Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
- Ratujcie psy zamarzające bez bud lub w beczkach! – takich zgłoszeń otrzymujemy aż kilkadziesiąt w tygodniu. Z całej Polski.
Zagłodzone psy odbieramy codziennie. Ale co mamy zrobić, gdy na ratowanie pozostałych nie mamy środków? Nie mamy na ich leczenie i dalszą ich opiekę. Ich ratunek zależy jedynie od Państwa, którzy zechcą pomóc. My obiecujemy, iż uratujemy je wszystkie - ale potrzebujemy dziś waszego wsparcia w te trudne, mroźne dni dla zwierząt przykutych na łańcuchach. Pomóżcie im.
Od kilku dni mamy po kilkadziesiąt zgłoszeń dziennie psów, które zamarzają w beczkach i dziurawych budach. Tylko w tym tygodniu odebraliśmy ponad 20 zwierząt z różnych wsi: pod Ostrowią Mazowiecką, Piłą Siedlcami, Zawierciem, Warszawą i Płockiem. Poniżej jeden z psów ostatnio odebranych, cały w dredach, wychudzony i ze złamaną kończyną.
Dziś nad ranem odebraliśmy kolejne zgłoszenia psów w beczkach. Do zabrania tylko z jednej posesji jest kilka psów. Pomóżcie nam w ich ratowaniu. Z takich warunków jak poniżej odbieramy zwierzęta bardzo często.
Ale oprócz tego zgłoszenia mamy dziś jeszcze inne. Tam też jest istny zwierzęcy dramat. Patrole Pogotowia dla Zwierząt interweniują codziennie. To suczka uratowana w ostatniej chwili z posesji w mieście Mrozy pod Mińskiem Mazowieckim.
Ten pies na fotografii powyżej z głodu i pragnienia jadł śnieg. Zabraliśmy także zamarzające szczeniaki pod kontenerem na parkingu. To już inna interwencja, ale psy potrzebowały pomocy.
Zabezpieczaliśmy też dwa psy, które mieszkały pod kilkoma deskami i eternitem. Nic ich nie zabezpieczało przed zimnem.
Byliśmy też pod Łukowem, gdzie w lesie zamarzał pies. Kiedy dojechaliśmy na wezwanie, po kilku godzinach był cały wyziębiony.
A to z kolei zgłoszenie dotyczące utrzymywania matki ze szczeniakami w beczce w gospodarstwie rolnym za Nowym Dworem Mazowieckim.
Ze zgłoszenia wynikało, że rolnik trzyma sukę na stałe w beczce, na łańcuchu a psy mają do jedzenia tylko i wyłącznie pszenicę. Zgłoszenie niestety okazało się prawdziwe. Prawie zamarznięte psy odpięto z łańcucha.
Kolejne zgłoszenie to pies mieszkający pod oknem. Trudno w to uwierzyć, ale faktycznie nie miał budy. Był cały przemarznięty. Oczywiście też go zabraliśmy.
To tylko część interwencji, jakie udało się nam przeprowadzić. Jeździmy na zgłoszenia do najdalszych części kraju, gdzie już nikt nie może pomóc. Pod Lublinem ratowaliśmy psiaki przypięte łańcuchami do przyczepy i drzew.
Widoki straszne. Temu psu i innym w tym samym gospodarstwie rolnika nikt nie pomógł przez lata. Żyły na krótkich łańcuchach, które nawet nie sięgały do prowizorycznej budy.
Jako Pogotowie dla Zwierząt zabieraliśmy także psy z łańcucha pod Warszawą. Były przykute łańcuchami do budynków gospodarczych. To dwa labradory, które zamarzały na zimnie.
Dziś mamy w planach około 35 interwencji z wczorajszych zgłoszeń, jakie dotarły zgłoszeń. Potrzebujemy Państwa pomocy. Możemy walczyć z oprawcami jeśli tylko mamy od Państwa wsparcie. Wtedy ratujemy takie psy jak te poniżej.
Nie jesteśmy w stanie przyjąć wszystkich psów do azylu Pogotowia dla Zwierząt, bo nie mamy tam już miejsca.
Zmuszeni jesteśmy opłacić miejsca w hotelach i klinikach weterynaryjnych oraz schroniskach, dla kilkudziesięciu odebranych psów. Koszt przyjęcia zwierzęcia jest duży, ale opieka weterynaryjna bardzo dobra. Musimy uzbierać kilkadziesiąt tysięcy złotych, by ratować te biedy. Dlatego bardzo prosimy o wsparcie w odbiorze zwierząt.
Ładuję...