Zagłodzili psy na polu. Żyły bez budy, pilnowały ziemniaków...

Zbiórka zakończona
Wsparło 113 osób
2 267,53 zł (11,33%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 25 Lipca 2023

Zakończenie: 1 Grudnia 2023

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Rolnicy pod Nakłem głodzili psy. Agresywnej rodziny bali się wszyscy i nie było komu odebrać zwierząt – miesiącami siedziały przywiązane łańcuchami w polu. Miały odstraszać lisy, pilnować ziemniaków i karpi w prowizorycznie wykopanym stawie. Potrzebujemy Państwa pomocy przy tej i podobnych interwencjach. Codziennie jesteśmy w podobnych miejscach i wiele razy nie mamy za co nawet zatankować auta.

Gmina Żnin. Od dawna w gospodarstwie rolników działo się źle ze zwierzętami. Właściciele są agresywni i traktują psy jako „dzwonki”. Mają one odstraszać lisy, które rzekomo podchodzą do gospodarstwa. Psy siedzą więc na polu w... ziemniakach.

Nie mają swieżej wody, w wiadrach jest parzona śruta, którą karmi się świnie. Psy tego nie jedzą. Są chude: mają wyczuwalne żebra i zapadnięte boki. Szkielety przykrywa jedynie długa sierść. Zwierzęta są zdziczałe, boją się człowieka.

Rolnicy są nieczuli dla zwierząt. Kolejne dwa psy przywiązują na drugim polu, gdzie jest staw. Józef D. twierdzi, że mają pilnować karpi, które hoduje na wigilię. 

Te psy są większe, niż te pilnujące pola z ziemniakami. One również są wychudzone i nie mają schronienia. Przed deszczem, chłodem i upałami ma chronić je resztka słomy i folia jak na fotografii wyżej.   

Mężczyzna po informacji, iż psy zostaną odebrane twierdzi, że okradamy go i nie będzie miał kto pilnować jego gospodarstwa. Wpada w szał i uderza motyką o ziemię. Potem grozi popełnieniem przestępstwa. Wzywamy policję, bo na posesji jest jeszcze kilku mężczyzn i kobieta, którzy mogą zaatakować nas i zabrać nam z auta zagłodzone psy. Groźby padają co chwilę. 

Ale i policja nie ma łatwo. Kiedy mężczyzna stawia opór jego żona uderza w policjantów kulą ortopedyczną. Potem, gdy próbujemy uspokoić sytuację i nam obrywa się kulą.

Psy na szczęście mamy uratowane - siedzą w samochodzie i czekają na badanie lekarskie. Potrzebujemy Państwa pomocy w ratowaniu psów podczas takich interwencji jak ta. Pewnie wielu zapyta: - Co to za trud odpiąć psy z łańcucha i zabrać je…?

Prawda jest jednak taka, że nikt na miejscu nie chciał pomóc. By ratować te psy jechaliśmy z Warszawy i z powrotem aż 820 km. Ponosimy też koszty badań weterynaryjnych. To w przypadku tej interwencji kilkaset złotych. Trzeba złożyć zawiadomienie o przestępstwie, prowadzić sprawę karną, administracyjna, opłacić usługi prawne. Tych kosztów nikt nie zwróci.

Obecnie utrzymujemy ponad 300 psów odebranych z interwencji. Miesięcznie to są koszty między 60 a 80 tys. zł.

Telefon interwencyjny dzwoni codziennie. Mamy kilkanaście zgłoszeń każdej doby. A brakuje nam na wszystko: na karmę, na leki, na paliwo. Jeśli Państwo wesprzecie nasze działania - mamy szanse z uzbieranych środków pomagać jeszcze przez kilka tygodni.

Pomogli

Ładuję...

Organizator
2 aktualne zbiórki
44 zakończone zbiórki
Wsparło 113 osób
2 267,53 zł (11,33%)
Adopcje