Maja prosi o ratunek dla siebie i swojej córeczki. Potrzebna Twoja pomoc teraz!

2 dni do końca
Wsparło 99 osób
2 833,32 zł (17,17%)
Brakuje jeszcze 13 666,68 zł
Adopcje

Rozpoczęcie: 1 Października 2024

Zakończenie: 8 Października 2024

Godzina: 23:59

04 Października 2024, 07:08
Aktualizacja

Kochani, udało się! Maja z córeczką zebrała drugą ratę. Przed nami ostatnia prosta do ich ratunku. Handlarz zgodził się poczekać do wtorku z rozliczeniem. Do wykupu na daną chwilę brakuje jeszcze 7400 zł. Mamy bardzo mało czasu, a kwota jest ogromna… Bardzo proszę, nie odwracajcie się jeszcze od nich. Bez nas nie mają żadnych szans! 

Pokaż wszystkie aktualizacje

03 Października 2024, 07:14
Aktualizacja

Kochani, już dziś mija kolejny termin spłaty raty za Maję i jej córeczkę. Sytuacja jest bardzo zła, nie wiem, czy uda nam się dziś uzbierać ratę, brakuje aż 2100 zł, a czasu nie ma praktycznie wcale…
Niestety handlarz nie zgodził się poczekać dłużej, bo chce się pozbyć dziewczynek jak najszybciej. Jest mu obojętne, czy pojadą do rzeźni, czy wrócę ze mną, chce tylko zobaczyć pieniądze. W rzeźni ma pewne od ręki, my musimy niestety postarać się bardziej, ale nie mogę odpuścić. Musimy podjąć to ryzyko i spróbować uratować Maję i maleńką. Błagam Was kolejny raz o wsparcie, one nie mogą umrzeć. To nie może się tak skończyć. Wiem, że ostatnie dni są bardzo napięte i bywa ciężko, jednak ja naprawdę nie mam serca im odmówić pomocy. One są takie bezbronne i niewinne. Nikt inny nie przyjdzie i im nie pomoże, mają tylko siebie. I albo to my je uratujemy, albo rzeźnia odbierze im wszystko. Błagam, pomóżcie!

Monika

02 Października 2024, 07:04
Aktualizacja

Dziękuję Wam wszystkim serdecznie za pomoc dla dziewczynek. Udało się z zaliczką, jednak już w czwartek handlarz chce otrzymać drugą ratę... Czasu nie ma wcale, dlatego proszę, nie odwracajcie się jeszcze od nich. To dopiero początek drogi do ich ratunku. 

Monika

Kochani, jest klacz ze źrebakiem, które pilnie potrzebują naszej pomocy. Konie te poznałam kilka miesięcy temu, gdy handlarz kupił źrebną Maję.

Bałam się, że sprzeda ją na mięso, a ja nie zdołam jej szybko wykupić, bo była duża i ciężka, ale powiedział, że będzie ją trzymał i rozmnażał. Kilka tygodni później na świat przyszła śliczna źrebiczka. Inne konie przyjeżdżały i wyjeżdżały na mięso, tylko one ciągle tam były. Czasem, gdy miał dobry humor, wypuszczał je na łąkę, ale bywało, że tygodniami stały uwiązane w komórce bez wychodzenia na dwór.

Wielokrotnie widziałam, jak Maja troszczy się o swoją córeczkę, ale widziałam też, co te konie przeżywają, gdy inne zwierzęta były ładowane siłą na transport do rzeźni. Jak bardzo są przerażone tym, co się tam dzieje. Trwało to od wiosny. Przez te kilka miesięcy handlarz woził Maję wielokrotnie do ogiera, by ponownie ją zaźebić. By jak sam mówił – Maja nie miała pustych przebiegów. Co musiała przeżywać ta klacz gdy ładowano ją na samochód rzeźnika i wieziono do ogiera?

Przecież ona nie wiedziała, że nie jedzie do ubojni. Wielokrotne załadunki, wciąganie linami do samochodu, pętanie Mai do krycia, krzyki, szarpanie, przemoc. Tak wygląda hodowla koni na rzeź. Proceder się powtarzał, bo Maja nie zachodziła w ciążę i we wrześniu, gdy handlarz zrezygnował i powiedział mi, że sprzeda ją na rzeź, byłam przerażona. Dodał jeszcze, że małą sobie zostawi, żeby rosła, a później albo do rodzenia źrebiąt będzie, albo też sprzeda na mięso.

