności. Chory kraj chorych podłych i głupich ludzi
Kulka przeszła wczoraj badanie tomografem. Nie było innej możliwości by zlokalizować i dokładnie ocenić guz. Zrobiono też biopsję. Teraz czekamy na opis i wyniki. Jeszcze ich nie znamy. Może jutro. Kulka ma wyniszczony organizm. Mogła nie jeść z powodu permanentnego bólu. Echo serca jest ok więc pod względem kardiologicznym nie ma przeciwwskazań do operacji. Sunia cały czas zabezpieczona przeciwbólowo. C D N........................
Pomóżcie nam pomóc umęczonej bólem cudnej Kulce :
Po dzisiejszych badaniach Kulki wiemy tyle, że w drogach rodnych jest guz. Jest potężny stan zapalny i mnóstwo ropy, więc na ten moment guz nieoperacyjny. Trzeba więc opanować najpierw stan zapalny. Rozważany jest tomograf, który da pełny obraz guza. Czy będzie doweimy się jutro. Wyniki krwi niezłe. Kulka je i pije. Jest zabezpieczona przeciwbólowo.
Otrzymaliśmy informację o bitym psie w jednej z podzielonogórskich miejscowości. Sąsiada mężczyzny, który jest właścicielem psa, zaniepokoił częsty pisk i skowyt psa dobiegający z komórki na terenie posesji. Jedziemy na miejsce.
Właściciel prowadzi nas do komórki na drewno. Wchodzimy, w środku ciemność. Pełno odchodów i odór moczu to pierwsze co rzuca się w oczy po przekroczeniu progu miejsca, które było więzieniem dla malutkiej suni. W środku, na betonowej posadzce kilka desek zbite w prowizoryczna budę, w niej skulona ze strachu i bólu mała suczka. Piszczy i wyje z przerażenia. Próbujemy ją uspokoić. Podajemy coś dobrego do jedzenia. Suczka ucieka w najdalszy kąt budy. Nie pozwala się dotknąć. Niepokoi nas nienaturalny chód suczki, wygięty grzbiet i wylizywanie się w okolicy ogona. Weryfikujemy informacje o pobiciu suczki. Jest przeraźliwie chuda. Gdy po kilkunastu minutach daje się nam pogłaskać możemy wyczuć u niej wszystkie kości kręgosłupa i żeber.
Suczkę bardzo boli okolica odbytu. Nie daje się tam dotknąć. Odbieramy sunię właścicielom i przewozimy natychmiast do Weterynaryjnego Centrum Klinicznego w Gorzowie Wielkopolskim. Kulka ma około 4 lat, jest bardzo delikatna i kochana. W okolicach odbytu i dróg rodnych jest rozległa rana niewiadomego pochodzenia, która bardzo boli, wiemy jedynie, że bardzo cierpi. Prosimy o wpłaty na diagnostykę i ratowanie suczki. Oprócz Kulki z posesji odebraliśmy 10 - tygodniową suczkę długowłosego owczarka niemieckiego, także przetrzymywana w komórce z odchodami. A kilka domów dalej półrocznego szczeniaka Maksa przywiązanego łańcuchem do drzwi od stodoły z dostępem do czegoś, co właściciel nazywał budą i do czego i tak pies się nie mieścił.
Dwie oparte o siebie płyty na europalecie. Psiaki po zabezpieczeniu na pasożyty i kleszcze trafiły do hoteliku. Musimy je zaszczepić no i dojdzie koszt hoteliku przed adopcją. Pomóżcie nam. Prosimy. Mamy 34 tys. zł zadłużenia.
Ładuję...