Chora miłość. Cierpią te, które nie krzykną "RATUNKU!"

7 dni do końca
Wsparło 16 osób
839 zł (46,61%)
Brakuje jeszcze 961 zł
Adopcje

Rozpoczęcie: 9 Lipca 2024

Zakończenie: 30 Listopada 2024

Godzina: 23:59

Ktoś wyrzuca, ktoś inny przejdzie obojętnie, a jeszcze ktoś inny zabierze. Brzmi dobrze, ale, czy na pewno? Malutka sunia błąkała się, wielu ja mijało, a jedna kobieta ja zabrała. Jednak czasami dla zwierzaka chyba lepiej, jeśli zostanie na ulicy lub trafi do schroniska.

Chora miłość, miłość do zbierania żywych istot i starsza samotna kobieta. Być może święcie przekonana że ratuje, pomaga, nazbierała kilkanaście zwierząt. Psy, koty. Interwencja gminy z policją i inspekcja weterynaryjna która niewiele wniosła.

Pojechałam sprawdzić, bo kobieta zgodziła się oddać sunie i szczeniaki. Niestety warunki w jakich mieszka ta kobieta, są naprawdę straszne. Zwierzęta, które mi pokazała nie wyglądają źle, jednak informacje z urzędu gminy są inne. Tam były zwierzęta w tragicznym stanie, wychudzone, zagłodzone, jednak co się z nimi stało? Nie wiadomo.

Warunki również zwierzęta mają kiepskie. Maluchy niewypuszczane na zewnątrz, śmierdzą kocim moczem, sunia, matka chuda, wystraszona. Zabrałam sunie i szczeniaki, czyli to, co kobieta zgodziła się oddać. Nie mam uprawnień do interwencji, sama niewiele mogę. Będę kontaktować się z osobami, które uprawnienia do przeprowadzenia interwencji mają. Szczeniaki zarobaczone, jeden bardzo źle się czuł, wymioty, biegunka, bolący brzuch - na szczęście to nie wirus, tylko robale. Dzieciaki odrobaczone.  

Mama jutro będzie miała pilny zabieg kastracji, jest podejrzenie ropomacicza. Maluchy dostały pierwsza dawkę szczepionki na odporność Zylexis, jutro kolejna dawka. Potem szczepienia.

Mimo próśb o pomoc w przejęciu chociaż dzieci nie udało nam się nic znaleźć. Jedna jedyna fundacja z Wrocławia pomoże, ale maluchy trzeba przygotować, muszą być zaszczepione. Błagam o pomoc!

Pomogli

Ładuję...

7 dni do końca
Wsparło 16 osób
839 zł (46,61%)
Brakuje jeszcze 961 zł
Adopcje