Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
edit.
Przekazanie Wam tej wiadomości jest dla Nas bardzo trudne...
Minęło kilka dni, a my nadal nie umiemy pogodzić się z faktem, że tym razem przegraliśmy tą nierówną walkę....
W piętek Nasz Promyk zgasł.... Jego nerki po ciężkiej walce z chorobą nie podjęły już pracy, do tego doszły problemy z trzustką i wątrobą. Wszystko co zjadał zaraz zwracał ,z dnia na dzień gasnął powoli .... Nie mogliśmy pozwolić by w okropnych cierpieniach umierał na raty!!!!!!
Pokochała go cała Polska w jednej chwili, każdy jak tylko mógł finansowo czy dobrym słowem "trzymamy za niego kciuki" wierzył że jeszcze uda się od losu wywalczyć choć kilka miesięcy życia dla niego....
Niestety.. mimo tak ogromnych pokładów miłości ofiarowanych dla jednego skrzywdzonego psa - nie udało się. Kiedy miesiąc temu znaleźliśmy go między kontenerami, wyrzuconego jak śmieć ,życie już prawie w nim gasło....
Walczył o każdy dzień , tak bardzo nie chciał Nas zawieść ❤ ❤ ❤
Nasz mały wielki bohaterze zawsze będziesz żył w Naszych sercach!!!!
Od kilku tygodni w naszym kraju utrzymuje się fala strachu i bezbronności... Wróg, choć jest niewidzialny bywa śmiertelnie zabójczy. Dokładnie taki, jaki człowiek bywa względem zwierząt. Świat zamarł na wieść o koronawirusie.
Dlaczego ludzkość nie wprowadziła w życie żadnych zasad bezpieczeństwa, gdy na naszej planecie zaczął szerzyć się WIRUS OBOJĘTNOŚCI, który także zbiera bezlitośnie swoje żniwo? Liczby zgonów nawet pewnie nikt nie jest w stanie się doliczyć...
Ten wirus rozwija się dłużej niż w dwa tygodnie... W początkowej fazie choroby czerpiemy wzorce od osób już zarażonych, a kiedy jest już tak bardzo zaawansowanym stadium nie jesteśmy w stanie nawet pochylić się nad cierpiącym zwierzęciem. Czasem nawet "kopie się leżącego"!
Promyk dwa dni leżał jak śmieć na terenie byłej cukrowni, cierpiąc w ogromnym bólu czekając, aż spośród tak wielu ludzi minie w końcu go ktoś, kto ma w sobie jeszcze odrobinę serca. Ktoś, kto walczy z całych sił, by nie dać się pokonać wirusowi obojętności i zada sobie ten "ogrom trudu" i wykona kilka telefonów i znajdzie dla niego pomoc.
Sił nie pozostało mu na długo, jego starsze oczy nie szukały już kontaktu z człowiekiem. Być może to właśnie przed ludzkim gatunkiem zaszył się tak bardzo że z pomocą wejść mu było trzeba na kolanach. Ale czasem patrząc jak bardzo są poniżane mam ochotę padnąć przed nimi na ziemie i prosić o wybaczenie!
Czym zasłużył na taki los? Brudny, śmierdzący ropą i własnymi odchodami z krwawiącym rozpadającym się guzem przy odbycie, z dziesiątkami kleszczy, które spijały z niego życie. Ten obraz stworzył człowiek - bezwzględny wirus!
Promyk walczy o życie - póki jeszcze się w nim tli choćby ogarek nadziei, będziemy walczyć o niego! Bo choć jeszcze sam o tym nie wie, już ma ogromną rodzinę, która magazynuje dla niego pokłady dobrej energii!
Diagnostyka dopiero się rozpoczęła - przed nim jeszcze wiele trudnych dni. Czeka go operacja usunięcia guza, jeśli tylko jego stan na to pozwoli i nabierze sił, by stanąć na łapkach. Podczas wizyty w lecznicy okazało się również, że Promyk ma wyrwany pazur z paliczkiem i wdała się mocna i bolesna infekcja...
Prosimy Was o wsparcie leczenia dla Promyka, bo z Wami możemy więcej! Trzymamy kciuki, by za kilka dni mógł opuścić szpital w lecznicy i znajdziemy dla niego prawdziwy dom.
Ładuję...