Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani chciałabym podziękować każdej osobie, która oddała kawałek siebie dla tych, które same o pomoc poprosić nie mogą. Mimo zaangażowania tak wielu osób nie udało się osiągnąć pełnej kwoty. Dzięki tej zbiórce mopgliśmy jednak pokryć większość wizyt weterynarzy ratujących zdrowie i życie Naszych podopiecznych. Babcia Forsycja wstała, Kika zaczęła znów chodzić.... Frezja została zdiagnozowana i mogliśmy rozpocząć leczenie. Dante już ze zdrową nogą. Do części leków dopłaciliśmy dzięki prowadzonym bazarkom na pilne potrzeby azylowych koni. Nie udało się opłacić ostatniej wizyty Maksa.... Z pewnością się nie poddamy. Wierzymy, że i dla Niego nadejdą Anioły w kolejnej pomocowej zbiórce. Jeszcze raz ogromnie dziękuję Wam Kochani za tą wspólną walkę ....
Dlaczego wciąż Nas to spotyka?. Wszystko przecież było już na prostej... leczenie koni opanowane. Schodzilismy już z dawek leków. W piątek zameldowałam lekarzowi prowadzącemu, że jest dobrze z Naszymi końmi, które jeszcze niedawno walczyły po raz kolejny o życie. Przyszedł wieczór, a uratowany od rzeźni w maju Dziadek Maks zaczął dziwnie oddychać. W sobotę rano był już ostry kaszel i ogromne duszności. Po konsultacji telefonicznej włączyliśmy nowe leczenie, by koń mógł oddychać! To był szok. Dziadzio tak bardzo się męczył. W niedzielę było jeszcze gorzej, zero reakcji na leki, a Maksiu z powodu duszności nie mógł już nawet przełknąć wody... Natychmiast przyjechał weterynarz. Temperatura wybiła prawie 41'C, a do przepływu powietrza pozostał jedynie mały lufcik. Wykonano sądę, by upewnić się czy Dziadzio się nie zapchał, trzeba było także wlać w niego kilka litrów wody. Podano leki, pobrano krew do badania... wieczorem gorączka spadła, A koń mógł oddychać. Otrzymaliśmy zastrzyki na kolejne dni. Później ponownie wracamy do leczenia niewydolności oddechowej. Tylko My nie mamy już jak płacić... Otrzymaliśmy wz na 650zł, fv przyjdzie niebawem. Jesteśmy załamani, zupełnie bezradni, nie wiemy na chwilę obecną co będzie z dalszym leczeniem jeśli nikt nie pomoże...
Kochani! Udało się po raz kolejny! Wspaniali lekarze po raz kolejny się nie poddali dając zwłaszcza babci Forsycji i babci Kice kolejne lata życia. Walka z chorobami była zacięta. Nieprzespane noce, zaangażowanie 24h na dobę i morze wylanych łez z obawy, że się nie uda. I choć nie otrzymaliśmy jeszcze końcowych wyników Forsycji, nowe leczenie zadziałało! Babcia znów się podniosła, znów nikt nie może podejść do jej wiaderka, znów może oddychać... babcia Mohita przygotowana do zabiegu przy następnej wizycie dr Henklewskiego, a Dantuś znów może biegać po pastwiskach... To był dla Nas bardzo cięzki czas, tak wiele koni znalazło się w fazie ostrego leczenia. Pozostało tylko jedno- spłacić zobowiązania zaciągnięte na rzecz ratowania końskich żyć! W zbiórce nie ujęłam wszystkich zakupów tony olejków do inhalacji, wykrztuśnego Acc, witamin, probiotyku do opryskiwania podłoża, leków wziewnych w postaci ludzkich inhalatorów i innych wskazanych w leczeniu także ludzkich leków.... BŁAGAMY O POMOC, NIE WYGRZEBIEMY SIĘ Z TEGO SAMI !!!
Na ratunek babci Forsycji przybyli weterynarze z Torunia. Wykonano usg płuc, endoskopie, pobrano do badania krew i wypłuczyny. Zmieniono leczenie... Rokowania po wizycie były dobre, aż do dziś. Otrzymałam telefon od lekarza prowadzącego dr Anny Biazik. Wyniki z krwi nie są dobre... Mimo, że endoskopia nie pokazała guzów nowotworowych, wyniki wskazuja na prawdopodobny proces nowotworzenia lub silny stan zapalny organizmu. Dopiero za około dwa tygodnie otrzymamy wyniki z wypłuczyn, które bardziej pozwolą Nam określić co dzieje się z babcią. ... Póki co niestety poprawa znikoma... Włączono nowy lek. Lekarze się nie poddają, Forsycja również. Wciąż jest dla Niej szansa. Bardzo ciężko znosimy każdy dzień, bo serca pęka Nam z bezsilności. Na pomoc Forsycji przyjechał także azylowy Anioł. Musimy ją inhalować przynajmniej 5 razy dziennie.... Oczy Forsycji są wciąż szeroko otwarte, ma apetyt i wciąż dzielnie przebiera na padoku swoimi słabiutkimi nogami. Patrzy Nas czy idziemy już z inhalacją, zjada pokornie wszystkie leki, znosi bezproblemowo każdy zastrzyk. Tak jakby wiedziała, że walczy o życie...
