Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ropuszek ma się znakomicie. Dzięki waszym oddanym sprawie sercom i portfelom udało się zgromadzić kwotę potrzebną na powstrzymanie jego nadmiernych popędów. Klinika dodatkowo zaoferowała upust, dlatego możliwe było zakupienie odżywki wzmacniającej dla naszego małego dżentelmena.
W imieniu fundacji i opiekunki Ropuszka, Pani Uli, ślicznie dziękujemy za pomoc . Pan Fretka został „zbawiony”.
Cześć
Mam na imię Ropuszek. Aj przepraszam, to oficjalne - Ropuch Ropuszyński do usług. Czemu tak? Bo poruszam się jak żabka, ale jestem od niej większy, więc Ropuch. Urodziłem się w maju 2012 roku w Krakowie na taśmie produkcyjnej. Pracownikiem był mój tata, taśmą moja mama. Cieplutki towar rozchodził się tak szybko, jak możliwe choroby w wyniku fatalnego żywienia. Miałem pecha - w efekcie braku witamin i minerałów ważyłem pół kilograma i dorobiłem się „osteodystrofii” - yyygh, trudne słowo, brzydkie i niezrozumiałe, wtedy jeszcze tego nie wiedziałem - nikt nie wiedział. Szef produkcji uznał że "mam coś z kręgosłupem" i wcisnął mnie byle komu, strasząc moim uśpieniem.
Tu miałem szczęście. Zamiast małej klitki jak ta, w której się urodziłem, trafiłem do wesołego miasteczka. Był to dla mnie straszny szok, nagle znaleźć się w grupie moich rówieśników. Pierwszy raz zobaczyłem, że karma nie musi być breją o konsystencji papieru toaletowego. Pierwszy raz spróbowałem witamin i pierwszy raz poznałem "pana weteryniarza". Ów pan, po wielu badaniach, wypowiedział to trudne słowo - osteodystrofia, tłumacząc jeszcze trudniej, że to medyczne określenie kilku jednostek chorobowych układu kostnego, dla których wspólną cechą jest deformacja, zwyrodnienie włóknisto-torbielowate kości i ich odwapnienie.
Faszerowano mnie witaminami i minerałami, a także kazano dużo ćwiczyć łapki - zwłaszcza w zabawie z przyrodnimi braćmi i siostrami. Dni mijały, ja nabrałem siły i masy. Podbiłem wiele serc na Animal Day oraz w Radiu Kraków. Były również plotki o małym romansie z pewną euro-posłanką. Nabrałem niesamowitej chęci życia i fikania, jak każda normalna fretka.
Przyszedł jednak czas dojrzewania. Moje hormony buzują. Może nie wiecie, ale ruja męczy, a wy ludzie tak nie macie. To tak, jakbym na śniadanie, obiad i kolację jadł viagrę. Jest to śmieszne w komediach, w życiu jest znacznie gorzej. Jest mi coraz trudniej, bywa duszno, a deformacja trochę uciska mi płuca. Kastracja, choć tańsza, jest u mnie niemożliwa - nie przeżyłbym narkozy. Los odebrał mi nóżki, ale zostawił jajeczka. Dla własnego zdrowia pragnąłbym je zatrzymać. Doradcy mówią, że „implancik” jest również zdrowszy niż kastracja, a Pana doktora, mimo iż jest moim przyjacielem, nie chciałbym za często oglądać - zazwyczaj robi mi piku-pik oraz nieprzyjemnie śmierdzi psim strachem.
Zatem, jeśli chcesz mi pomóc w zbieraniu na implant superlorin, to czekam na "zrzutę". Koszt mego małego zbawienia w mym mieście to 350 złotych.
Ładuję...