Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Gordon niestety odszedł, na jego miejsce przyjechały i przyjeżdzają kolejne zwierzęta.
Telefon nie milknie. Skrzynka mailowa pęka w szwach. Zewsząd płyną prośby o pomoc psom, którymi nikt nie chce się zająć.
Ta zbiórka ma pomóc zabezpieczyć bieżące potrzeby fundacji aż do końca lipca, kiedy powinniśmy otrzymać Wasz 1%. Pomóż nam! Te psy nie mają nikogo poza Tobą i nami…
Rozsądek nakazuje: odmawiać pomocy! Nie przyjmować więcej! Odwrócić się od psa pobitego, od psa potrąconego przez samochód, od psa na ciężkim łańcuchu, od tego, który wyje z bólu!
Macie już dość zwierząt pod opieką! Odkładajcie, liczcie każdy grosz, a serca? Serca zmieńcie w KAMIEŃ. Ale serce nie chce się zmienić w kamień. Serce myśli: możemy pomóc. Możemy ukoić ból. Możemy wyleczyć strach. Możemy pokazać, że człowiek to miłość, to głaskanie, to ciepło i jedzenie, to DOM. Jakie mamy prawo tego nie pomóc, skoro ludzie już i tak strasznie zawiedli tę rozerwaną na strzępy psią duszę?
Monza trafiła do nas wycieńczona, z jątrzącymi się ranami na całym ciele. Ktoś zniszczył piękną, dumną i bardzo przyjazną owczarkę, doprowadził do tego, że całe jej ciało toczył stan zapalny. Rany nie chciały się goić, sierść w fatalnym stanie, sunia nie przybiera na wadze…
I właśnie usłyszeliśmy podejrzenie, które brzmi jak wyrok śmierci: CHŁONIAK.
Nie wiemy jeszcze na pewno, czy Monzę zjada bezwzględny rak, mający sobie za nic jej prawo do życia. Czekamy na konsultację z onkologiem, zaciskamy kciuki, staramy się nie myśleć o tym, ile nas wyniesie leczenie i szepczemy Monzie do uszka: „Musisz żyć, musisz wygrać! Dostaniesz piłeczki, dostaniesz tarzanie się w trawie, dostaniesz pachnące przysmaki, dostaniesz ludzkie serce do kochania i bycia kochaną, ale nie możesz się poddać!”.
Czy trzeba było odmówić Monzie, żeby zaoszczędzić?
Larry ma na plecach wielkie poprzeczne rany, a z ran wypełzały robaki. Jeśli nigdy nie widziałeś/widziałaś, jak z żywego stworzenia wychodzą larwy, to zazdrościmy. To jeden z najobrzydliwszych widoków na świecie… Po oczyszczeniu ran lekarze zaczęli podejrzewać, że Larry’ego ktoś CELOWO POCIĄŁ. Nacięcia są zbyt równe i głębokie, żeby mogły powstać przypadkiem.
Czy trzeba było posłuchać rozumu i stwierdzić, że nie mamy pieniędzy na leczenie Larry’ego?
Tekla trafiła do nas po wypadku samochodowym. Przyjechała w nocy i w nocy ją operowaliśmy.
Strzaskana miednica, złamana kość kulszowa i zerwana torebka stawowa po lewej stronie nie mogły czekać... A potem jej życie stanęło pod znakiem zapytania, bo sunia nie chciała się samodzielnie załatwiać. Wiedzieliśmy, że jeśli układ wydalniczy nie ruszy, to będzie to koniec… Na szczęście się udało.
Bez pomocy Tekla była skazana na śmierć w męczarniach. Mieliśmy na to pozwolić?
A Filip? Cocer spaniel, który wisiał na łańcuchu, „posiłki” (czyli zlewki) jadł ze śmierdzących, nigdy niemytych garnków, a zamiast budy miał kilka byle jak zbitych desek? Czy należało go nie odbierać pseudowłaścicielom, zostawić, żeby dalej służył za żywy alarm, żeby żył i umarł jak nikomu niepotrzebny śmieć?
Z finansowego, biznesowego i racjonalnego punktu widzenia pewnie tak trzeba było zrobić…
W naszej pracy rozum rzadko idzie w parze z sercem. Każde ocalone życie to faktury, często na cztero-pięciocyfrowe kwoty. To niewyobrażalny stres i niepewność, podparte poczuciem, że tak właśnie trzeba.
Możemy słuchać rozumu i pozwolić im umierać, albo słuchać serca i walczyć o każde uderzenie psiego serca, starając się wyrzucić z głowy stan konta. Psy, którym pomagamy, często są określane jako nierokujące, jako przypadki beznadziejne, a także – no właśnie – niemedialne. Nieopłacalne. Mało kogo wzruszy los takiej Tekli, zwykłego burego kundelka, którego na wiejskiej drodze potrącił samochód. Pomoc jej nie jest opłacalna. Ale jej życie się opłaca. Dla niej jest bezcenne.
U nas te przypadki beznadziejne dochodzą do siebie, odzyskują zdrowie i znajdują domy. Dostają szansę na normalne życie. Niestety, to wiąże się z kosztami. Ale ten problem jest nasz, nie ich. One mają jedno zadanie: żyć i być szczęśliwe. Zbiórka dotyczy absolutnie podstawowych potrzeb, które pomogą nam przetrwać najbliższe tygodnie – to karma, podstawowe leki, profilaktyka (odrobaczanie, odkleszczanie), szczepienia, najpilniejsze zabiegi weterynaryjne. Dzięki temu nie będziemy musieli gwałtownie zwalniać tempa, będziemy mogli dalej przyjmować zwierzęta potrzebujące pomocy.
Jako Fundacja utrzymujemy się wyłącznie z pomocy ludzi dobrej woli, takich jak Ty. Bez Ciebie nie ma nas, nie ma nadziei dla zwierząt. Prosimy o pomoc! Na szali jest niewinne psie życie, które już zbyt wiele doświadczyło cierpień… Wbrew rozumowi chcemy słuchać serca i nieść pomoc tam, gdzie jest tylko ciemność i rozpacz.
Posłuchaj go też Ty…
Ładuję...