Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Chcielibyśmy z całego serca podziękować Państwu za pomoc w ratowaniu Arona, który miał 3 kończyny poważnie uszkodzone przez wnyki.
Leczenie tego psa trwało kilka miesięcy. Każda z kończyn tak naprawdę odcięta była przez wnyki. Dwie z nich powyżejh stawu nadgarstkowego, jedna miała odnięte wszystkie paliczki.
Aron był w bardzo ciężkim stanie, ale pod okiem najlepszych lekarzy z przychodni Weterynaryjnej Jatagan w Warszawie w ciągu kilku miesięcy w pełni doszedł do siebie.
Rany na kończynach po długotrwałym procesie rekonwalescencji w pełni się wygoiły, a psiak zamienił klatkę w szpitalu na własny, kochający dom, który najlepiej, jak może opiekuje się niepełnosprawnym Aronem.
Bardzo dziękujemy Państwu za zaangażowanie i ogromną pomoc, bez której nie udałoby nam się ocalić życia tego wspaniałego psa.
Od 5 października br. walczymy o psiaka "Arona", który wpadł w sidła. Dziś po ponad miesiącu codziennych zabiegów weterynaryjnych możemy pochwalić się sukcesem. Otóż rany na wszystkich trzech kończynach sie goją. To bardzo dobra informacja.
Aron przytył około 10 kg. Został już poddany zabiegowi kastracji.
Tak obecnie wygląda zagojona jeden z zerwanych opuszków.
Obecnie "Aron" został przewieziony na dalszą opiekę weterynaryjną do szpitala w azylu "Kundel Bury z Wiejskiej Dziury" w Sekłaku w gm. Korytnica. Tu stawia już pierwsze kroki i prowadzona jest jego rehabilitacja. Specjaliści zajmują się nim przez kilka godzin dziennie, nie tylko zmieniając opatrunki, wyprowadzając go na spacery ale także bawiąc się z nim.
"Aron" to super psiak. Dzielnie znosi bolesne chwile przy opatrywaniu ran. Za około dwa - trzy miesiące będziemy już mieć zagojone wszystkie kończyny i pozostanie nam kolejna konsultacja ortopedyczna. Wtedy też wybierzemy dla psa najlepsze rozwiązanie jeśli chodzi poruszanie się na amputowanej kończynie. Tymczasem "Aron" prosi o pamięć i dziękuje za wsparcie w leczeniu.
Spieszymy Państwu z informacją o stanie zdrowia psiaka „Arona". Otóż nasz „Jegomość" jest już po pierwszych zabiegach weterynaryjnych.
Mimo bólu znosi je bardzo dzielnie. Te zabiegi mają miejsce codziennie w gabinecie chirurgicznym, tam zdejmowane są opatrunki, wykonywana jest toaleta kończyn.
Lekarze intensywnie pracują, by przez ziarninowanie odbudowała się tkanka. Po tych zabiegach wraca do swojego boksu w szpitaliku. Posiłki spożywa kilka razy dziennie, bo jest bardzo chudy.
Na fotografii poniżej wyszedł po zabiegu - pierwszy raz "za potrzebą" na dwór.
Psiak bardzo dziękuje za wsparcie i obiecuje znów dać o sobie znać za kilka dni.
Od kilkudziesięciu godzin ratujemy psa w bardzo ciężkim stanie, z trzema odciętymi kończynami. Trzy tygodnie uwięziony był w lesie, we wnykach. Kłusownicy w końcu odcięli go z linki i... zostawili bez pomocy. Na śmierć. Zagłodzony, ranny i pozbawiony możliwości chodzenia doczołgał się kilka kilometrów do pierwszych posesji miasta i tam padł. Dziś jest już pod naszą opieką. Potrzebujemy środków na zabiegi chirurgiczne, kilkumiesięczną rehabilitację oraz protezę. Chcemy, by w miarę normalnie chodził. Koszty są ogromne. Ogromne tak, jak cierpienie tego psa.
Kiedy dokładnie doszło do złapania psa w sidła - nie wiemy. Na pewno kilka tygodni temu. Dosłownie "wrak" psa znaleziono w piątek wieczorem w Kotuniu pod Siedlcami. Przyczołgał się z lasu, gdzie wpadł w sidła kłusowników. Uszkodzenia trzech łap wskazują, iż w niewoli był od dłuższego czasu.
Mieszkańcy wsi nie otrzymali pomocy od lekarza weterynarii, który ma taki obowiązek, bo z gminą ma podpisaną umowę na wypadki z udziałem zwierząt. Po psa nie miał kto przyjechać. Zwierzę kilka dwa dni leżało bez z pomocy w budynku gospodarczym.
Kiedy dowiedzieliśmy się o tym, natychmiast ruszyliśmy z pomocą. Dwuletnie zwierzę bardzo cierpiało. Zabraliśmy psa w koc, bo tylko to mieliśmy przy sobie.
Do Warszawy po pomoc dla psa dotarliśmy wieczorem. Chirurdzy z Przychodni Weterynaryjnej "Jatagan" w Warszawie czekali na niego już po godzinach pracy.
Zabiegi usuwania kości kończyn, paliczków łap i usuwania martwicy trwały kilka godzin.
To tylko pierwsze z kilkudziesięciu zabiegów, jakie pies musi przejść, by stanąć na łapy. Przez najbliższe 4 tygodnie codziennie zmieniane będą opatrunki na trzech łapach, by zwierzę mogło za około pół roku stanąć normalnie na nogi. Jednak z kończyn wygląda obecnie tak jak na fotografii poniżej.
Dziennie koszt takiej wizyty to ok. 200 zł. Proces leczenia jest bardzo kosztowny.
Na fotografii powyżej jest fotografia po usunięciu części kości z kończyny, która jest najbardziej uszkodzona. Obecnie kilka razy dziennie pies ma zmieniane specjalistyczne opatrunki. Za kilka tygodni powinna wytworzyć się już pierwsza tkanka.
Następnym krokiem jest rehabilitacja i wykonanie protez, które pomogą zwierzęciu zachować równowagę. To najbardziej krytyczny przypadek, z jakim mieliśmy dotąd do czynienia. Jednak szanse, że będzie w końcu chodził, są znaczne.
Pies ma około 2 lat i ogromną wolę życia. Prosimy Państwa o udostępnianie naszego apelu, i pomoc poprzez wsparcie dla zwierzęcia, które tylko chce normalnie żyć...
Ładuję...