Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Miesięczne za znęcanie się w Polsce odbieramy ponad 100 psów. Wygłodzone, przywiązane do łańcucha, trzymane w komórkach w zamknięciu. To są straszne widoki jakie oglądamy codziennie na interwencji. Dziś, gdy skończyły się nam środki na ich ratowanie zwierząt prosimy Państwa o pomoc.
Bez dalszego wsparcia nie możemy dalej działać i podejmować interwencji. Nie możemy ścigać tych, którzy krzywdzą bezbronne psy. Miesięcznie na leczenie i ratowanie zwierząt wydajemy prawie 60 tys. Nasze Państwo, ani sprawcy dzięki zbyt łagodnym wyrokom – nie zwracają tych środków. Grozi nam wstrzymanie interwencji i pomocy dla zagłodzonych psów. Dlatego nasz apel o wsparcie.
Nasz numer interwencyjny – alarmowy ds. ochrony zwierząt to 513 569 791. To pod nim przyjmujemy całodobowo zgłoszenia dla pomocy dla psów. Dziennie mamy kilkanaście zdarzeń, co w miesiącu daje prawie 400 interwencji w całym kraju. To są bardzo duże liczby i realna pomoc dla psów. Jeździmy na zgłoszenia i nie tylko wydajemy zalecenia ale odbieramy zwierzęta tym, którzy się nad nimi znęcają. Są to na przykład te osoby na fotografii, które trzymały na uwięzi psa z wrośniętym łańcuchem.
Najtrudniejsze są interwencje na wsi. Tam czasami musimy się dosłownie szarpać z rolnikami o zagłodzone psy. Często interweniuje policja i pomaga nam wyzwalać psy z łańcuchów albo takie mieszkające bez budy np. w przyczepie.
Ale odbieramy nie tylko psy rolnikom. Dla nas nie ma znaczenia, kto znęca się nad zwierzętami. I tak zabieraliśmy psy proboszczowi, politykom czy ostatnio wójtowi gminy Wąsewo pod Ostrowią Mazowiecką. Trzymał szczeniaki na mrozie w… szafce na buty. Tu też interweniowała policja. Odebraliśmy mu łącznie kilkanaście psów. To była bardzo trudna interwencja, czasochłonna i kosztowna.
Rocznie odbieramy ponad 1500 zwierząt. Tak, te liczby są porażające, ale niestety taka jest prawda. Najczęściej pomagamy psom uwiązanym jak te na łańcuchu. Siedzą tak całe życie. Aż do dnia interwencji. Trafiają do nas także psy z wypadków. W ciężkim stanie, z otwartymi złamaniami kończyn.
Zabieramy je z drogi, by potem w klinikach weterynaryjnych dochodziły do siebie.
To robimy na co dzień. Ale codziennie nowe psy dzięki Państwa pomocy wracają do życia. Zobacznie jak przez kilka miesięcy zmieniła się zagłodzona "Tequilla" z Karczewa pod Otwockiem. Odebraliśmy ją z meliny, miejscowemu pijakowi, który ją bił.
Ten pies powyżej w ciągu trzech miesięcy przytył 10 kg. Na tym polega nasza codzienna praca. Leczymy psy i wydajemy do adopcji. Obecnie mamy pod opieką ponad 100 psów odebranych interwencyjnie i ponad 30 kotów. Nasz azyl mieści się w Kuflewie 23, pod Mińskiem Mazowieckim i jest czynny całodobowo. Każdy może tu przyjechać i zobaczyć jak wygląda nasza praca. Pomagamy wszystkim zwierzętom. W szczególności tym zabieranym z interwencji jak na fotografii poniżej,
Problem w tym, iż skończyły się nam środki na ratowanie psów. Nie mamy z czego opłacić bieżących kosztów wyjazdu, faktur za lekarzy, nie mamy środków na utrzymanie psów. Miesięcznie to kwota ponad 60 tys. zł. Tylko za zabieg usunięcia kończyny jednego psa zapłaciliśmy kilka dni temu 4400 zł.
Istniejemy tylko dzięki Państwa pomocy. Pomagamy dzięki Państwa wsparciu. Chcemy dalej ratować psy z wypadków i te zagłodzone. Dlatego nasz apel o ratunek. Prosimy, pomóżcie choć drobną wpłatą.
Ładuję...