Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ten psiak to był i nadal jest dla nas wielkim ratunkowym wyzwaniem. Lekarze od 5 września 2019 r. robili wszystko, aby uratować psa, który w ciężkim stanie odebrany został pijakowi z Jadowa. Dwa miesiące wystarczyły — dały Borysowi, bo takie otrzymał imię, powrót do zdrowia oraz sił. Psiak ten przeszedł bardzo wiele. Po odbiorze od właściciela — trafił do kliniki, gdzie chirurdzy codziennie czyścili rany. Rana ta była opracowywana codziennie. Problemem była martwica skóry; żywa tkanka nie pozwalała na całkowite zamknięcie rany.
Ubytek skóry nie mógł być opatrzony, gdyż był w takim miejscu, że rana się nie zagoiłaby. Dziś Borys ma się już dobrze. Ma pełno energii oraz przybrał na wadze, choć jego masa jest ciągle kontrolowana ze względu na kacheksję. Zwierząt wyniszczonych głodzeniem, nie można od razu „utuczyć”, gdyż może to powodować różne komplikacje — musi przybierać masy stopniowo. Tak też się dzieje w przypadku Borysa — jednak poprawa jest już widoczna i odczuwalna - nie ma wystających żeber i kości miednicy. To nas ogromnie cieszy. Borys chętnie korzysta ze spacerów — biega, wącha, szuka... po prostu cieszy się z każdej chwili, którą może spędzić z człowiekiem.
Opieka weterynaryjna oraz pooperacyjna, codzienna opieka nad tym psiakiem wyniosła ponad 5 tys. Leczenie powoli się kończy. Pozostała jeszcze rana wielkości pudełka od zapałek. Powoli się także zabliźnia. Środki, jakie zgromadziliśmy, przeznaczymy na jego kastrację. Chcemy również Borysowi zapewnić ciepłą dużą budę — ze względu na jego wielkość — a jest to owczarek niemiecki wielkości doga niemieckiego.
Stan Borysa polepszył się dzięki Państwu! To Wy daliście środki, abyśmy mogli go uratować i opiekować się nim. Tak też zrobiliśmy. Teraz po prawie 2 miesiącach walki o życie psa — możemy pochwalić się rezultatem tej zbiórki. Serdecznie dziękujemy w imieniu Borysa za każdą wpłaconą złotówkę!
Psiak w typie kreskówkowego Pluto na pomoc czekał kilka dni. Bardzo cierpiał. Przecięty w pół leżał na terenie posesji alkoholika w jednaj z wsi. Jest w bardzo ciężkim stanie. Ratujemy go, a do tego potrzebujemy Państwa pomocy. Koszty są jak zwykle ogromne, bo stan psa ciężki, a opieka pooperacyjna droga.
Psa na terenie posesji znalazły osoby, które od kilku lat go dokarmiały. Sam właściciel nie potrafił wytłumaczyć, co się stało. Jedni mówią, że rozcięto go podczas libacji alkoholowej, inni, iż ranny został, gdy zawisł na płocie. Właściciel nie potrafił tego wyjaśnić. Nie był w stanie... Na miejsce przyjechaliśmy przed godziną 22. Posesja to skład butelek i puszek po alkoholu. Pośród nich pies. Ledwo żywy. Z brzucha zwisał półmetrowy płat skóry.
Wyciągnęliśmy go z tej meliny! Kilka godzin przed tym zdarzeniem właściciel był tak pijany, że leżał na trawniku przed posesją i nie można było go dobudzić…
Materiały Stowarzyszenia "Pogotowie dla Zwierząt"
Właściciel nie ratował psa. Wolał od kilku dni spożywać alkohol. Z psem ruszyliśmy od razu do kliniki weterynaryjnej w Warszawie. Tam czekali już chirurdzy. Pluto musi żyć! Jednak, zanim trafi na stół operacyjny, trzeba ustabilizować jego stan. Nie od razu można go operować.
Pies ma zabrudzoną ranę i bardzo złe wyniki krwi. Trzeba go nawodnić kroplówkami, podać antybiotyki. Trudno będzie w to Państwu uwierzyć, ale na całym ciele psa były setki pcheł.
Czegoś takiego jeszcze nie było dane nam ujrzeć. Sierść psa dosłownie cała "chodziła". Przed zabiegiem trzeba się ich całkowicie pozbyć. Walczymy ze stabilizacją stanu psa. W środę rano ma odbyć się zabieg. Lekarze rozpoczynają walkę o życie psa. To wyzwanie!
Do zszycia jest bardzo duży rozerwany płat skóry: od jąder prawie po klatkę piersiową. Pole operacyjne jest bardzo duże.
Podczas ratowania psa okazuje się, iż zwierzę ma dirofilariozę. To pasożytnicza choroba wywoływana przez nicienie. Białe pasożyty mają długość 30 cm. Lekarze wyciągają je z mięśni psa. Wstrząsający widok.
Pies stracił dużo krwi. Jest słaby, ale walczy. Ma ogromną wolę życia. Nie z takich stanów wyciągaliśmy zwierzęta. Operacja zakończyła się po 6 godzinach.
Obecnie pies ma podłączone wenflony, kroplówki musi otrzymywać co kilka godzin. Problemem jest także to, iż wyniki wskazują u Pluto na mocznicę, czyli niewydolność nerek. Organizujemy dla niego specjalistyczną karmę.
Tak wygląda pies po zszyciu. Najistotniejsze jest jednak opłacenie kosztów operacji i opieki pooperacyjnej w klinice. Są to znaczne sumy liczone w tysiącach złotych. Prosimy o wsparcie i pomoc.
Ładuję...