Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wpłaty i pomoc jaką od Państwa otrzymujemy!
Co jakiś czas sprawdzamy licznik zbiórki i za każdym razem jesteśmy w szoku! Dziękujemy Państwu za to, że możemy na Was liczyć co bardzo nas motywuje! Razem możemy wszystko! To dla nas ogromne wsparcie i wspaniałe uczucie kiedy możemy śmiało jechać do weterynarza ze zwierzakiem, który tego wymaga. Zalegle faktury poplacone - dzięki Wam! Mamy już do zapłacenia fakturkę za listopad, oto i ona:
Jesteśmy pewne, że i tym razem się uda!
Jeszcze raz z całego serca dziękujemy!!!
Na zdjęciu głównym Kilo, odebrany skrajnie wychudzony. Ledwo trzymał się na nogach. Bardzo długo trwała jego regeneracja u nas, ale było naprawdę warto!
Pewnie większość z Państwa go pamięta. To było jakieś dwa, trzy lata temu. Teraz to zupełnie inny pies, jest szczęśliwy, rozpieszczany i kochany w swoim domku.
Texas, odebrany z makabrycznych warunków z wrastającym się w szyję łańcuchem zamiast obroży... Znalazł swoje miejsce na ziemi u boku swoich ukochanych człowieków!
Misiek, który po 4 godzinach u fryzjera okazał się być Misią... Obecnie jest kochana i rozpieszczana przez swoją super Panią.
Bruno, znajdka z ulicy, nikt go nie chciał, trafił do nas, a następnie do kochającej, bardzo zwierzolubnej rodzinki, zobaczcie, jaki jest piękny!
Nasza kochana Lori, już za tęczowym mostem. Spędziła w naszym domku tymczasowym prawie dwa lata od czasu jej odebrania. Nikt nie dawał jej szansy na przeżycie w dniu odbioru, a ona się uparła, że utrze wszystkim nosy. Była specyficznym i wymagającym psem, ale kochałyśmy się nad życie, teraz jej następczynią jest Fionka, którą mamy nadzieję, również pamiętacie!
Fionka ♡
Moglibyśmy tak wymieniać do jutra, nie zliczymy ilości zwierząt, którym razem z Wami już pomogliśmy. Większość z nich skończyła szczęśliwe. Niektórym udało się tylko pomóc w skróceniu cierpienia na przykład Daisy...
W tym przypadku nasza pomoc przyszła zbyt późno, rak śledziony z ogromnymi przerzutami...
Azunia, znaleziona przywiązana w lesie przy wiadukcie drogi S3 wraz z dwójką ślepych i przegrzanych szczeniaków. Po odchowaniu maluchów cała rodzinka ruszyła do swoich domków.
Jedne z maluchów, jakie do nas trafiły w ostatnim okresie, te akurat znalezione zostały przez dobrych ludzi w szczerym polu... Wyrosły na zdrowe i piękne pieski, w swoich kochających domkach!
Abi, Elmo i Bingo - którego na zdjęciu nie widać, ich życie do czasu naszej interwencji było koszmarem. Zamiast wody śnieg, do jedzenia stare kości kurczaka, budy puste, zgniłe w środku... Wyobraźcie sobie, że każde z nich ma teraz życie, o jakim nawet się im nie śniło!
Martwi nas jedno, ile jeszcze jest w naszej okolicy takich ukrytych "skarbów".
Wszystkie te zwierzęta, zanim znajdą kochające domki trafiają do naszych domów tymczasowych, a z nich zabierane są do weterynarza na diagnostykę, szczepienia, odpchlenia, odrobaczenia i często leczenie oraz zabiegi kastracji. To dla nas ogromne koszty, ale mamy świadomość, że akurat te nasze "przypadki" nie dałby rady w schronisku. Odeszłyby tam po cichu, zapomniane, samotne, w cierpieniu...
Nasz Inspektorat liczy całe DWIE osoby. Ja (Magda) na co dzień zajmuję się psami odebranymi interwencyjnie i nie tylko, Dorota natomiast zajmuję się takimi kotami. Oby dwie jesteśmy niestety jedynymi domami tymczasowymi. W dni wolne od pracy oraz święta dodatkowo jeździmy na interwencje, zamiast spędzać czas z rodziną czy odpoczywać. Bycie inspektorem nie jest odpłatne, to wolontariat. Nie wyjeżdżamy, bo domy tymczasowe nie mają czegoś takiego jak urlop, choć często o nim marzymy. Jest ciężko, nawet bardzo... Nie dostajemy również żadnego wsparcia finansowego z gminy czy innych instytucji, mamy do dyspozycji to, co uzbieramy na zbiórkach oraz 1% podatku. Czyli praktycznie nic.
Na chwilę obecną mamy do zapłacenia dwie zaległe faktury za leczenie zwierząt we wrześniu i październiku.
KWOTA ZALEGŁA TO PRAWIE 7000 zł !!!!!
Jesteśmy na razie zmuszone zawiesić nasz wolontariat, rozważmy nawet zamknięcie OTOZ Animals Barlinek!
Oprócz długu u weterynarza nie mamy na karmę, na leki, na paliwo, żeby wozić psy do weta czy jeździć na interwencje... NIE MAMY NA NIC! Nie wiemy co mamy robić! Poddać się? Tylko kto będzie wtedy ratował niczemu winne, skrzywdzone zwierzęta?
Nie zapominajmy, że mamy jeszcze podopiecznych na tymczasie... Są to 6 psów, plus jeden w hoteliku. Kotów również jest sporo, bo około 7, w dodatku wszystkie chore. Jesteśmy już bezsilne... Błagam! Ratujcie nasz Inspektorat!
Rozpiska faktur za zaległe dwa miesiące w załączniku.
Ładuję...