Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Po wielu miesiącach zakończyło się już leczenie i rehabilitacja psiaka, który został odebrany pod Białymstokiem mężczyźnie który znęcał się nad nim. Sacha trafiła do naszego azylu z olbrzymim guzem. Lekarze dawali jej małe szanse na przeżycie. Interwencja w gospodarstwie u rolnika odbyła się w ostatniej chwili, bo guz już pękał.
Po odbiorze przez Pogotowie dla Zwierząt, Sacha, bo tak ma pies na imię, trafiła do kliniki weterynaryjnej na zabieg który zakończony został sukcesem. Następnie psiaka umieszczono w szpitalu gdzie przez wiele tygodni prowadzona była nad nim opieka weterynaryjna. Po wypisie z kliniki suczka trafiła do azylu gdzie pracowaliśmy z nią behawioralnie, ponieważ była agresywna i bardzo bała się człowieka.
Miesiące pracy zakończyły się sukcesem. Dzięki Państwa pomocy udało się opłacić wszystkie rachunki za leczenie. Ta historia zakończyła się dla psa szczęśliwie - na tyle szczęśliwie, że niedawno znalazła nawet nowy dom i obecnie mieszka ze swoją nową wymarzoną rodziną. Tak powinna kończyć się każda zbiórka na ratowanie zwierzęcia. Bardzo dziękujemy za wsparcie dla psa!
Dziś od godzin rannych trwa walka o życie "Sahy". Tak jak zapowiadaliśmy chirurdzy operowali suczkę z ogromnym nowotworem sutka. Kilkugodzinny zabieg przeszedł na szczęście pomyślnie.
Teraz pies budzi się. Jak się okazało guz ważył aż 2 kg. Opieka pooperacyjna będzie trwała kolejne kilka tygodni. Trzymajcie Państwo kciuki. Bardzo dziękujemy za pomoc finansową, bo dzięki niej - nie musimy się martwic o pokrycie kosztów opieki weterynaryjnej.
Wczorajszy dzień zakończyliśmy szczęśliwie dla suczki z guzem. Wyruszyła z nami samochodem do azylu a teraz do kliniki weterynaryjnej.
Na posesji we wsi w gminie Łapy pod Białymstokiem pojawiła się wezwana przez nas policja oraz technik kryminalistyki z Białegostoku. Do wykonania na posesji były bowiem oględziny. Problemem był jedynie brak właściciela - Adama T., który jak twierdzili mieszkańcy wsi - na posesji bywał rzadko. Po około 3 godzinach od poinformowania policji o tym zdarzeniu mężczyzna pojawił się nad rzeką nieopodal domu. Szedł pchając taczkę. Na widok policji odwrócił się i zaczął odchodzić. Funkcjonariusze byli jednak od szybsi. Po chwili Adam T. był już w policyjnym aucie. Na jego posesji rozpoczęło się przeszukanie. Gdy policjanci wykonali fotografie psa udało się nam nie tylko odebrać suczkę z olbrzymim guzem ale odkryliśmy miejsce gdzie leżały pod ziemią zakopane szczeniaki.
Ze zgłoszenia wynikało, iż zostały one utopione. Łącznie zginęło 8 szczeniaków. Zwłoki po kolei wykopaliśmy i zabezpieczono je do badań sekcyjnych w Zakładzie Higieny Weterynaryjnej w Białymstoku.
Teraz przed nami konsultacje weterynaryjne i umówienie samego zabiegu usunięcia guza. Dajemy suczce nowe życie. Dzięki uruchomionej zbiórce i Państwa pomocy.
Dziś chcemy uratować suczkę, która od dwóch lat bardzo cierpi. Nie mamy za wiele czasu. Na wsi pod Białymstokiem jest głodzona, a co roku właściciel zabija jej szczeniaki. Teraz utopił kolejny miot. Chcemy ocalić ją od cierpienia i operacyjnie usunąć guz.
Zgłoszenie o dramatycznej sytuacji psa dotarło do nas telefonicznie Próbowaliśmy zainteresować odpowiednie służby, ale nikt zwierzęciu nie chciał pomóc. Dlatego postanowiliśmy sami zadziałać - choć do miejsca interwencji mamy daleko. Mężczyzna, który jest właścicielem psa jest osobą agresywną. Tak przynajmniej mówią na wsi. Na posesji go jednak nie ma. W takim przypadku musimy zabrać psa z policją.
Co tu dużo pisać. Łzy same cisną się do oczu. Niewyobrażalne cierpienie, brak opieki weterynaryjnej. Wiemy także iż kilka dni temu suczka miała 8 szczeniaków. Wszystkie zostały zabite. Musimy ustalić gdzie je pochowano, wydobyć je. Potem powinna je zabezpieczyć policja. Będziemy zabierać także matkę tych szczeniaków. Żyje ona w dramatycznych warunkach, bez budy, w starej szopie. To tu rodziła szczeniaki, to podobno topiono je w wiadrze.
Tak wyglądają miski tej suczki. Są w niej stare śruby. Podobno żyła tylko dzięki sąsiadom, którzy ją dokarmiali. Było to tylko pod nieobecność właściciela, bo ten na to nie pozwalał.
Najbardziej kosztowny będzie zabieg usunięcia olbrzymiego guza i dalsza opieka pooperacyjna w klinice weterynaryjnej. Sam zabieg i badania przed zabiegiem to ok. 1500 zł. Drugie tyle opieka pooperacyjna. Do tego dojdzie jeszcze transport i inne koszta.
Zwierzę ma szansę żyć i dlatego warto je uratować. Suczka jest mocno wychudzona. Prosimy Państwa o pomoc dla niej.
Ładuję...