Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Mała Kika, ta która stworzyła Azyl. Niejednokrotnie była jedynym wybawieniem dla kalekich źrebaków, czy psychicznie wycieńczonych końskich żyć. Nigdy nie skrzywdziłaby nawet muszki. Kochani choroba Kiki często miała różne stadia pogorszenia. Zawsze się jednak udawało wygrać z chorobą. Dziś sytuacja jest ciężka, ale... jest jeszcze nadzieja, wierzę że to nie czas na pożegnanie...
Laguna, ta której miało już nie być, ta która z kawałka mięsa stała się częścią azylowego źycia. Zdajemy sobie sprawę z poważności sytuacji uwzględniając charakter klaczy i charakter trwałej już kulawizny. Nie poddamy się, nie pozwolimy jej cierpieć. Wierzymy, że wizyta profesora pozwoli na prawidłową diagnostykę i włączenie leczenia.
A Wam Kochani Darczyńcy dziękuję całym sercem za to, że po raz kolejni nie pozostawiliście Nas w Naszych zmaganiach i walce o zdrowie i życie tych koni...
Nigdy nie chciałam, by umierała w męczarniach… Przysięgłam to sobie kiedy mała Kika trafiła pod moją opiekę. Już wtedy wiedziałam, że jest ciężko chora Pierwszy koń. Jest ze mną 13 lat… Od niej zaczęło się wszystko, od niej zaczął się cały Azyl! Rozumiecie? Jak wiecie Kika i Laguna jest w fazie diagnostyki i leczenia. Niestety nie idzie… Mała Kika nie reaguje na leki. Przyszły wyniki z krwi. Są dobre. Tyle tylko, że ciężka choroba nóg wciąż galopuje i nie możemy jej zatrzymać. Do tego dochodzą duszności związane z niewydolnością oddechową. Jest źle! Mam jednak poczucie, że jeszcze wszystkiego dla niej nie zrobiłam. W poniedziałek konsultacji podejmie się prof. dr hab. Andrzej Raś. Walczymy dalej! Odrębna kwestia dotyczy Skaryszewskiej Laguny. No cóż klacz z wyrokiem niegdyś do eutanazji ze względu na agresję, nie bardzo chce współpracować, nie ma lekarza, który chciałby się nią zająć. Dodatkowo temat jest trudny, bo silna kulawizna jest niewiadomego pochodzenia. I tu także prof. Raś podjął się diagnostyki. Wizyta ustalona na poniedziałek. Zbiórka legła w gruzach. Szukamy pomocy, choć tak naprawdę nie mamy jej za co opłacić. Kochani pomóżcie Nam!
Nie jest dobrze !!!! Mała Kika wciąż cierpi z powodu choroby kopyt zwanej ochwatem. W tej chwili występuje już ona we wszystkich czterech kopytach. Wykonaliśmy dziś rtg, które w kończynie przedniej wykazało pionowe ułożenie kości kopytowej, która próbuje przebić podeszwę. Jutro na pomoc przyjedzie także kowal. Dodatkowo wciąż występują duszności związane z niewydolnością oddechową. Klacz choć mała to jednak jest bez wątpienia najbardziej wyjątkowym kucykiem na świecie. Tak bardzo boli bezsilność, tak bardzo boli, gdy ona z tak wielką gracją znosi cierpienie... Jest zawsze ponad... To właśnie Kika stworzyła Nasz Azyl, to właśnie ona jest wybawicielką wszystkich Naszych zwierzęcych żyć! Nie odchodź maleńka, jeszcze nie czas... Diagnostyka i leczenia trwa. Fv za przedostatnią wizytę w załączeniu, dziś kolejne 500 zł.... Kwota zbiórki została zwiększona, bo naprawdę nie podołamy leczeniu dwóch klaczy, a koszta rosną z każdą wizytą... Ale póki jest nadzieja, walczymy!
Kochani pierwsza wizyta odbyła się już jakiś czas temu. Wykonaliśmy zdjęcia rtg, podano także leki. Niestety kulawizna wciąż nadal silna. Skaryszewska Laguna cierpi. Udało się znaleźć w Naszych rejonach lekarza ortopedę, specjalistę od kulawizn. Wizyta już we wtorek. Sam dojazd to niestety 260 zł... A gdzie diagnostyka i leczenie ? Jesteśmy na skraju bezradności, a przecież nie możemy zostawić tej klaczy bez pomocy! Błagamy Was o wsparcie w ich leczeniu!
