Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Koteczki przepięknie dziękują Wam za pomoc, dzięki Wam mogą zacząć szukać swoich wymarzonych domków na zawsze. Cała rodzinka jest do adopcji :)
Mam na imię Biedroneczka a ta trzykolorowa kotka to moja mama, Mróweczka. Ja Wam spróbuję opowiedzieć o naszych koligacjach rodzinnych, ale proste to, to nie będzie. Urodziłam się rok temu, z całego rodzeństwa przeżyłam tylko ja, reszta albo umarła w dzieciństwie, albo zginęła pod kołami aut.
Żyłyśmy z mamą na podwórku. To nie tak, że byłyśmy zupełnie niczyje, ale nie miałyśmy wstępu do domu i tak w sumie byłyśmy sobie obok. W tym roku kilka tygodni temu obie urodziłyśmy kocięta i obie się wspólnie maluszkami naszymi opiekowałyśmy, raz ja karmiłam i myłam moje przyrodnie rodzeństwo, a raz moja mama karmiła dwoje dzieci i swoje wnuczęta.
Starałyśmy się, jak mogłyśmy, nasze maluszki są tłuściutkie i czyściutkie, ale nie potrafiłyśmy nic zrobić, żeby ich oczka nie chorowały. Poznaliście Pszczółkę i Żuczka, prawda? To nasze dzieci, walczą o życie, bo oczek już i tak nie mają. Została jeszcze trójka naszych pociech, dwa z nich stracą po jednym oczku, jeden może będzie oczka miał dwa, ale na jedno na pewno nie będzie widział. Pszczółka i Żuczek nie mogły czekać dłużej na operację, ale reszta chyba może, bo leki działają i ich nie boli. Ciocie mówią, że jak maleństwa będą miały 8 tygodni i będą się dobrze czuły, to zrobimy operacje, a do tego czasu muszą brać leki i czekać.
Nawet nie wiemy jak Was prosić o pomoc dla naszej rodziny, wiemy, że leczenie nas, jest bardzo drogie, a jesteśmy przecież tylko zwykłymi kotkami, wiemy, że ciocie nie mają tyle pieniążków, ale wiemy też, że nikt nigdy o nas nie dbał i nasze życie nic a nic dla nikogo nie znaczyło to dlaczego teraz życie i zdrowie nas i naszych dzieci miałoby mieć dla kogoś znaczenie…
Ciocie mówią, że ludzie są bardzo różni i jest bardzo dużo ludzi, którzy chcą kotkom pomagać i potrafią kotka nawet polubić, nie znając go, że są ludzie, którzy biorą kotki do swoich domów i pozwalają ze sobą nie tylko mieszkać, ale i spać w łóżkach. Dla nas to szok. Mało tego, ciocie powiedziały, że my do takiego domku pojedziemy, jak już będziemy zdrowi i tam spokojnie wykarmimy nasze dzieciątka…
Obie i Biedroneczka i Mróweczka kochają ludzi, starsza kotka jest wręcz nachalna, wystarczy wsadzić rękę do klatki, a dostaje się mnóstwo baranków, aż ciężko im nawet jedzenie nałożyć. Co prawda zakraplania uszu nie lubią, a ich dzieci nie przepadają za zakraplaniem oczek, ale są bardzo grzeczne. Pewna miła Pani natknęła się na tę nietypową rodzinkę i postanowiła kotki uratować.
Cała siódemka trafiła do nas, dwa malusie muszą być pilnie operowane, a ich życie wisi na włosku, dwa kolejne kociaki mogą chwilę na operację poczekać, bo oczy, mimo że są do usunięcia, nie wymagają operacji natychmiast. Kotki przyjechały zarobaczone, zapchlone i z godnym świerzbem w uszkach.
Musimy je chociaż trochę przygotować do wyjazdu do domu tymczasowego, gdzie wykarmią maluszki i gdzie kocięta poczekają na operacje. Mamom trzeba zrobić testy na choroby zakaźne, maluszki mogą na badania chwilę poczekać, wszystkie musimy chociaż raz delikatnie odrobaczyć i opanować świerzbowca. Koteczki czekają dwa tygodnie pobytu w szpitalu a dzienny koszt ich pobytu, bez badań i odrobaczenia to 225 zł. Jesteśmy na finansowym dnie, koszty są tak niesamowicie ogromne dla nas, że bez Waszej pomocy zwyczajnie nie damy rady. Błagamy Was o ratunek dla tej kociej rodziny…
Ładuję...