Kochani ostatnia wizyta weterynarza wyniosła Nas 1440 zł- stąd zmiana kwoty na zbiórce.... Na Fv wciaż czekamy.
Błagamy o pomoc! Pilnie potrzebujemy wsparcia na leczenie!
Jestem załamana całą sytuacją ‼. 24h na dobę jestem na nogach. Do stajni chodzę nawet w nocy, by podać leki, by sprawdzić stan koni. Dlaczego to wszystko się dzieje? Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego los po raz kolejny napisał im czarny scenariusz. Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego nikt nie chce już im pomóc.... W fazie intensywnego leczenia jest obecnie 5 koni...
Ostatni czas z pewnością dla Babci Forsycji... Dla Mojej kochanej babinki, którą udało mi się odnaleźć u handlarza. Zjechała z interwencji z dwoma wyczerpanymi klaczami, by zacząć życie od nowa. Niestety brak reakcji na leki... Czekamy na rtg płuc i endoskopie- już jutro . Badania przeprowadzą lekarze z Torunia. Kochana Babinko Ty, która wygrałaś życie dopiero w styczniu tego roku , nie poddawaj się... Ludzie Kochani ja już nie proszę, ja Was błagam o pomoc finansową. Koszty przewyższą w obecnej sytuacji kwotę zbiórki, która i tak stanęła. Jak mam pomóc tym, które od lat znały tylko cierpienie? Jeśli nikt nie pomoże.... to poprostu oznaczać będzie dla Nich koniec...
Kochani! Leczenie koni trwa. Jedne wyniki zrobione, inne trzeba zrobić. Jedne leki kupione, inne trzeba zakupić według zaleceń. Do lecznia dołączyły także konie z niewydolnością oddechową, gdyż ich stan znów zaczął się pogarszać. Tylko u dwóch koni można stwierdzić stan stabilny- to Mochita i Dante. Babcia Kika wciaż pod obserwacją reakcji na leki. To samo dotyczy Frezji. Usg u niej wykluczyło konieczność wykonania biopsji. Jak będzie z reakcją na leki?- tego jeszcze dziś nie wiem. Kucyki z chorobą płuc wylądowały na sterydach, wziewach i inchalacjach. Najgorzej znosi duszności Babcia Forsycja. Nie wiem na chwilę obecną, czy uda się ominąć najczarniejszy scenariusz.... Sytuacja jest dla Nas wciąż ciężka. Walczymy naprawdę z ciężkimi przypadkami. Dopóki jest nadzieja, nie poddamy się! Sami niestety nie jesteśmy w stanie podołać kosztom leczenia. Zbiórka zgasła ponownie... Co mamy robić? Przecież te konie chcą żyć! My już nie prosimy, My błagamy o ratunek dla Nich!
Sytuacja jest ciężka. Wyniki krwi wykazały duże nieprawidłowości w funkcjonowaniu wątroby i toksyny. Silny ochwat jest ochwatem najprawdopodobniej toksycznym. Ze względu na ciężki stan Frezji konieczne jest zrobienie usg wątroby, a jeśli trzeba będzie również biopsji. Badania przeprowadzi dr Biazik z Torunia. W kopytach też już niestety jest tragedia. Mała, niechciana od początku Frezja, była dla swojego wcześniejszego właściciela zwykłym popychadłem. Karmiona śmieciami, zamknięta w odorze amoniaku własnych odchodów, cierpiąca z powodu skrajnego zaniedbania organizmu. Dziś Frezja ma zaledwie 5 lat... Chore płuca, serduszko, nogi i wątrobę. Jej życie zaczęło się dopiero od stycznia bieżącego roku, kiedy wyrwaliśmy ją z rąk oprawcy. Kochani robię wszystko co mogę, by z Nami została! Najlepsi z Polski specjaliście walczą o kolejne jej lata życia! Błagam o pomoc dla niej i dla reszty schorowanych koni objętych w tej zbiórce.
Kika wciąż w trakcie doboru leków. Dziś otrzymam także suplementy i zastrzyki z selenu, gdyż jest duży niedobór. W kopytakach też źle się dzieje. Obie klacze zostaną objęte opieką kowala ortopedy, który prowadzi Fuksję.
Mohita sytuacja opanowana- babinka się podniosła, kolejny etap to zastrzyki dostawowe.
Dantuś- dziura w kopycie z ogromnym obrzękiem idącym do góry. Zastosowano leczenie farmakologiczne plus opatrunki.
W kosztorysie wprowadzam zmiany zgodnie z rozwijającą się sytuacją.
