Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzisiaj nasze serca pękły kolejny raz. Musieliśmy pomóc Elvisowi przeprawić się za Tęczowy Most.
Komfort życia Elviska w ostatnich tygodniach spadł na tyle, że nie mogliśmy patrzeć dłużej jak się męczy próbując przetrwać, kiedy w jego organizmie rozszalał się nowotwór. Nie mogliśmy wygrać tej nierównej walki. Nie mogliśmy zrobić nic więcej.
Chociaż nie ma go już z nami, zawsze będziemy o nim pamiętać.
Elvis spędził około rok pod naszą opieką, a tak naprawdę pod opieką najwspanialszych opiekunów, którzy pokochali Elvisa i dali mu najlepszy rok jego życia. Dali mu imię, miłość i dom, zapewnili wszystko czego powinien doświadczyć każdy kot. Życie ze śmiertelnie chorym kotem jest bardzo trudne, dlatego Marta i Dawid są naszymi bohaterami. Nie umiemy wyrazić wdzięczności i podziwu dla Waszej siły.
Chcieliśmy podziękować wszystkim lekarzom, którzy byli zaangażowani w diagnostykę i leczenie Elvisa. Ostatnie miesiące robiliście wszystko, aby poprawić jego komfort życia, pozbyć się bólu i dać trochę spokoju, aby mógł cieszyć się z zabawek, jedzenia i miłości swoich opiekunów. Żeby mógł po prostu pobyć kotem.
Dziękujemy także Wam wszystkim, za to, że z nami jesteście i nas wspieracie na różne sposoby. Zdecydowaliśmy, że pieniądze, które zostały na zbiórce na leczenie Elviska, przeznaczymy na urnę. Chcemy, aby Elvisek mógł wrócić do swoich opiekunów, u których znalazł swój dom i doświadczył miłości.
Elvisku, obiecaliśmy Ci spokojne życie i żeby dotrzymać tej obietnicy, musieliśmy się z Tobą wcześniej pożegnać. Pozdrów proszę od nas Latte, Espresso, Dolly, Ozziego, Pistachio i Lolka. Biegajcie szczęśliwie za Tęczowym Mostem.
Teraz możesz odpocząć
W sierpniu Elvis pojechał do Czernicy, na wizytę u onkologa. Onkolog dał zielone światło na chemioterapię. Wiemy, że to walka, której nie da się wygrać, ale zrobimy wszystko, by podnieść jakość życia Elvisa, by żył możliwie jak najdłużej bez bólu i dyskomfortu.
Chcielibyśmy na tej zbiórce opowiedzieć Wam historię kota. Tego, jak został wzięty za ciężarną kotkę i zgarnięty z ulicy na kastrację.
Tego, jak znalazł dom tymczasowy, w którym jest kochany i hołubiony. Tego, jak uwielbia smaczki z kurczaka, spać na kolanach swojego opiekuna i wylegiwać się w słoneczny dzień na balkonie. Chcielibyśmy opowiedzieć Wam, jak wita gości z podniesionym ogonkiem, jak krzyczy kiedy nakłada mu się jedzenie, jak dzielnie znosi wszystkie zabiegi.
Ale to nie będzie historia kota, lecz jego choroby. Choroby, która od początku była widoczna (przez duży brzuch właśnie wzięty został za kotną kotkę i umówiony na kastrację aborcyjną), ale niepoznana. W przypadku wodobrzusza w pierwszej kolejności wykluczyliśmy wirusowe zapalenie otrzewnej – wynik PCR z płynu wyszedł negatywny. Z jednej strony można było odetchnąć z ulgą, a z drugiej… czekała nas długa droga do poznania przyczyny jego stanu.
Nie wiemy kiedy zaczęła się choroba. Elvis na pewno był kotem domowym – jest wykastrowany, próbował za wszelką cenę wchodzić do domów, kiedy padła decyzja o jego wyłapaniu, po prostu wszedł do otwartego transporterka – jakby wiedział, że jedzie po lepsze życie. A skąd się wziął na jednym z podpoznańskich osiedli i dlaczego – możemy jedynie podejrzewać.
Od kiedy przebywa z nami, Elvis miał wykonane: kilkukrotne badanie USG jamy brzusznej oraz USG doodbytnicze, RTG, echo serca, TK oraz zabieg laparoskopowego pobrania wycinków jelita i węzłów chłonnych (o badaniach krwi i moczu nawet nie będziemy pisać). Całość kosztowała nas 5 790 zł. (większość FV w załącznikach wraz z kosztami z pierwszej kliniki), ale nie ma pieniędzy, których nie wydamy na zdrowie naszych kotów. Jest to jednak pierwsza zbiórka, którą zakładamy na Elvisa, bo już wiemy, z czym się mierzymy. I że będzie to nierówna walka, również finansowo.
Analiza wycinków pokazała, że u Elvisa rozwija się nowotwór jelita grubego, który doszedł już do węzłów chłonnych. Stan zapalny w jelitach cały czas się utrzymuje, ich ściana jest mocno pogrubiona i naciska na żyłę główną. Stąd płyn – nie tylko w jamie brzusznej, ale także w skórze (przez co nie mogliśmy wykonać standardowego zabiegu pobrania wycinków – Elvis by tego nie przeżył).
Nasz kotek słabnie z dnia na dzień, jak najszybciej musimy rozpocząć chemioterapię. W najbliższym czasie czeka nas jeszcze konsultacja z onkologiem. Nie wiemy jakie będą ostateczne koszty leczenia, dlatego dajemy sobie prawo do ewentualnego zwiększenia kwoty zbiórki. Na ten moment zależy nam jednak przede wszystkim na tym, by zwiększyć jego komfort i dać mu szansę na normalne życie, jakiego chyba nigdy wcześniej nie zaznał.
Błagamy o nawet niewielkie kwoty i dziękujemy Darczyńcom z całego serca.
Wolontariusze Stowarzyszenia Pokotaj oraz Opiekunowie Elvisa z domu tymczasowego
Ładuję...