Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Przepięknie dziekujemy Wam za pomoc :)
Młodziutka mamusia - Rea skończyła już karmić maluszki i szuka swojego miejsca na świecie.
Persefonka jest okazem zdrowia i czeka na swój domek.
Walka o zdrowie Heraklesika nadal trwa, maluszek ma wiele problemów zdrowotnych i na razie nie szuka domku.
Walczyła z całych sił, ale nie dała rady. Nie mogliśmy pomóc maleńkiej Juno...
Zostaw! Nie ruszaj! No mówię ci, zabieraj te swoje łapy, no już! Bo jak cię ugryzę, to zobaczysz! Co ty w ogóle za stworzenie jesteś? Wyglądasz jak moja pani, ale nią nie jesteś. Na całym świecie jesteśmy tylko my - koty i nasza pani. Ty jesteś z jakiejś innej planety, czy z jakichś otchłani piekielnych? Zostaw moje dzieci w tej chwili!
Syczałam, parskałam, pokazywałam zęby, nawet próbowałam pluć. Potwornie się bałam. To pomieszczenie to cały mój świat, tutaj się urodziłam późną wiosną zeszłego roku, znam tylko ten pokój i korytarz, znam tylko moją panią, nigdy nie widziałam żadnego innego człowieka. A teraz przyszli oni i chcą dotykać moich dzieci, biorą je na ręce i oglądają. Chciałam je obronić, ale ja nie potrafię drapać ani gryźć, bardzo żałuję, ale no nie potrafię. A oni się wcale tego mojego straszenia nie boją. Oglądają każdego maluszka po kolej i mi oddają, czyli może nie zrobią nam krzywdy…
Potem przynieśli plastikowe pudełka. Pogłaskali mnie po głowie, podrapali pod bródką i jednym ruchem wrzucili do jednego z tych pudełek. Wpadłam w panikę – moje maluszki, gdzie są moje maluszki! Po chwili drzwiczki pudełka się znowu otworzyły i położono koło mnie moje dzieci. Szybko je policzyłam – jeden, dwa, trzy. Są, wszystkie są! Obejrzałam, umyłam, żeby tymi dwunożnymi stworzeniami nie pachniały. Nie wiem, co się dzieje, dlaczego nas do tych pudełek wsadzają, ale moje maleństwa są ze mną, to nie muszę już płakać. Siedzę więc spokojnie i czekam, aż się to wszystko skończy, aż sobie pójdą, wtedy moja pani mnie wypuści i będzie jak zawsze.
To prawda, że nie zawsze było co jeść i pić, że okropnie gryzły nas pchełki, że maluszki, które się tutaj rodziły, umierały, ale to jedyne życie, jakie my znamy. Poczułam, że podnoszą pudełko, coś mówią o lekarzu dla kotków. Co to jest lekarz dla kotków? Jechaliśmy długo pojazdem na kółkach.
W końcu zrozumiałam, o czym mówili. Słuchajcie, wiecie, że koty mają swoje szpitale? Takie jak mają ludzie… I Wy to pewnie to wiecie, ale na świecie jest dużo ludzi, nie tylko moja pani. Lekarz dla kotków obejrzała moje dzieci, popryskała im czyś futerko, mnie też i wsadziła nas do metalowej klatki. Dostałam czystą wodę, pachnące jedzonko, kuwetkę i kocyk. Nie wiem, co będzie z nami dalej, ci wszyscy ludzie mówią, że już będzie dobrze, ale ja nie wiem, co to znaczy dobrze…
Rea i trójka jej dwutygodniowych maluszków zostały odebrane przez OTOZ Animals Inspektorat Warszawa w trybie interwencyjnych. Odebrano 26 kotków w różnym wieku, my przyjęliśmy tyle kotków, na ile mieliśmy miejsce – dwanaście sztuk. Warunki, w jakich stworzonka żyły były koszmarne – brak właściwego pożywienia, czystej wody, kuwety nie widziały łopatki od wielu dni, jeśli nie tygodni, najgorsze były jednak pchły. Maleńkie kocie ciałka były cale pokąsane, dzieci Rei mają anemię, kotka jest niedożywiona. Nie mogliśmy odmówić pomocy ani kotkom, ani inspektorom z OTOZ Animals, ale nie mamy żadnych oszczędności. Te, które mieliśmy, wydaliśmy na odpchlenie kotków i na opłacenie ich pierwszych dwóch dni pobytu w lecznicy.
Rea i maluszki – Persefonę, Juno i Heraklesika musimy jeszcze raz odpchlić i odrobaczyć. Kocią mamusię musimy zaszczepić i za jakiś czas, jak skończy karmić, wysterylizować, kocięta musimy zaszczepić dwukrotnie, a całej czwórce musimy wykonać testy na choroby zakaźne. Kocia rodzina musi spędzić w lecznicy dwa tygodnie na kwarantannie, musimy opłacić ich pobyt.
Błagamy Was o pomoc, sami nie damy rady… Sytuacja jest naprawdę podbramkowa. Dziękujemy, że jesteście z nami.
Ładuję...