Kochani, bardzo długo zastanawiałam się jak napisać tę zbiórkę, gdyż walczymy o życie kilku koni. Tak dobrze słyszycie, walczymy o ich dalsze życie... Po raz kolejny nasze oczy pełne są łez, a serce wypełnia bezradność. I choć specjaliści z odległych od nas terenów podjęli się walki z ich chorobą i kalectwem, my nie jesteśmy w stanie finansowo podołać. Zacznę więc od „końskiej założycielki” Azylu…
Tak jak każde drzewo ma swoje korzenie, jak ptaki mają swoje gniazda, jak każdy dom ma swój mocny fundament, tak właśnie Azylowym początkiem, wiążącym wszystko w całość jest nasz pierwszy koń o imieniu Kika. Maleńka klacz, która jest największa w każdym calu pośród azylowego gmachu końskich uratowanych żyć. Gdyby nie ona, Azyl by nie istniał… Anielski charakter, serce otwarte do wszystkich końskich, pogubionych żyć. U jej boku spokoju zaznaje każde zwierzę.
Kika ma 22 lata i silną niewydolność oddechową. Od zeszłego roku walczymy z nawrotami ciężkiej choroby kopyt, jaką jest ochwat. Przyszedł czas, kiedy usłyszeliśmy, że lepiej nie będzie i trzeba się przygotować na wszystko. Nie mając nic, podjęliśmy walkę o jej dalszy los, gdyż Kika przestała chodzić. Na ratunek wyszedł nam dr Henklewski oraz Pani doktor Biazik przy współpracy z Gabinetem Weterynaryjnym z Gdańska. Wstępne badania wykonał nasz lekarz dr Dajewski. Wykonaliśmy szereg wyników z krwi. U Kiki stwierdzono zespół Cushinga i syndrom metaboliczny.
Wykonaliśmy zdjęcia rtg, podaliśmy leki przeciwbólowe. Ściągnęliśmy leki z zagranicy, by postawić ją na nogi. Na teren stowarzyszenia przyjedzie także kierowca ze specjalną wagą, by zważyć Kikę co do kilograma w celu prawidłowego dobrania dawki leku ratującego jej życie. Koszty leczenia Kiki na chwilę obecną poszły już w tysiące, ale… wszyscy widzą nadzieję na kolejne lata jej życia! Kika się podniosła! Podjęła walkę, chce żyć! Jest filarem azylowej siły, jest przewodniczką niewidomej Belli, jest dla nas skrzydłami, które nie pozwalają nam się poddać, jest motorem do ratowania. Do trwania… Do bycia!
A teraz o Frezji. Interwencyjna kucynka, która przeszła piekło na ziemi. Człowiek skazał ją od narodzin na ból, cierpienie, smród, ciemny bunkier i brak powietrza. I choć ma tylko 5 lat choruje na niewydolność oddechową i arytmię serca. Jej kopyta wywerkowane były po raz pierwszy w życiu po 5-ciu latach. Była wrakiem konia. Wrakiem kalekiego konia. Jej malutkie kopytka zostały całkowicie zdeformowane. Leczenie Frezjulki od stycznia i opieka kowalska pozwoliły na jej powrót do normalnego chodzenia. Aż do teraz… Po prostu zaległa. Nogi odmówiły posłuszeństwa. Zrotowane kości kopytowe siadły. Całą nadzieję pokładamy już tylko w dr Henklewskim, który prowadzi wszystkie azylowe przypadki skazane na eutanazję. Otworzył przed naszymi kalekimi końmi nowy lepszy świat bez bólu i cierpienia dając im w pakiecie kolejne lata cudownego życia.
Dante - kaleki źrebak zabrany od matki, skazany na rzeź, bez szans na normalne funkcjonowanie. 5-miesięczne dziecko ledwo stojące na nogach. Udało się wyprowadzić malucha. Niestety w zeszłym tygodniu pojawiła się silna kulawizna bez zmian zewnętrznych. Mały Dantuś pokornie więc czeka na dr Henklewskiego. Przed Nami znów wiara, że uda się pomóc. Przecież jego dzieciństwo dopiero się zaczęło…
Kaleka babcia Mohita i malutka Fuksja w fazie leczenia czekają na kontrolę. To jedne z tych, którym się udało ominąć eutanazję. Żyją pełnią życia, pokonały swoje kalectwo, oszukały przeznaczenie…
Wstępny kosztorys:
1. 510 zł Fv za rtg i leki dla Kiki
2. 1550 zł leki dla Kiki z zagranicy ( Pergolit) - czekamy na Fv. Dochodzą suplementy i zastrzyki z selenu około 500-600 zł.
3. 480 zł badanie z krwi Kiki wz - czekamy na Fv.
4. Konsultacja do Kiki dr Biazik z wizytą do Frezji i badaniami 850 zł- Fv. Dochodzi zakup leków z zaleceń...i wyniki kontrolne.
5. 320 zł wizyta, leki i badania krwi u Frezji - Fv.
6. Wizyta dr Henklewskiego planowana do: Fuksji, Mohity, Frezji, Kiki, Dantego. W tym badania rtg, usg, leki i dojazd z Wrocławia około 1.100 zł- czekamy na Fv.
7. Leczenie Dantego około 500 zł- czekamy na Fv.
Prosimy o wsparcie i dziękujemy!
Ładuję...