Myślałam, że pęknie mi serce, bo wiedziałam jak wiele Maja i jej córeczka przeszły. Jak wiele się wycierpiały same i ile tego cierpienia musiały oglądać, za każdym razem trzęsąc się ze strachu, że teraz one jadą na śmierć. Ile one dostały razów, ile były szarpane, ile godzin przestały wtulone w siebie, przerażone, że teraz po nie przyjdą.

Że zaraz je rozdzielą i zawiozą do rzeźni. Ta malutka źrebiczka pachniała jeszcze maminym mlekiem, a widziała i czuła rzeczy, które dla dorosłego człowieka byłby nie do zniesienia. A Maja? Co musiało się dziać z Mają, która tak bardzo starała się chronić swoją córeńkę, a nie mogła zrobić nic, by jej pomóc. Nie miała też żadnego wsparcia. To jest tragedia co się tam działo i dzieje nadal.

Chciałam im pomóc, ale w sytuacji, gdy przyszła powódź, nie widziałam żadnej szansy, by uzbierać na ich wykup, nie miałam też miejsca, by ją wziąć do siebie, więc szukałam dla Mai domu. Czas leciał, handlarz się niecierpliwił, a ja nie miałam rozwiązania i martwiłam się coraz bardziej, bo z każdym dniem malała szansa na ratunek. Nikt nie chciał grubej, nic nieumiejącej klaczy, która nie zachodzi w ciążę.

W ostatniej chwili, gdy handlarz słał mi już wiadomości „Na tą srokatą to kogoś masz czy dać ją do rzeźni”, zdeklarowała się rodzina, która ma już uratowane przez Was konie, że jeśli je wykupię, może Maję przyjąć do siebie i to razem z malutką!

Pojechałam od razu do handlarza. Najpierw chciał sprzedać samą klacz, ale skoro była szansa by Maja z malutką były zawsze razem, nie mogłam pozwolić ich rozdzielić. Wiedziałam, że te konie są dla siebie wszystkim i musiałam przekonać handlarza by zgodził się je sprzedać obie. 

Ostatecznie ustaliliśmy cenę na 16500 zł za mamę i malutką. Dałam mu 2500 zł wierząc, że będzie spokojnie czekał na resztę pieniędzy. Niestety on dzwoni i dopomina się, by pilnie je spłacić. Mówi, że nie potrzebnie zgodził się by i mała pojechała i cały czas powtarza, że najlepiej jak wezmę jedną. Teraz kazał mi pilnie dowieźć kolejne 2000 zł, bo inaczej zabiera córeczkę i sprzeda mi tylko Maję.

Kochani, błagam Was o pomoc. Rozmawiałam z nim długo, myślałam, że na spokojnie to wszystko będzie szło, bo nie napierał na szybką spłatę, ale widzę, że sytuacja jest coraz trudniejsza, a on wymyśla kolejne powody by Maję i malutką rozdzielić. Straszy, że jak nie mam pieniędzy ,to on Maję odsyła na rzeź, a źrebaka zabiera.

Proszę Was, ratujmy je. One tyle czasu patrzyły na to, co się dzieje u handlarza. Tyle się wycierpiały! Jak można teraz je zostawić, gdy jest dla nich dom? Jak można dać zabić Maję, gdy tam na nie już czekają i, że będą je kochali? Jak można pozwolić na zabranie malutkiej od mamy, wiedząc, że zawsze mogą być razem?

Kochani, pomóżcie. Musimy dziś dać mu 2000 zł, wtedy będzie kilka dni na uzbieranie pozostałej kwoty. Wiem, że stoimy przed ogromnym wyzwaniem, bo konie te są duże i ciężkie, a co za tym idzie drogie. Ale wiem też, że tylko my możemy im pomóc i musimy to zrobić dzisiaj. Musimy to zrobić teraz! Więc zróbmy to, bardzo proszę.

Monika 

Chętnie odpowiem na pytania:
Adopcje - 666 220 540
Ogólne - 570 666 540
fundacja@konikimoniki.org.pl

Dziękuję za pomoc. 

Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, leczenia, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.

Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl

Pomogli

Ładuję...

Organizator
3 aktualne zbiórki
387 zakończonych zbiórek
2 dni do końca
Wsparło 99 osób
2 833,32 zł (17,17%)
Brakuje jeszcze 13 666,68 zł
Adopcje