Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Niestety Helena nie przyjedzie do fundacji. Nigdy już nie wyjdzie na łąkę, nie posmakuje trawy, wiatr nie rozwieje jej grzywy. Już nigdy jej ciepłe chrapy nie dotkną mojej ręki, niedane nam będzie jej pogłaskać ani spędzić z nią choć jednej chwili. Jej czas się skończył. Dziś w nocy zdecydowała, że odchodzi. Pogalopowała za Tęczowy Most.
Handlarz zadzwonił, powiedział, że to pewnie upał, że serce nie wytrzymało. Bardzo przykro…
Większość zwierząt, którym staram się wraz z Wami pomóc to zwierzęta stare, schorowane, w ciężkim stanie. Stoją u handlarzy, nie mając żadnej szansy na życie. Jesteśmy dla nich jedynym ratunkiem. Pomagamy im na ostatniej prostej, czasem ta pomoc to tylko kilkadziesiąt dni dobrego życia, czasem lata czy miesiące. Niestety czasem też ten ratunek nadchodzi zbyt późno jak w przypadku starej Heleny. Jedyne pocieszenie, że nie pojechała na rzeź.
Jest mi bardzo przykro, że nie zdążyliśmy jej pomóc.
Jeśli ktoś z Państwa chciałby otrzymać zwrot darowizny, proszę o kontakt.
Monika 570 666 540
18.06.2022 Życie Heleny kosztuje 8900 zł, do wczoraj zebrało się na jej ratunek tylko 2750 zł. To bardzo mało. Nie mam wielu darczyńców, mało osób wspiera to co robię więc trudno mi uzbierać na każdego z koni i za każdym razem z ogromnym strachem jadę do handlarzy, pełna obaw, że któryś nie zgodzi się na czekanie. Za Helenę zapłaciłam ile miałam, handlarz namawiał, żeby nie płacić i zostawić Helenę, on zrobi z nią porządek. Nie chciał dłużej czekać na pieniądze. To była trudna i długa rozmowa. Powiedział, że ostatni raz się ugnie i jeśli nie rozliczę się za Helenę najpóźniej 29 czerwca, wywiezie ją do rzeźni.
Kochani, bardzo proszę o ratunek dla tej starej klaczy. Ja sama, bez Waszej pomocy, nie jestem w stanie jej pomóc.
Jeśli masz pytania – proszę o kontakt: Monika 570 666 540
Fundację prowadzę sama, nie mam pracowników ani biura ale mam Was i wierzę, że wspólnie uratujemy Helenę
Helena ma znacznie ponad 20 lat. Spotkałam ją w niedużym gospodarstwie, na jednej z lubelskich wsi. Zamknięta w starej stodole, czekała na wywóz do rzeźni. Handlarz, który chwali się, że rocznie sprzedaje ponad 500 zwierząt, te stare, wyniszczone, najgorzej wyglądające, trzyma schowane.
Nikt nie chcę się chwalić takimi zwierzętami. Nikt też nie chce takich koni kupić. Helena to zrezygnowany wzrok, wystające żebra, opadnięty brzuch, krzywe i spuchnięte nogi. To wyliniała sierść, strupy, zaniedbane kopyta. Helena to po prostu stary koń, który nie może już zarobić na człowieka, więc się jej pozbyto. Gdy handlarz otworzył drzwi, stała tam zrezygnowana. Grzeczna i pokorna jak tylko koń, który latami robił u ludzi, potrafi być.
Takie zwierzęta dobrze wiedzą, że gdy nie robią co ludzie każą, spotyka je kara. Nie ma dla nich nagrody za lata udręki i spełniania rozkazów. Są traktowane jak przedmiot służący do rodzenia, wożenia, zarabiania. Takich koni szkoda mi najbardziej. Nie mają nic, co w jakikolwiek sposób zrekompensowałoby im lata pracy często ponad siły. Nie mają też przed sobą przyszłości. Koń w Polsce jest zwierzęciem rzeźnym więc gdy staje się nieprzydatny, a właściciel nie ma chęci go utrzymywać, zostaje przerobiony na mięso. Jedyna możliwość, by zapewnić mu bezpieczną przyszłość to odkupienie go z rąk handlarza.
Proszę, byście pomogli mi podarować życie starej Helenie. Jeśli nie sprawimy dla niej cudu, nikt inny tego nie zrobi. Za Helenę muszę zapłacić 8900 zł wraz z kosztami transportu do fundacyjnej stajni.
Klacz jest stara, wyniszczona i jeśli uda się ją uratować, będzie potrzebowała także diagnostyki, dobrych pasz, może leczenia. Jeśli stareńka Helena ma żyć, muszę się za nią rozliczyć najdalej do 17 czerwca. Proszę o wsparcie.
Ładuję...