Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Niestety... Fiona odeszła. 😔
W sobotę wieczorem dostaliśmy telefon z kliniki, po którym pękło nam serce. Fionka pomimo dzielnej walki była zbyt słaba, nerki przestały prawidłowo pracować, do tego doszły problemy z wątrobą i zapalenie płuc. Posocznica, niestety ona w przeciwieństwie do schorzenia nóg nie dała jej najmniejszych szans. Było już za późno.
Pomimo kilkudniowej walki ekipy z kliniki w Lublinie, której jesteśmy bardzo wdzięczni, niestety musimy pogodzić się z tą tragiczną wiadomością. Fiona teraz w końcu może biegać po wiecznie zielonych pastwiskach. Jesteśmy pewni, że jest tam razem z naszą Iskrą i Władkiem, a oni na pewno się nią opiekują. Łzy płyną nam po policzkach na każde jej wspomnienie.
Żegnaj nasz mały Aniołeczku. 😔😭
Dziękujemy za wsparcie wszystkim, którzy uwierzyli w tę Małą Kruszynkę razem z nami. 💔
_______________
Ciężko mówić tutaj o pieniądzach, ale leczenie Fiony kosztowało nas 900zł + paliwo na dojazd i specjalistyczne mleko dla niej 500zł + utylizacja zwłok - jeszcze nie otrzymaliśmy faktury. Resztę kwoty przeznaczymy na najbliższą pomoc weterynaryjną zwierzaków, które nadal są z nami.
Fiona jest już w klinice. Po pierwszych badaniach lekarz powiedział nam, że jej stan ogólny jest słaby. Ma liczne otarcia, które mogą doprowadzić do posocznicy, jest osłabiona oraz oddaje mocz przez pępowinowę.Dlatego najpierw zajmą się doprowadzeniem jej do lepszej formy, a dopiero wtedy jej nóżkami. Malutka jest bardzo dzielna ❤, a my dobrej myśli.
Obiecaliśmy rzetelnie informować Was o sytuacji z Fioną, dlatego dla siedzących sytuację na bieżąco informujemy, iż po najnowszych ustaleniach z lekarzem wet. transport Fiony do kliniki zostaje przełoży na najbliższą środę (23.09). Tymczasem Fionka pozostaje pod troskliwą opieką Pani Magdy i jej rodziny.
Tym samym chcielibyśmy bardzo podziękować za okazane dotychczas wspracie ❤. Zbiórka trwa, a my walczymy dalej dla Fiony!
Kochani, łzy stają nam w oczach kiedy to oglądamy. Tak właśnie Fionka próbuje wstać.. Niestety nic z tego. :(
W środę w naszej skrzynce odbiorczej znalazła się wiadomość, wiadomość z rozpaczliwym wołaniem o pomoc. Odezwała się do nas Magda z nadzieją na uzyskanie pomocy dla jej źrebaczka:
Fiona to zaledwie 7-dniowe końskie dziecko, które urodziło się w małej wsi pod Lublinem. Swoje krótkie życie kojarzy tylko z cierpieniem. Nie odbył się pierwszy spacer z czerwoną wstążką na szyi, nie było okrzyków radości właścicieli, widząc pierwsze podskoki źrebaka, nie było zachwytu odwiedzających ją gości (choć uroku jej nie brak). Nie było też pierwszych chwil wesołego brykania po łące… Nie było wielu rzeczy, które młody źrebak powinien zobaczyć i odczuć w pierwszych chwilach swojego życia. Za to było wiele żalu, niewiadomych i łez rozgoryczenia.
Życie Fionki od samego początku było trudne i niezrozumiałe dla niej samej. Ona nie wie, dlaczego nie może pić mleka od swojej mamy tak jak inne źrebaki... Nie rozumie, dlaczego jej nóżki nie pozwalają jej wstać, choć tak bardzo by tego pragnęła. W momencie jej narodzin i w pierwszych chwilach życia toczyła się walka o każdy krok i nadzieja, że zaraz będzie dobrze. Nie było dobrze, nie było nawet jednego kroku.
U małej Fiony zdiagnozowano przykurcz ścięgna mięśnia zginacza powierzchownego palca w obu kończynach piersiowych obejmujący staw pęcinowy i nadgarstkowy oraz niezborność ruchową. Co to oznacza? Oznacza to, że Fiona pomimo starań i miliona chęci nie ma możliwości stanąć na własne nóżki, chociażby po to, aby napić się, pokarmu od swojej mamy, który przecież jest jej niezbędny do przeżycia. Jednak dzięki uporowi całej rodziny, całodobowej opiece i miłości, Fiona jest jeszcze na tym świecie. Jednak to życie jest niepewne, w każdej chwili wszystko może się zmienić. Mówiąc jaśniej, jeśli Fiona nie stanie na nogi o własny siłach czeka ją śmierć.
W związku z komplikacjami i brakiem możliwości picia mleka od mamy, źrebaczka trzeba karmić co dwie godziny z butelki. Na domiar złego, jej mama straciła pokarm, jest go nieznaczna ilość, zupełnie niewystarczająca na to, aby go odciągnąć i podać maluszkowi.
Aktualni właściciele nie chcą się poddawać, nie chcą wydawać na nią wyroku, o którym nie chcemy słyszeć, ale niestety nie stać ich na dalsze leczenie. Dlatego zgłosili się do nas o pomoc, a my zrobimy wszystko, co tylko będziemy mogli zrobić, żeby Fiona cieszyła się życiem tak jak inne młode konie. Najważniejsze w tym momencie jest przewieźć ją do kliniki i udzielić natychmiastowej pomocy.
Pomimo dzielących nas setek kilometrów w ciągu godziny zorganizowaliśmy dla niej transport i miejsce w klinice. W poniedziałek zostanie przewieziona do kliniki w Lublinie, gdzie oceniony będzie jej stan i podjęta decyzja odnośnie tego co robimy dalej. My we wtorek jedziemy z Torunia do Lublina, aby zobaczyć się na miejscu z lekarzem i ustalić wszystkie szczegóły leczenia. Czeka nas długa droga, ale z pewnością warta każdego kilometra, bo to jedyna nadzieja na normalnie życie dla Fionki.
Dlatego kochani po raz kolejny błagamy Was o wsparcie, a wiemy, że z Wami można góry przenosić! Nie wiemy dokładnie jakie będą koszty leczenia, tego dowiemy się po pierwszych badaniach. Jednak już w tej chwili potrzebne są środki na transport maluszka do kliniki i mleko, które jest jej, niezbędne do przeżycia. Wiemy, że z każdym dniem te koszta będą rosły, bo sama podróż jest już kosztowna, a co dopiero badania i leczenie. A na samym końcu z wielkim happy endem, na który liczymy z całych sił – transport do naszej fundacji pod Toruniem. Na obecną chwilę szacunkowy koszt zorganizowania pomocy to 15 000 zł.
Ta sprawa nie może czekać, trzeba działać natychmiast, ponieważ tak poważne zmiany w małym ciele konia z każdym dniem się pogarszają. I niedługo może być za późno. Nie pozwólmy już dłużej cierpieć temu uroczemu końskiemu dziecku. Nie zasłużyła sobie niczym na takie życie. Będziemy wdzięczni za każde okazane nam wsparcie. Na bieżąco będziemy Was informować o przebiegu leczenia i samopoczuciu Fionki.
Masz więcej pytań? Napisz: martyna.heartland@gmail.com
Ładuję...