Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani zbiórka została zamknięta przed czasem, ze względu na to, że ..... Anioły są wśród Nas. One pozwoliły Nam wyrwać Lucky Boya z rąk oprawcy, one pozwoliły Nam zawalczyć o jego życie, one pozwoliły, by dług za próbę walki o nowe życie dla niego został spłacony. Darczyńca pokrył w całości brakującą kwotę tj. 615 zł poprzez płatność PayPal. A My? My zapamiętajmy jego żywe oko i te ciepłe spojrzenie, które niesie w sobie miłość do ludzi.... Dziękuję...
Lucky Boy... Miał zacząć życie, miał poznać człowieka od tej dobrej strony. Bezimienny, niechciany ogierek, któremu imię nadaliśmy w drodze do Kliniki. Nie mając nic, a raczej kreskę u znajomego podjęliśmy walkę i natychmiastowy wyjazd! On był najważniejszy! Lucky zasnął na zawsze, a My zostaliśmy z długim. Rozkładamy ręce, bo nikt już nie chce pomóc. Czy nie zasłużył, by o niego zawalczyć?
I choć zapłaciłabym za Twe życie miliony, ktoś jakiś czas temu Ci je zabrał…. Mały, wielki koniu Ty w pokorze cierpiałeś ciężkie złamanie i kalectwo, bo nikt nie udzielił Ci pomocy. Mimo kalectwa znalazłeś sposób, by trwać. Potwory w ludzkiej skórze patrzyły na Twój ból i nikt nie reagował. A Ty swoim malutkim serduszkiem tak dzielnie walczyłeś. Kochani dziś na zawsze zasnął Nasz malutki, kaleki chłopczyk. Ze względu na ciężkie, nieleczone złamanie, które doprowadziło konia do licznych powikłań, zostawienie go przy życiu byłoby niehumanitarne. Brak możliwości udzielenia koniowi pomocy było wskazaniem do eutanazji. Konsultacja z dr Błahuciakiem także potwierdziła wyżej opisaną rekomendację. Dziękuję Wszystkim za to, że daliście mu szansę walki, za godny choć jeden tydzień życia i za spokojną śmierć…. Przeprasza Cię Mój chłopczyku, że do skrajnego wycieńczenia, kalectwa i śmierci doprowadzili Cię oprawcy…. Obiecuję, że to nie koniec walki! Twoi oprawcy poniosą za to odpowiedzialność- przysięgam! Dług za podjętą walkę trzeba spłacić....
Kaleki ogierek odstawiony do Kliniki. A ja chwilę się zatrzymałam... Dopadła mnie refleksja... Tyle tu koni, bo czas wyścigów. Każdy wart od 50.000 zł. A ja stoję z małym, wychudzonym, kalekim kucykiem. Taka sama, bez grosza przy duszy, bezbronna jak dziecko... I tak naprawdę nie wiem co będzie dalej i jak to się dla Nas skończy. I choć malutki kucyk jest z Nami od niedawna, serce moje pochłonął całkowicie. Malutki ogierek, który nawet się nie nazywa. Ale wiecie dostał od Nas imię w drodze do Kliniki. Lucky Boy to imię Naszego chłopczyka. Trochę na cześć kalekiego Loverboy, który także nie miał szans ze względu na swoje kalectwo. Dziś żyje pełnią życia... Wierzę, że gdzieś jednak czuwają Anioły. Kochani życie Lucky Boya w Naszych rękach. Każdy grosz jest na wagę złota! Cała podróż szła jak po gródzie. Pierw zajechaliśmi do wulkanizacji podpompować koła, nasza przyczepa nie należy do najnowszych, okazało się więc że dwie opony są do wymiany. Następnie na trasie zepsuł się termostat, a silnik w samochodzie prawie się zagotował... Wylądowaliśmy u mechanika, z duszą na ramieniu dlaczego to wszystko Nas spotyka. Po dwóch godzinach udało się opanować auto. Mogliśmy wreszcie ruszyć dalej. Przez ten cały czas mimo przeciwieństw losu nie poddaliśmy się! Lucky Boy został szczęśliwie odstawiony do Kliniki. Koszta wyjazdu: paliwo- 500 zł, wymiana opon (używki) 300 zł, mechanik 150 zł, wymiana koła podporowego w przyczepie 215 zł. Na szczęście mieliśmy jeszcze załadowany viatol, bo tylko z nim można ciągnąć przyczepę. Całość to 1.165 zł. Malutki w dniu wczorajszym miał mieć zrobione wszystkie niezbędne wyniki z krwi plus podanie leków. Kochani nie jestem w stanie na dzień dzisiejszy powiedzieć jaka będzie kwota hospitalizacji, dlatego też kwota zbiórki może ulec zmianie. W poniedziałek koń diagnozowany będzie pod względem ortopedycznym, konieczna będzie też wizyta kowala pozwalająca na prawidłowe ustawienie zdeformowanej kończyny miednicznej. Wszystkie wyniki oraz specyfikacje leczenia na bieżąco będę zamieszczać na zbiórce. Bardzo Was Wszystkich proszę o pomoc...
Ile jeszcze musi znieść bólu? Ile jeszcze los przygotował dla niego cierpień? Mały ogierek potraktowany jak rzecz, jak mięso bez uczuć, jak śmieć, którego wywala się, gdy jest już niepotrzebny!
Kochani, ostatnio wspólnymi siłami udało się uratować jego życie! To niestety nie koniec walki o nie. Konik chodzi na trzech nogach, więc podjęliśmy decyzję o hospitalizacji go w Klinice na Służewcu. Potrzebni są specjaliści, potrzebny jest sprzęt. Koń nie nie jest do leczenia w warunkach stajennych! Jeśli nie podejmiemy walki, koń zostanie kaleką do końca życia! Handlarze przerzucali go z ręki do ręki, bo każdy chciał zarobić, kazali mu kryć klacze, nie udzielono mu leczenia. Ogierek został doprowadzony do skrajnego wykończenia, bólu i kalectwa. W efekcie postawiono wyrok - rzeźnia.
Przecież się nie poddamy! Przecież on ma szansę! Nie wiem, jakie będą koszta hospitalizacji, leczenia, czy operacji, nie wiem nic. Wszystko wyjdzie po poniedziałkowym badaniu przez dr Samsela. W sobotę muszę odstawić małego do Kliniki. Zbiórka utworzona zostaje na 5000 zł. Może ulec zmianie. Doba w Szpitalu to 50 zł. Muszę też za coś go tam dowieźć. Najważniejsze jest, żeby pojechał! Wiecie również, że organizacja wciąż boryka się z problemami finansowymi. Tak naprawdę nie mamy nic. Ale w porównaniu do tego, jak wiele możemy dla tego konia zrobić, nic nie znaczy!
Błagam wszystkich o pomoc! Ryczeć mi się chce na to wszystko, ale jak patrzę w jego oczy… On chce żyć!
Ładuję...