Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dobrzy ludzie o Wielkich Sercach. Przepieknie dziękujemy za pomoc.W naszych sercach cały czas jest żal, że nie zdołałyśmy pomóc Zygmuntowi. Jedynym pocieszeniem jest to, że odzedł godnie a nie podwieszony za nogę z poderżniętym gardłem. DZIEKUJEMY.
Cały czas nie mogę się pozbierać po śmierci Zygmunta Jedynym pocieszeniem jest to, że nie umierał sam, podwieszony na rzeźniczym haku z poderżniętym gardłem, tylko w gronie przyjaznych mu ludzi. Chociaż na koniec mógł poczuć się kochany i dla kogoś ważny.
Niestety proza życia trwa Zygmunta już nie ma, ale pozostał dług. Nie mam jeszcze końcowego podliczenia kosztów pobytu w klinice. Jest tylko orientacyjne wyliczenie i wynosi między 3400 a 3800 zł Do tego koszt wykupu 2200 zł i koszt transportu 600 zł wychodzi ok 7000 zł. Bardzo Was proszę o pomoc w uzbieraniu całej kwoty. Niech to będzie swoisty hołd dla tego, tak bardzo skrzywdzonego i jednocześnie tak bardzo dzielnego końskiego dziecka
Nie wiem jak to mam napisać. Jak przekazać tak tragiczną wiadomość
Już naprawdę było dobrze. Zygmunt prawie stał. Po czym położył się i zasnął...na zawsze...
Moje serce rozpadło się na milion kawałków...
Żegnaj cudowny bohaterze. Wiem że bardzo chciałeś...Nie udało się...
Pozostało złamane serce i ogromny dług w lecznicy. Bardzo proszę o dalszą POMOC...
Zygmunt Walczy! Całym sobą pokazuje, że bardzo chce żyć. Na widok jedzenia z radości rży. Ponieważ długo głodował, dostaje małe porcje, które natychmiast pochłania. Walczy z całych swoich sił, ale potrzebuje POMOCY
Proszę nie odmawiajcie mu jej...
Dziś wysłałyśmy po konika transport. W tej chwili jeszcze w drodze. Jakimś cudem sam wszedł do auta, ale nie ma siły stać. Jego nogi to obraz nędzy i rozpaczy. Na takich nogach żaden koń nie ma prawa stać... A jednak jest w nim ogromna wola życia. Oby to był dobry znak. Jeszcze dziś, zobaczy Go weterynarz W końcu zostanie udzielona Mu pomoc.
Decyzja o ratowaniu Go podyktowana była odruchem serca. Nie mogłyśmy inaczej. Ale Błagam Was POMÓŻCIE. Bo same nie podołamy.
Ile cierpienia może znieść jeden koń?
Ma zaledwie rok, a już jego życie jest jednym wielkim bólem. Zachorował, ale zamiast pomocy dostał wyrok. Zamiast do kliniki, przywieźli go do handlarza. Po co leczyć, wkładać kasę? Lepiej sprzedać, póki jeszcze można zarobić. Jego widok wstrząsnął nawet handlarzem. Z informacji, jakie dostaję, wynika, że głównie leży. Do zdjęcia został siłą wyciągnięty. Postał może 10 minut i nie dał rady dłużej, położył się. Pojawiają się odleżyny.
Natychmiast musi trafić do kliniki. Nie wiemy, co mu jest i czy z tego wyjdzie, ale wiemy jedno. Nie można go tam zostawić! Być może można było czekać na interwencję, ale dla niego liczy się czas. Każda godzina, każdy dodatkowy dzień bez pomocy, zmniejsza jego szanse na życie. W czwartek z samego rana wyruszy po niego transport, który przewiezie go do kliniki. Podejmujemy się walczyć o tego rocznego dzieciaczka. Prosimy o dobrą energię. Jeśli nie zdołamy mu pomóc, to pozwolimy godnie odejść. Nie w rzeźni jako leżak, ale otoczony troską i miłością. Być może jedyny raz w jego krótkim życiu.
Proszę Was kochani o Pomoc. Nie, ja Was błagam - zawalczmy o niego, niech chociaż raz poczuje się dla kogoś ważny. W skład kwoty zbiórki wchodzi cena wykupu, transportu i leczenia. Nie wiemy, jakie będą końcowe koszty, dlatego kwota w każdej chwili może ulec zmianie. Błagam o szybką Pomoc. Liczy się każdy dzień...
Ładuję...