Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Azylowi dla psów i koni Fundacji „Pańska Łaska” grozi zamknięcie. Skończyły się środki na pomoc dla prawie 70 zwierząt jakie są w azylu leczone i utrzymywane. Psy uratowano od śmierci głodowej, konie z rzeźni przed… hakiem. - Co im mamy teraz powiedzieć...? Jak wytłumaczyć że nie mamy dla nich jedzenia? – pytają członkowie Fundacji.
Azyl dla psów i koni Fundacji "Pańska Łaska" mieści się w Trzciance pod Piłą. To właśnie tu trafiają zwierzęta z największych interwencji w Polsce. Pod opiekę naszych wolontariuszy przywieziono tu psy z makabrycznej interwencji pod Łomiankami, gdzie psy od lat siedziały we własnych odchodach, w klatkach.
- Przez kilka lat nie prosiliśmy nikogo o żadne wsparcie, nie prowadziliśmy żadnych zbiórek. Przez kilka lat ratowaliśmy zwierzęta bez względu na koszty. Dziś, gdy miesięczne utrzymanie zwierząt to ponad 30 tys. - błagamy dla nich o przeżycie - mówi Krystyna Kukawska, prezes Fundacji. Zwierzęta uratuje nawet drobna pomoc darczyńców - choć kilka złotych. Razem bowiem mamy... wielką moc pomagania.
W fundacji dla zwierząt są niestety grobowe miny. - Doszliśmy do ściany. Dalej już tylko… likwidacja azylu dla psów i koni - słychać bezradność wolontariuszy.
Azylem zarządza Krystyna Kukawska, od 2004 roku ratuje psy i konie. Najpierw konie wykupywała z rzeźni, potem odbierała je na terenie kraju od osób, które się nad nimi znęcały. Prowadziła największe interwencje w Polsce. Także likwidacje pseudohodowli psów.
Pod Łęczycą prezes Fundacji odebrała 51 zagłodzonych koni, w Posadowie aż 64. W Mińsku Mazowieckim prawie 20 i tyle samo pod Szczecinem czy Szamotułami. Łącznie uratowała od śmierci kilkaset koni. Obecnie w azylu znajduje się ich prawie 50. Przyjeżdżają w ciężkim stanie. Niektóre trzeba wynosić na rękach.
Tu są leczone, mają dach nad głową i karmę. Zobaczcie Państwo jak one się zmieniają:
Fundacja ds. ochrony zwierząt ma pod opieką kilkadziesiąt psów i kilkadziesiąt koni. Wszystkie odebrane interwencyjnie. Z bardzo ciężkich interwencji, z pseudohodowli, gdzie ratowano ich zdrowie i życie. Nigdy nikt nie patrzył na koszty tych działań.
Kryzys zaczął się kilka tygodni temu, gdy skończyły się nam środki na zakup karmy dla psów, leków i faktur za zabiegi weterynaryjne. Sytuacja jest naprawdę ciężka.
Na jedynym koncie Fundacji mamy dokładnie 353 zł i... jeden grosz - przy miesięcznych płatnościach ponad 30 tysięcy na ratowanie zwierząt.
Nie mamy skąd wziąć tych pieniędzy, ponieważ nikt nie płaci na utrzymanie psów czy koni. Nie mamy żadnych dotacji od Państwa, ani od gminy. Karmimy i leczymy zwierzęta tylko dzięki ludziom dobrej woli.
Teraz, gdy oczy wszystkich zostały zwrócone na zwierzęta z Ukrainy - cała pomoc idzie właśnie w tamtym kierunku. Na ile możemy pomagamy też tym zwierzętom, ale musimy też pamiętać o tych, które zostały już uratowane. I są w Polsce. Kto nimi się zajmie?
Dziś od kilku lat - po raz pierwszy od powstania Fundacji musimy prosić Państwa o wsparcie tych zwierząt. U nas w azylu znalazły spokój i bezpieczeństwo, a także życie bez bólu.
Pomóżmy w zbiórce środków na ich leczenie, rehabilitację i utrzymanie. Jesteśmy małą Fundacją bez środków na reklamę czy druk folderów. Mała Fundacja dała jednak radę, by przez ostatnie lata odebrać kilkaset zwierząt.
Pomóżcie nam dalej opiekować się nimi. Nie pozwólcie na zamknięcie azylu.
Ładuję...