Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ciężko w to uwierzyć ale tak wypiękniął ten chudy i łysy ledwo przypominający owczarka dziadzio! To dzięki Waszemu wsparciu! Dziękujemy!
Od szczeniaczka wołano na mnie Reksio. Ciocie mówią, że Reksio to był taki śmieszny piesek z kreskówki, który miał zabawne przygody. Niestety, ja nie miałem takiego wesołego życia... Od małego mieszkałem w boksie długim na jeden metr i szerokim też na jeden metr.
Ostatni raz mogłem pobiegać, kiedy byłem jeszcze z mamusią, jakieś 7 lat temu. Nigdy nie miałem żadnej przygody, nie pobiegłem za kijkiem, nie bawiłem się z pieskami, nie byłem nawet na spacerku. Zawsze w jednym i tym samym boksie, każdego dnia, latem, kiedy słoneczko tak bardzo mocno grzeje i zimą, gdy mi śnieżek chrzęścił pod łapkami. Zawsze. Miałem szczekać, jeśli ktoś chciałby za blisko domu podejść i szczekałem bardzo dzielnie. Siedem długich lat. Gdybym został tam, gdzie byłem, na pewno nie zobaczyłbym kwiatków rosnących na drzewkach wiosną ani jak trawka znowu robi się zielona.
Jasne, że tej trawki nie ma w moim boksie, ale tam daleko jest zielona i wygląda na taką mięciutką. Mnie by już nie było. Jestem chory, a ludzie, którzy mnie jako szczeniaczka nazwali Reksio, nie chcieli zabrać do psiego lekarza. Powiedzieli ciociom, że jeśli szczekam to żyję… Ciocie mnie zabrały do siebie. Mam ogromnego guza i wyliniałą sierść. Ciocie zabrały mnie do lekarza dla piesków i pani lekarz powiedziała, że można mi pomóc i że ja pewnie będę jeszcze wiele lat żył. Naprawdę zobaczę jeszcze kwiatuszki i trawkę? Ciocie powiedziały, że nie tylko zobaczę, ale że na wiosnę pójdę na prawdziwy spacerek i poczuję tę mięciutką trawkę pod łapkami i kwiatuszki też zobaczę z bliska. Obiecały, że jak tylko te moje mięśnie się dobrze poczują (są słabe, bo się mało w tym malutkim boksie ruszałem), to będę mógł pobiegać za patyczkiem.
Reksio to dość młody piesek. Chce się bawić i mimo dotychczasowego życia psa stróżującego jest bardzo miły, towarzyski i przyjacielski w stosunku do ludzi. Piesków się na razie boi, ale jak go podleczymy, to zaczniemy socjalizację od zapoznania go z przyjacielskimi koleżankami. Obecnie musimy pilnie wykastrować Reksia, usunąć również nowotwór. Przed zabiegiem musimy zbadać krew, serduszko, wykonać zdjęcie płucek. Musimy też przebadać jego skórę, pani weterynarz podejrzewa dirofilariozę – pasożyty żyjące pod skórą. Reksio dostał leki i czekamy na efekty. Przed chłopczykiem kilka długich tygodni kuracji i ćwiczeń odbudowujących mięśnie.
Psiak jest dzielny, musi dać radę. Ślicznie prosimy Was o pomoc, leczenie Reksia będzie drogie i długotrwałe, nie damy rady bez Waszej pomocy. Temu pieskowi naprawdę należy się ludzka pomoc po tylu latach zaniedbań.
Ładuję...