Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wczoraj (niedziela 30-01-2022) wraz z Rafałem i Kingą udaliśmy się pod Ostrów Mazowiecką, by odłowić 3 psy, które straciły swojego właściciela z powodu jego śmierci.
Zadanie nie należało do łatwych, gdyż psy są wylęknione i nieco zdziczałe. Udało nam się na dzień wczorajszy odłowić tylko jednego. Pozostały jeszcze dwa, ale nie poddajemy się i będziemy nadal o nie walczyć. Dziś mamy już kolejnego. Pozostała tam jeszcze tylko jedna sunia, najbardziej dzika. Przed nami sporo zabiegów pielegnacyjno - zdrowotnych i behawiorystycznych. Wyzwanie zostało podjęte i ci którzy mnie znają i obserwują moją pracę, wiedzą że ja się nie poddaje i walczę do końca nawet gdy inni nie widzą już nadziei.
Kocham to, co robię, a zwierzęta są mi szczególnie bliskie, gdyż za pomoc odwdzięczają się radością, zabawą, przytulaniem i masą mokrych buziaków. Uwierzcie, że to naprawdę potrafi podnosić na duchu, gdy już nie ma na nic siły, a tak bywa często... Jest to bardzo wymagające zajęcie apsorbujace ogromna ilość czasu i wysiłku.
Po spędzonych kilku godzinach pod moją opieką i "rozmowie" z Lady (takie otrzymała imię sunia odłowiona wczoraj). Poszliśmy na pierwszy spacer już na smyczy. Ciężko to jeszcze nazwać spacerem, ale dla mnie to już sukces, gdy po kilku godzinach zdziczały pies nie rzuca się do ucieczki i nie atakuje smyczy, by się uwolnić.
Psy które planujemy zabezpieczyć, przygotować do adopcji i znaleźć im domy, tego wysiłku potrzebują naprawdę wiele, tak samo jak środków, by móc osiągnąć zamierzony cel. Trzymajcie za nas kciuki i bardzo proszę, wesprzyjcie nasze działania, bo bez Waszej pomocy te psy jak i wszystkie zwierzęta goszczące pod dachem naszego przytuliska nie mają szans na normalne życie.
Bez Was i Waszej nieocenionej pomocy my nie pomożemy, bo zwyczajnie nas na to nie stać.
Gdy wszystko przebiegnie zgodnie z założeniami, psy zostaną poddane wszelkim niezbędnym zabiegom, a środków finansowych zostanie, to zostaną one spożytkowane dla tych zwierząt o których już nikt nie pamięta, a nadal są pod naszą opieką. To staruszki, inwalidzi i skrzywdzeni często przez ludzi nasi kochani wychowankowie, którzy są tu od lat i pozostaną z nami już do końca, gdyż takimi zwierzętami nikt już się nie interesuje i nie mają one szans na adopcję.
Obecnie mamy 9 psów które są z nami już bardzo długo i mają minimalne szanse na dom i kilka takich które mają jeszcze szansę, choć od dawna nikt się nimi już nie interesuje. Do tego dochodzi około 80 kotów. Piszę około, bo ich liczba jest nieznana z racji tego że 30/40 to koty równie dzikie jak otaczające nas zwierzęta leśne. Przychodzą tylko na jedzenie do karmnika umieszczonego w przyległym do starego przytuliska lesie. Próbowaliśmy przenieść je na nowy teren i tam zasiedlić, ale żaden z nich tam nie pozostał i wszystkie wróciły tu gdzie już się zdążyły przechować.
Daleko nie miały, bo to raptem 350 m 🙈
Nie będziemy już tego zmieniać. Właściciel wynajmowanego przez nas starego siedliska nie ma nic przeciwko temu by stały tu nadal styropianowe budki do spania i karmiki dla kotów.
Ponadto mamy pod opieką ponad 30 kotów które pomimo tego że są oswojone i niektóre naprawdę piękne, to również nie znajdą domu a jeśli nawet znajdują to jest to około 2 % w skali roku. Dzieje się tak z jednej bardzo prostej przyczyny, dla nas bardzo smutnej niestety, a mianowicie nie są to maleńkie słodkie 9-tygodniowe kocie kuleczki do kochania. Są to dorosłe koty, a takich już praktycznie nikt nie chce, choć ja do dziś nie wiem czemu i jakie ma to znaczenie.
Co ciekawe - nie mogą być czarne, bo tych również nikt nie chce nawet gdy są maleńkimi kuleczkami. Ot, taka to mentalność i zabobony, gdyż czarny kot dla większości nadal przynosi pecha.
Pod naszymi skrzydłami ładuje również masa dzikich leśnych zwierząt, gdyż nimi również nikt się nie zajmuje ze względu na bardzo dziwne polskie prawo dotyczące zwierząt nie udomowionych, pomimo tego że spora ich część jest pod ochroną gatunku. Te również skazane są na śmierć, gdy cokolwiek im się stanie. Wystarczy wejść na naszą stronę, by przekonać się o częstotliwości pojawiania się u nas zwierząt nieudomowionych a tych udomowionych. Tych nieudomowionych jest zdecydowana większość. Wszyscy zajmują się tylko psami i kotami. Czasem końmi i reszta zwierząt gospodarskich, a co z tymi które nie są udomowione lub gospodarskie? Te czeka tylko śmierć w męczarniach lub ołowiana kula. My jako organizacja pro zwierzęca (gdzie to pro wypływa prosto z serca) mówimy zdecydowane NIE i łamiąc przy tym prawo opiekujemy się nimi lecząc, kochając i przywracając ich naturze gdy są na to gotowe.
Dlatego bardzo prosimy was wszystkich o wsparcie finansowe dla psów odłowionych pod Ostrowią, jak i dla wszystkich naszych podopiecznych. Nie bądźmy obojętni na ich cierpienie i otwórzmy serca - i portfele 😜🙈🤣👍
Ładuję...