Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani chciałabym cały sercem podziękować za życie klaczy. Mohita, bo tak otrzymała na imię jest klaczą jak się okazało kaleką. Nie wiemy przez co przeszła i jakiej krzywdy doświadczyła ze strony człowieka. Początkowo zbiórka skupiała kwotę na wykup klaczy, podstawowe badanie i zabezpieczenie jej utrzymania na kilka miesięcy. Później widząc stan klaczy wymagający dalszej diagnostyki prosiliśmy już tylko o wsparcie jej leczenia. Z otrzymanego od Państwa wsparcia pozostało na rzecz Mohity 1.794,20 zł. Nie otrzymaliśmy jeszcze faktury za pierwszą wizytę weterynarza (nie znam kwoty) i za kowala (160 zł ). Dalsze badanie przed Nami: rtg, usg kończyny przedniej i tylnej. Nie udało się niestety zabezpieczyć utrzymania klaczy poprzez opłacenie choć kilku miesięcy pensjonatu. Zrobimy wszystko, by Mohita żyła bez bólu, będziemy dalej walczyć, a zarazem prosić Was o pomoc w zdobyciu funduszy dla niezbędnej dla niej opieki. Jeszcze raz wyrazy wdzięczności dla Wszystkich, którzy zaangażowali się ratowanie staruszki...
Kochani . Rtg już w tym tygodniu. Klacz kuleje na przód i tył. Póki co to tylko podstawowe badanie. Wiemy, że urazy są stare, klacz nauczyła się z nimi funkcjonować. Radzi sobie na miarę swoich możliwości. Biodro będzie najprawdopodobniej wymagało spuszczenia płynów - to krwiak. Obecnie smarujemy maścią, by dać mu szansę na rozejście.... pilnie potrzebujemy dalszej pomocy...
Wizyta kowala już za Nami. Kopyta były strasznie przerośniete. W środku na szczęście bez zmian ropnych. Do diagnostyki kolejny syndrom chorobowy, gdyż wiemy już że kulawizna kończymy przedniej nie jest problemem pochodzącym ze środka kopyta. Trzeba więc wykonać rtg stawu pęcinowego...
Nasza bidulka już odrobaczona i odwszona, walczymy o nią dalej. Jutro wizyta weterynarza. Strasznie boimy się dagionozy. Czy uda się jej wygrać życie kolejny raz? Psychicznie jest wystraszona, była bita, boi się ręki. W obejściu spokojna, mimo lęku który wciąż czuje...
Zapraszam do obejrzenia filmików z Bezimienną na naszym Facebooku:
https://www.facebook.com/uratowaneodrzezni/
Kochani zimnokrwista staruszka już w Azylu! Nie mogliśmy dłużej czekać, nasz czas na jej odbiór się skończył. Historia życia bezimiennej jeszcze bardziej rozbiła nasze serca, gdy ujrzeliśmy ją po przyjeździe. Jej „słabe chodzenie” i jej „słabe jedzenie” nie wynika ze starości. Bezimienna jest klaczą po ciężkim urazie. Ma uszkodzoną lewą stronę ciała jakby co najmniej wjechał w nią traktor. Biodro z silnym obrzękiem, to samo ze stawem skokowym, dodatkowo widoczna blizna. Staruszka robi co może, by iść przed siebie. Tylna noga wygina się w pałąk, miednica jest krzywa, kopyta przerośnięte. Jakiś czas temu mimo jej urazu i trudności z prawidłowym ruchem została zaźrebiona. Urodziła 3 miesiące przed terminem, źrebaczek nie przeżył. Przypuszczamy, że jej obecny stan zdrowia uniemożliwił jej normalny poród. Mimo wszystko została zmuszona do kolejnej ciąży.
Przed Nami pełna diagnostyka klaczy prawdopodobnie z hospitalizacją w Klinice. Zrobimy wszystko, by ją usprawnić.
Dziękuje Wszystkim Aniołom za zaangażowanie na rzecz ratowania życia bezimiennej. Gdyby nie Wy, nie było by jej z Nami. Wierzę, że wspólnymi siłami uda Nam się przywrócić ją do sprawności.
Kilka dni temu otrzymaliśmy wiadomość z błagalną prośbą o pomoc w wykupie młodego konia. Gdy wykonałyśmy telefon do handlarza okazało się, że dwie Panie organizują zbiórkę na wykup już dwóch koni od tego handlarza. W trakcie rozmowy handlarz oznajmił nam, że na sprzedaż jest jeszcze stara, bezużyteczna już klacz, która nie dała rady z ostatnim porodem.
Ze względu na wiek słabo chodzi, słabo je i nie przynosi mu już żadnych zysków. Idzie więc na rzeź, bo jest tylko nędznym, nieopłacalnym kawałkiem mięsa. Bezimienna staruszka nie ma nikogo, kto zatrzymałby się nad jej losem. Całe życie uczciwie pracowała w polu, a w międzyczasie rodziła źrebięta… Dziś nie ma siły już na nic. Nie jest w stanie rodzić i zajmować się chowaniem kolejnych dzieci. Sama potrzebuje już opieki, pragnie odpoczynku, spokoju i emerytury. Oaza łagodności i posłuszeństwa, jak określił sam handlarz. No właśnie… Kolejna z tych, które oddane człowiekowi zostają do końca. Z pokorą wsiadają na pakę rzeźnickiego wozu i żegnają właściciela tym ostatnim oddanym spojrzeniem… Nieświadoma drogi, która jest jej ostatnią, jedzie bez obaw, bo przecież za te wszystkie lata wspólnego życia jej ukochany właściciel nie skazałby jej na śmierć w rzeźni. Prawda jest niestety inna.
Kochani, czasu na wykup bezimiennej babci jest niewiele, a kwota jest dość duża. Ze względu, jak wiecie, na mój stan zdrowia po ciężkiej operacji tętniaka głowy niezbędne jest półroczne zabezpieczenie klaczy na kwotę 3.300 zł. Koszt samej babci to 7.000 zł. Mając na uwadze jedną wielką niewiadomą pod względem jej zdrowia zabezpieczamy też pierwsze podstawowe wizyty weterynarza i kowala na kwotę 1700 zł, transport to 1.000 zł.
Ładuję...