Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, Julek jest już z nami. Wiem, że chwilkę to trwało, Julek do najspokojniejszych nie należy, podczas transportu również pokazywał charakter. Na szczęście wszystko szczęśliwie się skończyło. Jest już po wizycie weterynarz i kowala I aktualnie zapoznaje się z nowym miejscem. Jest poddenerwowany i rozkojarzony, ale doskonale go rozumiem, przeżył coś, czego nikt nie chciałby doświadczyć.
Teraz czas na odpoczynek i spokój. W imieniu Julka i swoim z całego serca Wam dziękuję. 🐎 ❤️ Walka była długa. Jak zwykle pokazaliście wielkie serca i to, że los zwierząt jak Julek nie jest Wam obojętny. To bardzo dobra wiadomość, ponieważ coraz więcej ludzi zaczyna zauważać problem, z jakim te biedaki muszą się borykać. Codziennie dziesiątki takich samych koni jak Julek trafiają do rzeźni. Czas to zmienić. Czas przerwać cierpienie.
Dziękuję jeszcze raz i życzę Wam spokojnego weekendu.
💗Dziękuję, że pomagasz ratować zwierzęta💗
Kochani, dziś kończy się zbiórka dla Julka. Do końca dnia musimy zebrać brakującą kwotę. Sami widzicie, że tylko cud może uratować tego biednego konia. Sytuacja jest trudna, ale nie możemy się poddać.
Błagam, chociaż spróbujmy go uratować!
Dziękujemy! Julek zebrał kolejną transzę na swoje życie.
Udało mi się przekonać handlarza tymi pieniędzmi, by poczekał teraz kilka dni na ostatnią ratę, bo aż do poniedziałku, wtedy minie ostateczny termin.
Kochani, jesteśmy zdecydowanie bliżej niż dalej, Julek to spory koń więc dużo kosztuje, ale nie poddajemy się. Ostatnia prosta przed nami...
Sytuacja Julka jest tragiczna! Zbiórka przez weekend praktycznie stała w miejscu, a dziś muszę wpłacić kolejną ratę handlarzowi za jego życie. Kochani, z całego serca prosimy o pomoc! To jedyna wyjście i szansa dla tego biedaka....
Od rana nie mogłam dodzwonić się do handlarza. Na szczęście w końcu odebrał i poinformowałam go, że zebraliśmy całą zaliczkę dla Julka. Niestety kolejną ratę chce on już w poniedziałek, potrzebne jest kolejne 2000 zł... To bardzo mało czasu, a kwota ogromna. Kochani, wiem jak bardzo się staracie, ale proszę nadal o wsparcie. To teraz najważniejsze, Julek nadal czeka na ratunek, czas ucieka, każda forma pomocy jest na wagę złota!
Siedzę i płaczę, płaczę już drugą godzinę przy apelu pisanym do Was, bo moje siły się kończą, a zwierząt nie ubywa.
Codziennie widuje to samo piekło, przez które przechodzi setka niewinnych istot. Istot, które tak samo, jak ja czy Ty chcą żyć, czuć, kochać i być kochanymi. A odbiera im się wszystko i przyprowadza w to miejsce, gdzie nikt nie będzie miał litości.
Julek nie chciał być złym koniem, nie chciał nikogo skrzywdzić. Nigdy nie zrobił nikomu krzywdy, a sama niewiedza ludzi, którzy mieli go w swojej opiece, sprawiła, że dziś ma on wyrok śmierci.
Miał rodzinę, która obiecała mu bezpieczeństwo, to nie jest jego wina, że należy do tych energicznych, to młody koń, który zaledwie 8 lat temu przyszedł na nasz świat i codziennie się go uczy. Tak jak my wszyscy. Nie udało się im go zrozumieć lub zrozumieć go nie chcieli, więc po kilku tygodniach, kiedy okazało się, że nie chcą podejmować próby poradzenia sobie z trudnym charakterem Julka, postanowiono się go pozbyć u handlarza.
Dobrze wiedzieli co potem się z nim stanie, wszyscy, którzy przyprowadzają tutaj swoje zwierzęta wiedzą, że to ich ostatnie chwile życia. Julek nie zasłużył na takie traktowanie, jego chęć do życia jest ogromna, co zdążyłam zauważyć, kiedy odwiedziłam go w tym małym boksiku, gdzie nie ma miejsca nawet na świeże powietrze z dworu. Unosi się tylko ciężki zapach śmierci, która nadejdzie lada moment. Poprosiłam handlarza, by pozwolił mi go wyprowadzić i chociaż przez chwilę mógł poczuć zewnętrzny świat.
To tutaj musi on przeżywać swój koszmar, swoje piekło i katorgę. Nie wiem, czy przeczuwa, że to potrwa jeszcze tylko krótką chwilę. Że już jutro przyjedzie po niego ciężarówka i go zabierze, tam daleko za horyzont, gdzie śmierć będzie czekała z otwartymi drzwiami. By potem móc wolnym pogalopować za tęczowy most…
Tylko czy to właśnie nie tutaj powinien czuć się bezpieczny i szczęśliwy? Czy my nie powinniśmy mu tej wolności zapewnić? Odbierając mu życie i marzenia, właściciele zostali jego oprawcami. To nie wina Julka.
Kochani, handlarz zgodził się poczekać kilka godzin na wpłatę zaliczki, nie ma za bardzo wyjścia, bo transport i tak jest dopiero rano, ale jeśli zdążę wpłacić 2000 zł do końca dnia, odroczy termin i odwoła ciężarówkę. Julek ma pojechać tam sam, jako ostatni w tym tygodniu…
Dług Julka wobec handlarza jak to określił to aż 8200 zł. Na tyle wyceniono życie niewinnego zwierzęcia. Nie wiem, czy w myślach byłej rodziny Julka, choć momentami pojawiło się współczucie. Zapewne nie, bo gdyby tak było, nie pozwoliliby mu tutaj skończyć.
Wiem, że to wiele i nigdy nie mam pewności czy uda mi się Was przekonać. Nie mam też niestety tyle siły, by sprawić, że Julek zostanie zabrany i mu to obiecać. Bez Waszej pomocy nie dam rady. Jesteście ostatnią nadzieją na życie tego biedaczka. Błagam, pomóżcie.
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540.
Dziękuję za pomoc. Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, opłaty na weterynarza i kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Ładuję...