Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Szarunia była leczona w Fundacji do ostatnich swoich dni.
Żyła i miała się dobrze, lecz przyszedł dzień, że musiałyśmy pozwolić Szarce odejść.
Szarki już z nami nie ma.
Szarunia już nie przybiegnie do nas abyśmy pogłaskały ją po główce, nie przybiegnie do miseczki abyśmy nałożyły jej coś smacznego, nie przybiegnie aby nas powitać. Niewydolnośc nerek, a co za tym idzie marskość języka pokonały ją.
Biega bez bólu za Tęczowym Mostem. Nam pozostały do opłacenia faktury z miesiąca grudnia 2021 roku an kowtę 1675 zł i z miesiąca stycznia 2022 roku na kwotę 500 zł.
Teraz bardzo mocno prosimy Was o pomoc, bo Szarunia już o tą pomoc poprosić nie może, więc my to robimy w naszym i jej imieniu.
Serca nasze są w rozsypce....
Szaruni już z nami w Fundacji nie ma, już nie cierpi, pożegnałyśmy się z nią i udała i pobiegła za Tęczowy Most
Była z nami w Fundacji od dwóch lat, zabrana z działki, którą uważała za dom i tam najlepiej się czuła, ale zdrowie odmówiło jej posłuszeństwa i musiałyśmy ją zabrać.
Pojawiła się w 2008 roku na działce nie wiadomo skąd, przyszła i została, ile miała w tamtym momencie lat, podobno trzy. Doskonale odnalazła się wśród innych kotów, lecz z czasem co niektóre zaczęły jej przeszkadzać, ale radziła sobie, nie dawała się.
Mała, ale bardzo sprytna i mądra. W grudniu 2020 roku zaczęła mieć problemy z jedzeniem co bardzo nas zaniepokoiło i zabrałyśmy ją z działki na konsultację, była przeziębiona i w pyszczku zrobiły się stany zapalne, które trzeba było wyleczyć, od tego momentu stała się mieszkanką Fundacji, a że od zawsze żyła wśród kotów to szybko się zaaklimatyzowała. Leczenie było długie, dlatego podjęłyśmy decyzję, że Szarunia już w Fundacji zostanie.
Zbytnio nie szukałyśmy jej domu, bo to staruszeczka kocia była i kolejna zmiana miejsca mogła się na niej źle odbić. Dlatego stała się naszą Fundacyjną "maskotką".
Witała każdego kto do nas zawitał, od razu przybiegała na głaskanko, bo to uwielbiała gdy człowieki poświęcali jej czas i głaskali ją szczególnie po główce
Sygnałem, że się źle czuje było to, że siedziała w swoim ulubionym drapaczku i nie miała ochoty nam się pokazać. Tak też się stało tydzień temu, zaniepokoiło nas, że Szarka nie ma apetytu, zabrałyśmy ją do weterynarza okazało się, że nadżerki znów je dokuczają, ale brak apetytu i pragnienia nas bardzo zmartwił, pobrano Szarce krew.
Wdrożone zostały kroplówki, aby Szarunię wzmocnić. Widziałyśmy, że cierpi i coraz gorzej się czuje, wykonane wyniki zdruzgotały nas
Niewydolność nerek i marskość języka wyniszczały nasza cudowną koteczkę
Dlatego gdy przyszedł krytyczny dzień, a cierpienie Szarki było przerażające pożegnałyśmy ją i w naszej obecności zasnęła...
Tej pustki jaka teraz pozostała po koteczce, która była nam przez 14 lat nie da się wypełnić....
W Fundacji pozostał jej ulubiony drapaczek i miejscy przy oknie, gdzie przesiadywała...
Tęsknimy za nią bardzo, ale wiemy, że to był odpowiedni czas aby pozwolić Szarce odejść, aby oszczędzić jej bólu i cierpienia...
Zbieramy na opłacenie ostatniej faktury za Szarke
Ratujemy naszą kocią rezydentkę w Fundacji o imieniu Szarunia, która ma 16 lat.
Szarka trafił do nas dwa lata temu z działek, które były jej domem, jednak tak bardzo podupadła na zdrowiu, że byłyśmy zmuszone zabrać ją z jej raju do Fundacji. Leczenie było długie, ale udało się Szarkę uratować.
Zdjęcie: Taka była grubiutka, gdy do nas trafiła.
Co kilka tygodni Szarunia musi otrzymywać sterydy, aby mogła jeść. Zęby ma w większości usunięte, ale radzi sobie, nawet z karmą suchą.
Zdjęcie: W gabinecie weterynaryjnym.
Na chwilę obecną Szarunia wymaga kolejny raz leczenia, znów musi mieć podawane zastrzyki, witaminy wzmacniające oraz lek na podniesienie odporności, potrzebne są fundusze, abyśmy mogły kociej staruszce pomóc.
Szarka nadal ma wolę życia, dlatego bardzo nam zależy, aby jeszcze te kilka miesięcy, może rok, może dwa pożyła u ciotek w Fundacji.
Zdjęcie: Szarunia w Fundacji.
Znamy Szarunię 13 lat, tyle dokładnie ją karmiłyśmy jako kota żyjącego na wolności. Jeszcze nie przyszedł czas na pożegnanie, dlatego pomóżmy Szaruni...
Ładuję...