Kochani do wglądu dla Was karta leczenia Kiki ze zdiagnozowanym ochwatem plus fv za saszetki, które powinna brać wcześniej, a których to przyjmowania odmawiała. Jesteśmy po podwójnym pobraniu krwi, czekamy na wyniki, podajemy zastrzyki, nie poddajemy się! Czekamy obecnie na fv za dwie wizyty... Potrzebne jest Wasze wsparcie, byśmy mopgli je ratować...
Kochani leczenie i diagnostykę rozpoczęliśmy. Pierwszą fakturę udało się pokryć dzięki ofiarności darczyńcy. Wczoraj odbyła się kolejna wizyta tym razem dotyczyła małej Kiki. Dostaliśmy serię zastrzyków, gdyż kucka odmawia przyjmowania leków w postaci saszetek. Syrop, który przyjmuje to koszt 200 zł i starcza na niecałe dwa tygodnie. Bez niego nie jest w stanie funkcjonować, gdyż tylko on jest w miarę udrożnia jej drogi oddechowe i poprawia przepływ tlenu do oskrzeli i płuc. Stan małej Kiki jest zły. Dziś pobieramy krew dwa razy w ciągu dnia- procedura na sprawdzenie wszystkich możliwych syndromów metabolicznych. Jesteśmy załamane... Malutka jest bardzo słaba. Wizyta lekarza ortopedy do Laguny wypadnie najprawdopodobniej pod koniec tygodnia. Apelujemy do Waszych serc o wsparcie!
Czy uda się pomóc kolejny raz? Jak wyleczyć nieuleczalne? Kochani, od dłuższego czasu znów zmagamy się z chorobą Kiki. Kika to starsza klacz, kucyk przewodnik niewidomej Belli. Od początku, gdy Kika z nami zamieszkała wiedzieliśmy, że jej życie nie będzie usłane różami. Ta mała cudowna kucka już wtedy była chora - zdiagnozowano u niej zespół Cushing’a oraz RAO, czyli silną niewydolność oddechową. Przez tyle lat walczyliśmy o każdy oddech i o lepsze zdrowie. Kika będąc cały czas na lekach, funkcjonowała bardzo dobrze. I gdy zapowiadała się spokojna starość w Azylu u boku swoich przyjaciół, jej stan zdrowia zaczął się szybko pogarszać.
Pewnego razu Kika zemdlała. Od tamtego dnia to już nie jest ten kucyk co wcześniej. Kika ma ogromne duszności, wiecznie oblana potem - czy by stała na padoku (z zaleceń lekarza) czy w stajni. Badania, ustawienie na lekach - brak poprawy. Są dni, gdzie Kika odmawia przyjmowania paszy z lekami. W ostatnich dniach dopadł ją ochwat, czyli niebezpieczna choroba kopyt objawiająca się silnym bólem. Jest zagadką dla wszystkich, skąd się pojawił, ponieważ starannie pilnujemy diety Kiki. Konieczna jest pilna diagnostyka, by ulżyć jej w cierpieniu i zapanować nad chorobą.
Drugim koniem do pilnej diagnostyki jest Laguna- zimnokrwista klacz wykupiona 3 lata temu na targu w Skaryszewie. Od jakiegoś czasu borykamy się z mocną kulawiznę prawego przodu. Wizyta weterynaryjna, zdjęcia RTG oraz podanie środków przeciwzapalnych spełzły na niczym. Laguna nadal kuleje, a my jesteśmy w rozpaczy. Nie umiemy jej pomóc. Obecnie czekamy na specjalistę od kulawizn weterynarza ortopedę.
Kochani, dziewczyny cierpią. Raz już wyrwane zostały ze szpon śmierci! Jedynie dzięki Waszej pomocy możemy sprostać całej diagnostyce i leczeniu, którego pilnie potrzebują! Dość już cierpienia! Niech żyją bez bólu i choroby! Błagamy o pomoc!
Ładuję...