Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękuję za życie Judytki!
Metamorfoza Judytki jest bardzo trudna... Pomimo młodego wieku klacz ma poważne problemy zdrowotne. A przede wszystkim została skrzywdzona przez los - utratą matki, później domu...
Czy matka odrzuciła ją, bo czuła, że ze źrebięciem "jest coś nie tak"? Jest taka możliwość. Neurologiczne schorzenia mogą powodować w zdrowych koniach niepokój i agresję.
Czy to znaczy, że dla Judytki nie ma nadziei? Daliśmy jej szansę, a ona ją pieknie wykorzystuje! Uczy się swojego ciała, wyciszyła już umysł. Nawiązała z Okruszkiem piękną więź i uczy się komunikacji (tak, ona nie potrafi być koniem - nikt nie dał jej szansy się tego nauczyć).
Czy będzie mogła żyć zwyczajnym końskim życiem? To dopiero się okaże, ale postępy, jakie zrobiła w tak krótkim czasie, dają nadzieję na dobre jutro!
Dlatego uniżenie proszę o to, żebyście też dali jej szansę...
Aga ze SzkapoStada
Kochani... Nie na taką aktualizację czekaliście... Malutka jest już u nas, ale jej stan jest tragiczny. Okazuje się, że nie było żadnej kulawki ani zaniku mięśni - to błędne informacje. Dziewczynka jest niezborna ruchowo, a przyczyna tej niezborności na ten moment pozostaje nieznana.
Podczas wizyty Doktora była w kompletnym amoku, co utrudniało jakiekolwiek czynności. Dostała leki i suplementy osłonowo i ponownie zobaczymy się w tym tygodniu. Najpierw jednak musimy zapłacić za samą klacz i transport. Tylko ona nie może czekać z leczeniem...!!!
Dziś od rana Judytka (bo takie dostała imię) tuli się do nas ufnie. Ostatnie dni spędziliśmy zabezpieczając ją, żeby sama sobie krzywdy nie zrobiła... Wszyscy jesteśmy na skraju wytrzymałości, a najbardziej zmęczona jest Judyta... W końcu dała sobie szansę na odpoczynek.
Nikomu nie życzę, żeby zobaczył zwierzę czy człowieka w takim stanie. Przeżyliśmy koszmar, który (mam nadzieję) nie wróci. Przepraszam, że się nie odzywałam, ale nie było takiej możliwości.
Pozostajemy w kontakcie! I proszę, błagam, pomóżcie Judytce!
Aga ze SzkapoStada
DZIEJE SIĘ MAGIA... DZIĘKUJĘ!!! Aga
KOCHANI, JESTEŚCIE NIESAMOWICI... KIEDY NIE BYŁO JUŻ NADZIEI, WY JĄ DALIŚCIE - DZIĘKUJĘ!!! TAKŻE WALCZYMY O MAŁĄ MI!!!
Dostałam jedno zdjęcie i garść informacji. Klacz 3,5 miesiąca. Urodziła się z kulawką. Straciła matkę. Rozwinął się zanik mięśni w tylnych nogach. 14 zł za kilogram. Ma ważyć około 300 kg. Właściciel oferuje podjechanie na wagę w celu weryfikacji.
Czy ma szansę na normalne życie? Złotemu weterynarze dawali maksymalnie kilka miesięcy, a żyje z nami już 8 lat:
Czy zawsze się udaje? Nie zawsze. Kwestia schorzenia i organizmu.
Warto próbować? Według mnie życie nie ma ceny. Ani w złotówkach, ani w poświęceniu. Przegrywałam wiele razy. Ale nie potrafię przejść obok życia w potrzebie. Nawet gdybym miała ponieść porażkę.
Właściciel konsultował się z weterynarzami. Każdy rozkłada ręce i mówi, że bez konkretnej diagnostyki trudno cokolwiek powiedzieć. A właścicielowi szkoda pieniędzy, bo zakłada, że i tak "nic z tego nie będzie".
Ja natomiast chciałabym zawalczyć o Małą Mi
Wczoraj na konto fundacji wpłynęło dla Małej Mi 200 zł, 10 zł plus na zbiórce ogólnej 5 zł, 30 zł i 40 zł. Dziś musimy zapłacić zaliczkę 1500 zł, żeby w ogóle licytować szansę na życie dla Małej Mi.
Proszę o pomoc dla malutkiej!
Aga ze SzkapoStada
Ładuję...