Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani!
Wczoraj, w trakcji jednej interwencji, serce kroiło się na kawałki. Nie byliśmy w stanie sobie wyobrazić, że w XXI wieku można jeszcze taki obraz zobaczyć... W tych emocjach, które targają nami do teraz, nie wiemy, czy sklecimy sensowne słowa. Wiemy tylko, że potrzebujemy pomocy, by wykastrować psy, zaszczepić i zakupić karmę dla nich. Oprócz tego jest jeszcze starszy Pan, mocno doświadczony przez życie, skromny, który nie poskarży się na nic. I mieszka w bardzo ciężkich warunkach.
Zgłoszenie - osoba trzecia... Tak rozpoczyna się większość zgłoszeń w dyspozytorni naszej jednostki... Dzień jak co dzień, ale zgłoszenie okazało się rozpaczliwym apelem z prośbą o pomoc. Szczerze mówiąc nie mamy pojęcia, od czego zacząć...
Post mieliśmy pisać jutro, ale obraz dzisiejszej interwencji stoi nam przed oczami cały czas i na pewno zostanie na długo. Mały przysiółek miasta Brzozowa, a może już nawet wieś. Chciałoby się zaśpiewać "Wsi spokojna, wsi wesoła", lecz ani spokoju, ani radości nie zastaliśmy. Przyjeżdżamy na miejsce zgłoszenia. Wita nas stado psów. Wszystkie bardzo podobne do siebie, rodzeństwo -prawdopodobnie rozmnażane pomiędzy sobą.
Wyciągamy z samochodu psie przysmaki. Psiaki jedzą z ręki jak szalone, a raczej połykają - nawet nie przegryzają. Boją się, ale głód jest znacznie silniejszy od ich strachu. I walczą, który pierwszy pyszczek wsadzi, by zjeść. Obok stodoły w całym bałaganie wypatrzyliśmy jedną prowizoryczną budę ze stertą gratów. Obchodzimy wkoło i szukamy domu oraz gospodarza. Ku naszemu zdziwieniu nie ma innego budynku oprócz tego, który jest przed naszymi oczami. Własnym oczom nie wierzymy - XXI wiek... Ubóstwo, jakie nie powinno było się zdarzyć.
Stodoła okazuje się domem, część domu się sypie, dach po jednej stronie zsuwa, obejście do domu trudne... Szukamy wejścia, pukamy. Wchodzimy do izdebki, a w niej pochylony, bardzo zamyślony, zrezygnowany na twarzy mężczyzna. Ma może 70, może 80 lat. Przedstawiamy się. Pytamy, czy są problemy z pieskami... Czy ma Pan je za co karmić? Czy Pan sobie radzi?! I czy ma Pan co jeść?!
Starszy mężczyzna spuszcza głowę. Po chwili otworzył się na nas... Ustaliliśmy, że żadne z przebywających psów na posesji nie ma szczepień przeciw wściekliźnie i nigdy nie miały, że nigdy nie były u weterynarza, karmi je tylko, jak ma za co. Zapytany, co robi z małymi szczeniętami, jeszcze bardziej spuszcza głowę i nie patrząc nam w oczy mówi: rozdaje!. Ale niestety Pan zna prawdę i my też ją znamy. I tutaj łamie nam się serce na milion kawałków.
W tym, co robimy nie ma miejsca na łamanie się serca, bo jeśli się załamiemy to nie pomożemy... Więc mówimy Panu, że pomożemy, że trzeba zaszczepić psy, wykastrować, część oddać do adopcji. Głos się łamie...
Pani, nie mam pieniędzy, a wiesz Pani kiedyś miałem krowę, sprzedałem ją, żeby parę groszy mieć i wtedy trafiłem do szpitala... I wie Pani co? Okradli mnie. Wszystkie łóżka wywrócili, stoły powywalali, szuflady na środek ziemi, naczynia pobili... Dwa tygodnie byłem w szpitalu, i policja była i nikt nie z sąsiadów nie widział...
A pieniądze, moje jedyne, za krowę - ukradli.
Brakło nam słów... totalnie. Kiedy dwie osoby wysłuchują starszego Pana, pozostałe dwie zajmują się psami i je obserwują. Sypią karmę do korytka i do garnków, które są na posesji. Psy między sobą walczą o każdy kęs jedzenia. Wzięliśmy ze sobą kilka toreb karmy i suchej i mokrej. Będzie na kilka dni do przodu. Widzimy 3 sunie i jednego samca, z czego jedna suczka jest w ciąży. I 2 szczeniaki, które boją się ludzi. Mają ogromny dystans i strach, jakby ktoś ich skrzywdził. Tymczasem w izdebce trwa trudna rozmowa:
Pani, ja kiedyś miałem więcej psów, ale chyba mi otruli, tak się męczyli, zanim umarli, żeby Pani nie chciała widzieć...
Słuchamy historii z niedowierzaniem i łamiącym głosem odpowiadamy. Zostawiamy Wam, kochani, obraz dzisiejszej interwencji. Podjęliśmy decyzję, że zajmiemy się szczepieniem psów, ich kastracją, zakupem karmy na dłuższy czas i zakupu produktów spożywczych dla starszego Pana. Choć z wielkim bólem serca dla Pana i nie mniejszym dla nas zapadła decyzja o poszukiwaniu domów dla owych szczeniaków, które mają jeszcze szanse na lepsze życie. Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o pomoc w poszukiwaniu domów.
Zmuszeni jesteśmy założyć zbiórkę, choć bardzo nie lubimy tego czynić, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że honorem niczego nie zrobimy. Wpłacone środki zostaną przeznaczone na opłacenie kastracji wszystkich dorosłych psów (prawdopodobnie jest ich 5 ), szczepień wszystkich psiaków, zakup karmy dla nich i żywności dla Pana. Osobie zgłaszającej bardzo dziękujemy za reakcje.
Historia tego mężczyzny i jego zwierząt jest znana od dawna wielu osobom i instytucjom. Dzięki osobie zgłaszającej mamy okazję pokazać, że warto jest nagłaśniać takie sprawy, by zmienić czasem czyjś los na odrobinę lepszy. Trzymajcie kciuki. Będziemy relacjonować na bieżąco. Już teraz bardzo Was Kochani prosimy o wsparcie zbiórki jak tylko ruszy. I błagamy o domy dla dwóch szczeniaków. Bez Was to my zrobimy niewiele. Oby jutro był lepszy dzień!
Wszystkim za okazaną pomoc z serca dziękujemy.
Zespół Sanockiej SOiRZ.
Ładuję...