Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Czy to możliwe, że psy nie dostawały jeść przez kilka tygodni? Niestety tak. Wychudzone i odwodnione zwierzęta, na prośbę policji, odebrali dopiero co członkowie Fundacji Ochrony Zwierząt. W szopie, gdzie były zamknięte, było także 5 martwych szczeniaków. Umarły po porodzie, prawdopodobnie z wychłodzenia. W dniu interwencji temperatura na dworze wynosiła - 8 stopni Celcjusza.
Wszystko to dzieje się przed wigilią. Wieś w polach, w gminie Błędów pod Grójcem. Psy zamknięte są w tych pomieszczeniach gospodarczych.
Z relacji policji - dzielnicowy pisał do gminy Błędów z prośbą pomoc dla tych psów, ale przez kilka dni pomoc ta nie nadeszła. Zagłodzonych zwierząt nie zabrano do lekarza ani do schroniska. Na posesję przyjeżdżała policja, ale funkcjonariusze byli bezradni, bo nie mieli gdzie psów zabrać. Kolejne dni więc czekały na ratunek. On nie następował...
Po kilku dniach szukania organizacji, która skutecznie może przynieść pomoc dla zagłodzonych psów przyjechaliśmy my. Na miejsce wysłaliśmy też karetkę dla zwierząt aby kilku szkieletom pomóc natychmiast.
Suczka w typie pekińczyka, czarny mały kundelek i suczka maści rudej, która dzień wcześniej urodziła szczeniaki - były niedożywione i bardzo chude. Leżały na betonie w budynku gospodarczym opuszczonego gospodarstwa. Niektóre były zamknięte w klatce.
Malutki czarny pies siedział przerażony w plastykowym śmietniku. Trząsł się z zimna. Na środku podłogi leżała kilkukilogramowa suczka.
Pilnowała 5 martwych szczeniaków i jednego, który dogorywał z zimna przy jej boku. Nie była w stanie ich ogrzać.
Sama nie miała tkanki tłuszczowej a tkanka mięśniowa była w zaniku. Stan zagłodzenia musiał u tych psów trwać kilka tygodni. Jak dojechaliśmy szczeniaki były już zimne...
Żadne schronisko nie chciało przyjąć tych psów. Opiekę nad nimi powinna zlecić gmina. Ta nie kwapiła się do pomocy. Koszt przyjęcia każdego z psów do schroniska to ponad 2000 zł. Dlatego nikt nie chciał pomóc. Ale czy koszty powinny być przeszkodą w ratowaniu życia psów? To pytanie retoryczne, ale niestety wiele samorządów twierdzi, iż to koszty są przeszkodą.
Po kilkunastu minutach psy były już w ciepłym aucie i drodze do szpitala dla zwierząt. Trafiły pod opiekę lekarzy i cały czas tam pozostają.
Koszty tej pomocy musi pokryć nasza organizacja, nie zapłaci ich właściciel, bo nie jest „ściągalny”. Nigdzie nie pracuje, odrabia grzywny z wcześniejszych wyroków jako prace społeczne.
Dlatego założyliśmy zbiórkę na ratowanie tych psów, pokazując iż można pomóc od razu, by psy nie cierpiały. Musimy też poprosić Państwa o pomoc, bo nie mamy środków na to, aby zapłacić za leczenie tych psów i pobyt w klinice.
To niestety nie koniec dramatu zwierząt na tej posesji. W kojcu za budynkami gospodarczymi przebywała wychudzona suczka w typie owczarka belgijskiego.
Odwodniona, wyczerpana, bez budy. Przebywała na łańcuchu. Za schronienie miała dyktę i pustaki.
Ona też nie jadła chyba z miesiąc. W stanie wyczerpania trafiła do kliniki weterynaryjnej, pozostaje w szpitalu dla zwierząt. Jest nawadniana - jej stan jednak jest bardzo ciężki. Ma ok. 15 kg. niedowagi. Trzymamy za nią kciuki, aby przeżyła.
Błagamy o wsparcie dla tych zagłodzonych psów. Błagamy o miejsca dla nich, choćby tymczasowe, aby po wyjściu z kliniki nie musiały trafić do schroniska. Możemy je dowieźć i na koniec świata. Byle nam Państwo pomogli.
Ładuję...