Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Był ostatni, handlarzowi było mało na wadze i to uratowało Grzesia przed rzeźnią. Kochani, dziś w końcu bezpieczny, wolny i szczęśliwy, bo zechcieliście mu pomóc. Uratowany Grzesio jest już w pełni bezpieczny, pośród nowych kolegów i koleżanek. Po kwarantannie dołączył do stada na padok. Niestety widzę w jego oczach, że ból nie minął, nadal wygląda na zmartwionego, mimo że to całe piekło już za nim. Rozumiem i dam mu czas, bo tylko czas może tutaj już pomóc i wyleczyć najgłębsze rany.
Dziękuję Wam za pomoc dla Grzesia, bez Was nie dałabym rady go uratować, dziś już by go tutaj nie było. Byłby jedynie smutnym wspomnieniem. Ale jest i żyje i przed sobą ma spokojne i długie życie. To Wasza zasługa i obiecuję, że już nigdy nie stanie mu się krzywda. Czas zacząć wszystko od nowa.
Chciałbyś zostać domem adopcyjnym? 🏠 Tutaj znajdziesz wszystkie informacje ➡️ https://www.konikimoniki.org.pl/adopcja-realna/
💗Dziękuję, że pomagasz ratować zwierzęta💗
Moi drodzy, widzicie sami jak wygląda sytuacja Grzesia, szanse na jego ratunek są praktycznie zerowe, a dziś mija termin. Przepraszam, ale to prawdopodobnie koniec, nie damy rady nic więcej zdziałać. Tutaj trzeba cudu...
Moi drodzy, zaliczka dla Grzesia uzbierana! Bardzo dziękuję Wam za pomoc dla tego biedaczka, udało mi się namówić handlarza, by poczekał ze spłatą aż do 15 marca. To naprawdę sukces, bo czasu dał dużo jak na niego. Nadal jednak proszę o pomoc, Grzesio może liczyć tylko na nas.
Monika
Moi drodzy, sytuacja dziś jest bardzo trudna. Grzesio ma dziś termin rozliczenia zaliczki. Do tego ratunku szuka dziś również mała Myszka i jej mama. Nie wiem czy damy radę spłacić całą trójkę, ale przecież nie mogę żadnemu z nich odmówić pomocy… Bardzo proszę, udostępniajcie, dołączcie do ratunku jeśli możecie, to jedyna szansa i nadzieja, by nie trafiły do ubojni.
Monika
Półmrok w oborze handlarza, fetor, który niesie się już od progu podwórka to nie zapach zgniłej słomy, czy obornika. To zapach śmierci, który w nos i oczy kłuje bardziej, niż wszystko, co można sobie wyobrazić.
Właśnie wyjechał kolejny transport, minęłam się z nim na drodze, widziałam kolejne konie, które nie miały tyle szczęścia i nikt nie zdoła im już pomóc. Prawdopodobnie już nie żyją, nie wiem, ile ich mogło być. Może 5 może 10, a może 15… Wszystkie tak samo się bały i nie chciały umierać. Wszystkie miały historię i zniosły wiele cierpienia. Ale tutaj to nikogo nie interesuje. Każdy tydzień to kolejne transporty i w następstwach kolejne stracone życia.
W obórce, w której nie spodziewałam się nikogo, stał jedynie Grzesio. Handlarz nie puścił go teraz, bo woli go podtuczyć, by zarobek był jeszcze większy. Być może to właśnie ta decyzja sprawiła, że uda nam się pomóc chociaż jemu. Koń nie rusza się z miejsca, jest uwiązany na krótkiej linie do zardzewiałej rury. Ma nie wychodzić, jak najmniej się męczyć, by nie tracić cennej masy. Ma jeść i tyć jak najwięcej i jak najszybciej.
Gdy spytałam o cenę i możliwość wykupu, handlarz zaśmiał się jedynie arogancko i stwierdził, że mnie nie stać, bo już mam inne terminy. Nalegałam, by powiedział, by dał mi szansę, by pozwolił uratować biednego Grzesia…
Cena to 10800 zł, zamurowało mnie to, bo nie wiem, czy dam radę, nie mam skąd wziąć takich ogromnych pieniędzy. Jedyne co mogę zrobić, to opowiedzieć Wam o tym biednym koniu i spytać, czy zasłużył na Waszą pomoc. Być może tak się uda coś zrobić.
Historii Grzesia nie znam, handlarz nie chciał tracić czasu, jedynie zdążyliśmy się rozliczyć i ustalić, że jeśli Grzesio ma nie wyjechać we wtorek 5 marca do rzeźni, musi na stole być 2500 zł zaliczki. Nie mniej i nie później. Musiałam zgodzić się na takie warunki, mimo że każdy kolejny dzień to ogromny stres i masa pracy, by nie zawieźć. Tylko tak mogę mu pomóc.
Moi drodzy, Grzesia być może ocalił fakt, że handlarzowi zbyt mało na rzeźnickiej wadze, być może… Wszystko zależy teraz od tego, czy zdążymy z zaliczką do przyszłego tygodnia. Jeśli tak, handlarz da nam kilka dni na spłatę reszty. Łatwo nie będzie, bo kwota jest ogromna, ale warto spróbować. Nic do stracenia nie mam, a Grzesio ma tak naprawdę wszystko. Proszę, pomóżcie podarować mu życie. Musimy spróbować go ocalić. Każdemu należy się lepszy los i szansa na dobre życie, a on sam nie da rady o to zawalczyć.
Chętnie odpowiem na pytania:
Adopcje - 666 220 540
Ogólne - 570 666 540
fundacja@konikimoniki.org.pl
Dziękuję za pomoc.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Ładuję...