Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dramat! 5 dorosłych psów, 5 szczeniąt, było więcej, ale "padły", od robali, z wycieńczenia... Prośba o pomoc! Właściciel, który mieszkał sam w lesie umarł, zostały psy. Nikt nie chce pomóc, a psy są w bardzo złym stanie.
Pojechałam na miejsce z ludźmi, którzy wiedzieli, gdzie to jest. 1,5 km drogi w las, nie da się wjechać, bo nie ma drogi. Kontenery, klatki w ręce i idziemy. Na miejscu obraz nędzy i rozpaczy. Wszystkie psy wychudzone, maluchy w opłakanym stanie...
Trzy psy nie podchodzą, uciekają... Maluszki pochowane w stodole, w belach słomy. Dwie suczki miłe, kontaktowe, są matkami, jedna karmiąca. Biegunka, wymioty, wychudzenie, masa kleszczy, pchły się roją.
Samiec złapał się w klatkę łapkę, nie był zadowolony, póki co jest nieobsługiwalny. Dwie kontaktowe sunie wzięte bez większego problemu, mniejsza ma coś z okiem, jedno oczko jest "wypukłe", efekt albo urazu, albo coś gorszego.
Szukanie maluchów w stodole, brzuchy pękate, pchły wchodzą im do oczu. Jeden starszy szczeniak wciśnięty w norę w belach, gryzie, ale po chwili udaje się go wyciągnąć. Kolejna sunia po dłuższym czasie w końcu złapała się w klatkę, jest w ciąży. Ostatnia jest w trakcie łapania.
Wszystkie mają kleszcze, są zarobaczone i osłabione. Od razu weterynarz, który przyjechał specjalnie, żeby pomóc - po kolei, jeden za drugim są badane, dostają leki.
Ogarnięcie miejsca na przyjęcie takiej ilości psów, czyste koce, kołdry, dobre jedzenie, woda, spokój... Koszty? Gigantyczne! Dla maluchów jutro będzie zamawiane Zylexis, szczepionki na odporność, do tego sterylizacje, szczepienia, chipy, nie wiadomo co jeszcze! Błagam o pomoc! Ratujmy te biedy!
Ładuję...