Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Działamy nadal, także dzięki tej zbiórce, ale działamy ciągle na minusie, ciągle zadłużeni. Aktualne wydatki na karmę dla psów i kotów. Rocznie potrzebujemy ponad 40 tyś na samą karmę dla podopiecznych. A gdzie leczenie, opłaty za hotele?
Na koncie Fundacji zostało 270 zł. Tylko. Ostatnie zakupy to 2 worki karmy britt care, jedzenie dla kotów na dt i puszki dla psów seniorów. Dwa worki karmy wystarczą nam do końca tego tygodnia. A co dalej? Zadłużenie w lecznicy i hotelach dla psów sięga w sumie 20 tyś. Zbiórka stoi od dawna. Co zrobimy w przyszłym tygodniu? Nie wiem. Niestety, brak pieniędzy to też wyrok na Blondi, bo nie zrobimy tomografu, a bez tego operacji guzów nowotworowych też nikt nie zrobi. Zostaje nam tylko czekać i patrzeć, jak nowotwór zabija ją powoli. Nie przeprowadzimy też operacji oczu u Gabi. Kika rehabilituje się na kredyt, bo jej zbiórka też stoi. Nie uzbierało się nawet na fakturę za pobyt w lecznicy w Łowiczu.
Pamiętacie jak
pisaliśmy o biopsji narosli na dziąsle u Blondi? Właśnie otrzymaliśmy wyniki i niestety nie są dobre. To nowotwór - szkliwiak kolczystokomorkowy. Jak najszybciej musimy umówić wizytę u onkologa i być może operację. Niestety, konto fundacji puste a zbiórka na jej funkcjonowanie stoi w miejscu. Żeby ratować życie Blondi, potrzebne będzie kilka tysięcy. Czy zawalczymy o jej życie? To nowotwór o złośliwości miejscowej, co oznacza, że nie daje przerzutów. Blondi ma szansę dalej żyć bez bólu.
Przed majówką zostaliśmy poproszeni o pomoc temu wychudzonemu, przerażonemu psu w typie owczarka niemieckiego. Pomomo bardzo trudnej sytuacji finansowej nie mogliśmy przejśc obojętnie obok tego psa. Jeśli nie my, to pies mógł trafić do schroniska bez wolontariatu w Sobolewie. Pies zakleszczony, co sugeruje, że wcześniej nikt nie dbał o niego i nie zabezpieczył go a wychudzenie sugeruje, że bardzo długo błakał się.
Bardzo prosimy o pomoc dla niego i naszej fundacji, abyśmy mogli dalej pomagać.
Niestety Lolek ma znów problemy ze zdrowiem . Po przeleczeniu biegunki i stanu zapalnego dróg moczowych przez chwilę był spokój. Niestety tylko chwilę. Znów pojawiła się krew w moczu. Tak pisze weterynarz: "Wyniki oczywiście są bardzo złe, ale nie mogłyśmy się spodziewać innych, widząc jak wygląda pęcherz moczowy na USG i mocz makroskopowo.
Bardzo wysokie ph ( , kryształy struwitowe - te dwa odchylenia są ze sobą powiązane, dlatego też chciałabym włączyć u Lolka preparat zakwaszający mocz - odłożyłam dla Pani, może Pani w wolnej chwili odebrać, chciałabym, żeby dostawał 2 x dz po 1,5tabl.
Mnóstwo krwinek czerwonych i leukocytów (komórki stanu zapalnego) i obfita flora bakteryjna, najprawdopodobniej też dlatego jest wysokie białko w moczu." Czekamy na wyniki posiewu. Aktualne koszty to ponad 800 zł, na które nie byliśmy przygotowani. Zbiórka na ratowanie Lolka dawno skończyła się, nie osiągając potrzebnej kwoty na poprzednie leczenie. Lolek jest bardzo szczęśliwy w swoim domu tymczasowym i zasługuje, aby mieć choć trochę szczęśliwego życia. Bardzo prosimy o pomoc Lolkowi
Brak funduszy nie może być powodem zaprzestania przez nas zabiegów kastracji, dlatego Barnaba przed adopcją trafił na stół. Wierzymy, żę dzięki wam uda się nam spłecić długi.
Niedawno wygraliśmy walkę o sprawność ruchową Lolka, a już kolejne problemy zdrowotne- krew w moczu. kolejne badania i leczenie i kolejne faktury. Prosimy o pomoc dla Lolka.
Nie mieliśmy sumienia odmówić pomocy tym maluchom. Zabraliśmy je z miejsca, gdzie ważniejszy jest alkohol, niż schronienie i karma dla psów. Od razu szczeniaki trafiły do gabinetu weterynaryjnego, gdzie zostały zbadane i odrobaczone. Bardzo prosimy o pomoc fundacji w ratowaniu także psich dzieci.
Galopująca inflacja dotknęła także naszą fundację. Wszystko jest coraz droższe - karma, usługi weterynaryjne, hotele. W ostatnim czasie, pomimo przepełnienia, przyjęliśmy kolejne psy pod swoją opiekę. No bo jak odmówić pomocy, gdy na dworze temperatury minusowe a zwierzęta bez dachu nad głową.
Musieliśmy także zmierzyć się z trzema ciężkimi przypadkami chorych psów- Lolka z paraliżem czterokończynowym, Bolka z padaczką i Zosi z ogromnym guzem, a raczej przepukliną. Koszty leczenia tych psów były ogromne i choć nie mieliśmy zaskórniaków zrobiliśmy wszystko, by wróciły do zdrowia.
To nasi aktualni podopieczni: psy- Śleputek, Florka, Dzika, Gucia, Limonka, Layla, Luna, Daisy, Mini, Szira, Karla, Ginger, Delfina, Lukrecja, Lolek, Bella, Bolek, Bobik, Helmut, Bambo, Cygan, Sajmon, Teddy, Dzikus, Elza, Raben, Bąbel, Anuk, Aria, Perełka, Lara, Lila, Luśka, Blondi, Toffik, Zuza, Shila, Mamba, Alva, Monia, Tola, Dyzio, Szyszka, Lili, Pixel, Pako, Papis, Zosia (48), koty- 14, w tym 9 młodych kotków, dwa kocurki, w tym chory na padaczkę Gburek i trzy dorosłe kotki (jedna bez oczka). Część z tych psów przebywa w płatnych hotelech, a tylko niewielka część w domach tymczasowych. Każdemu z nich musimy zapewnić karmę (ponad 6 tys. na miesiąc), zabezpieczenie przed kleszczami (ponad 1500 zł miesięcznie), opiekę weterynaryjną (kastracja, leczenie różnych stanów zapalnych, szczepienia, czipowanie). Ostatnio są to bardzo duże kwoty z racji trudnych przypadków.
Wiele naszych zwierząt to psy i koty chore, wymagające przyjmowania stale leków, kalekie, stare, czyli nieadopcyjne. Mamy świadomość, że zostaną z nami do końca swoich dni i to głównie dla nich walczymy o przetrwanie fundacji. Młode i zdrowe zwierzaki mają szansę na adopcję, choć i te ostatnio idą bardzo słabo. Czy przetrwamy kryzys wywołany przez covid i inflację, czy nasze zwierzaki będą bezpieczne, zaopiekowane weterynaryjnie i będą miały co jeść?
Ładuję...