Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ratujemy psa. Po potrąceniu go przez samochód przez tydzień z urwaną łapą i złamaną miednicą uciekał ze strachu przed ludźmi. Wyczerpany, wystraszony i nieufny w stosunku do ludzi został dziś złapany. To jednak dopiero początek walki o jego zdrowie. Właśnie trtwa jego operacja.
Psa ktoś wyrzucił z samochodu. Od dłuższego czasu obserwowała go Łucja Lenartowicz, wolontariuszka z Łochowa. Postanowiła mu pomóc. - "Dziadek", bo tak dostał na imię jest psem bardzo doświadczonym przez los. Znam jego historię i bardzo mnie wzrusza jego samotność. Jest też psem bardzo inteligentnym i dlatego nie da się złapać... - pisała Łucja Lenartowicz. Psiak został potrącony przez samochód gdy uciekał przed siebie.
Tydzień codziennych poszukiwań, setek telefonów, niezliczonych zjechanych kilometrów i godzin spędzonych na poszukiwaniach, ustaleniach, próbach łapania i nic... Jego stan się pogarszał z dnia na dzień. Od czasu potrącenia nie wracał w swoje dotychczasowe miejsce przy szosie, ale szukał schronienia w okolicznych polach. Teren był zbyt rozległy, by go złapać. Dziś się to udało.
Był w stanie ciężkim. Po odłowieniu zamiast na stół operacyjny trafił na... wysypisko śmieci. Tam zamknięto go w gminnym kojcu. Pozostawiony w budzie z urwaną nogą leżał w słomie.
Wspólnie z Łucją Lenartowicz i Małgorzatą Kowalską, wolontariuszkami z Łochowa podjęliśmy decyzję o natychmiastowej pomocy weterynaryjnej. Dziadek trafił do lekarzy weterynarii, gdzie wykonano podstawowe badania oraz rtg.
Prześwietlenie wykazało u psa połamaną miednicę. Koszty opieki weterynaryjnej są znaczne.
Staruszek ma zmiażdżoną tylną lewą kończynę. Stan jest na tyle poważny, że wymagał natychmiastowego zabiegu. Lekarze próbują uratować kończynę. Zwierzę zostało położone na stół operacyjny i zaintubowane.
Tam dokonano amputacji paliczków, które były nie do odratowania oraz przeprowadzono czyszczenie wystających kości oraz tkanek.
Rehabilitacja "Dziadka" potrwa długo, wiele tygodni. Chcemy doprowadzić do takiej sytuacji iż specjalistycznymi codziennymi opatrunkami doprowadzimy kończynę do tego stopnia, by pies mógł z defektem funkcjonować normalnie i bez bólu. Zmęczonego tułaczką staruszka czeka więc codzienna zmiana opatrunków oraz antybiotykoterapia i leczenie w sposób przeciwzapalny.
To nie tylko wymaga od "Dziadka" siły, ale i znacznych nakładów finansowych z naszej strony, licząc zarówno operację, jak i opiekę pooperacyjną oraz codzienne zabiegi przez najbliższy miesiąc. Druga kończyna jest także uszkodzona, ale tu wystarczy odkażać ranę.
Ta pomoc może być skierowana dla psa tylko dzięki Państwu. Dlatego prosimy o wsparcie w długotrwałym leczeniu tego psa. Razem możemy uratować jego zdrowia i życie.
Ładuję...