Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Cała interwencja dotyczyła ratowania 30 psów. 18 z nich uratowaliśmy z tego koszmarnego miejsca. 12 udzieliliśmy pomocy na miejscu, ponieważ nie kwalifikowały się do odbioru. Odrobaczono je i odpchlono oraz pozostawiono w gospodarstwie 200 kg karmy.
Jeśli chodzi o psy jakie odebrano było ich 18. Tu jest szczegółowy opis jak zostały zdiagnozowane podczas oględzin lekarsko-weterynaryjnych, za które zapłacił azyl dla psów.
Dziękujemy Państwu za wsparcie!
Do azylu przyjęto 18 psów. Zwierzęta, jak wynika z powyższej dokumentacji, były w stanie złym nie tylko fizycznym, ale i psychicznym. Pracownicy azylu jak i wolontariusze włożyli bardzo dużo pracy w leczenie i opiekę. 18 psów wymagało wielu dojazdów do lekarzy weterynarii i stacjonarnego leczenia.
Po kilku miesiącach starań okazało się, iż wszystkie zostały wyleczone. Część znalazła już nowe domy, część nadal czeka w azylu na adopcję. Obecnie trwa ich socjalizacja. W ząłączeniu przedstawiamy fotografie z nowych domów.
W małej wsi pod Łodzią jest takie miejsce, gdzie serce ściska aż do bólu. 30 chorych, głodnych psów "żywcem zjadanych przez pchły".
Zwierzęta mają rany, strupy, wyłysienia. Możesz pomóc je wyleczyć.
W trakcie interwencji odkryliśmy na miejscu martwe szczeniaki. Reszta poukrywana w stertach śmieci szukała pożywienia...
Szczenięta były mocno zapchlone i miały potwornie wzdęte brzuchy, co wskazywało na silne zarobaczenie.
Wszystkie zwierzęta oprócz potężnego zapchlenia miały liczne wyłysienia, strupy i rany po pogryzieniach oraz mocno poprzerastane pazury.
Przed nimi długie i intensywne leczenie. Koszty tych działań są ogromne, większe niż planowaliśmy. Cały czas możesz pomóc w ratowaniu życia i zdrowia tych zwierząt.
Prosimy o Waszą pomoc - by opłacić leczenie, transport, utrzymanie, sterylizacje i kastracje
Psy pod Łodzią mieszkały w takich warunkach. Już nie raz udowodniliśmy, że chcieć to móc. Tak było i tym razem. Nie był dla nas problemem odbiór tak dużej liczby zwierząt. Dzięki Państwa wsparciu pomoc dociera do kolejnych zwierząt.
Kiedy weszliśmy na posesję, zobaczyliśmy dramatyczną scenę. Psia mama z wyciągniętymi sutkami pochylona jest nad szczeniakiem, który od kilku godzin nie żyje. To ostatnie z jej dzieci. Reszta poumierała wcześniej. Pytamy właścicielkę dlaczego umarły? - Bo taka ich kolej - słyszymy w odpowiedzi. Martwego psa zabezpieczamy do badań. Musimy poznać przyczynę śmierci.
Ruszamy do kolejnych pomieszczeń w jakich mieszkają psy.
Zwierzęta mieszkały w śmieciach, polowały na myszy i szczury. To warunki, w jakich żyły już wiele lat.
W śmieciach, w budynkach gospodarczych, na krowich łańcuchach...
Nikt wcześniej tu nie był. Nikt nie widział tragedii tych zwierząt. Wiele z nich było rannych, poprzywiązywanych na terenie do różnych sprzętów, przyczep czy przypalikowane do ziemi.
Są bardzo wystraszone, przy człowieku wciskają się w kąt, by tylko ich nie dotknął. Te na fotografii poniżej koczują pod wozem.
Właścicielka psów przyznała, iż umiera jej dużo zwierząt. Chowała kolejne zwierzęta, które przelewały się przez palce i bez nas wszystkich nie miały szans na ratunek.
Przez kilka godzin walczyliśmy w trudnych warunkach, by odszukać poukrywane na terenie gospodarstwa psy i udzielić im pomocy. Zwierzęta zdziczałe, bojące się dotyku człowieka bardzo trudno będzie socjalizować.
Aby udzielić pomocy wszytskim psom od ręki i ocalić je od tego piekła potrzebujemy ok. 660 zł dla jednego psa. To koszty sterylizacji (ok. 300 zł) odrobaczenia, odpchlenia (70 zł) opieki weterynaryjnej po odbiorze (ok. 250 zł) i transportu (ok. 40 zł dla jednego psa). Niestety przy tylu tak chorych psach koszty przerosną nasz oczekiwania. Błagamy Was o pomoc. Błagamy za tych, co sami o pomoc nie poproszą...
Ładuję...