Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za Wasza ogromną pomoc i wsparcie!
Życia małej Cali nie udało się uratować ;(
Pozostałe kocięta tę walkę wygrały. Ale to nie koniec dobrych wiadomości. Po długim leczeniu nie tylko wróciły do zdrowia, ale także znalazly nowe, kochające domy.
Wydawało się, że wszystko już zmierza ku dobremu, a jednak wirus nie odpuszcza... Ostatniej nocy jedna z kotek musiała jechać na ostry dyżur. Koteczka nie mogła otworzyć oczu, słabo reagowała, była osowiała... Znów stajemy do walki o życie... Pozostałe kociaki czują się dobrze, lecz potwornie boimy się co przyniesie każdy kolejny dzień.
Jesteśmy także zdruzgotani kosztami. Faktura na prawie 4000 zł wciąż nie została opłacona, bo środki zebrane do tej pory nie są w stanie jej pokryć ;( A za chwilę dostaniemy kolejną na co najmniej kilkaset złotych, bo nocny dyżur kosztuje więcej niż standardowe przyjęcie. Boimy się, że kolejnym razem, gdy coś złego się wydarzy, lecznica odmówi nam przyjęcia ze względu na nieuregulowane płatności.
Ten czas, świąteczny czas, dla wielu wypełniony nadzieją i radością... Dla nas pełen trosk i zmartwień... czy przetrwamy? Czy uratujemy? Czy ocalimy kolejne życie? Prosimy nie zostawiajcie nas z tym samych! Wlejcie w nasze serca choć trochę nadziei, że jeszcze uda się wyjść na prostą. W ten zabiegany, przedświąteczny czas prosimy o pomoc i serce dla naszych małych podopiecznych.
Maluszki powoli dochodzą do siebie, ale to nie koniec walki o ich życie. Nadal wymagają kontroli i leczenia.
Faktura za pobyt szpitalny i leczenie szpitalne poniżej.
Niestety...
Kolejne doby przyniosły zachorowania u kolejnych kociąt. Kolejna trójka trafiła do kociego szpitala.
Walczymy...
W dniu wczorajszym, po raz kolejny serce pękło nam na milion kawałków. One już miały być szczepione i mieliśmy szukać im domów. Miały mieć lepsze życie niż to dotychczasowe. I znowu los zakupił i z nas i z nich. Znowu przyszło nam zmierzyć się z śmiertelnym wrogiem jakim jest panleukopenia. Znowu walczymy o życie.
Jakie będą koszty tej walki? Na pewno ogromne.
Sami nie damy rady pokryć faktur rzędu kilku tysięcy złotych. Bo to już kolejna grupa kotów, które muszą trafić do całodobowej kliniki. Bo tylko tam mają szansę na przeżycie.
Dlatego błagamy o wsparcie.
O Rozalce i jej dzieciach dowiedzieliśmy się z postu, który pojawił się na jednej z rzeszowskich grup. O tym, że nasze domy tymczasowe pękają w szwach, nie musimy już pisać, bo wszyscy, którzy nas znają o tym wiedzą.
Niemal 200 kotów w fundacji, i gdyby nie pomoc nowo powstałej w Rzeszowie Kociej Kawiarni, nie mielibyśmy miejsca również i dla nich. Ale udało się przenieść zaszczepione dwukrotnie kocięta z jednej z izolatek i dzięki temu mogliśmy przyjąć kolejne.
Rozalka to kotka ze wsi. Urodziła swoje dzieci na stryszku w stodole. Kiedy maluchy podrosły i zaczęły chodzić, spadały po kolei z góry. Mama starała się, jak mogła, żeby wykarmić i te na dole, i te, które zostały na stryszku. W końcu spadły wszystkie. Było ich 6.
Zostały ulokowane w starej stajni, ale to było rozwiązanie krótkoterminowe. Więc kiedy tylko zwolniła się nasza izolatka, kotka wraz z piątką dzieci trafiła do nas (jednym z kociaków zaopiekowała się sąsiadka, dając mu dom na stałe).
Kociaki są nieufne i przestraszone, dlatego na chwilę obecną nie mamy nawet za dużo ich zdjęć. Jak to zwykle bywa, w pakiecie z kotami dostaliśmy pchły, robaki wszelkiej maści, świerzbowca oraz koci katar. Opieka nad nimi jest bardzo trudna, ale jakoś trzeba sobie radzić.
Czeka nas długa profilaktyka, badania i leczenie, potem szczepienia, kastracja matki. Jak pozbiera się te wszystkie koszty w całość, to pojawia się ogromna kwota, która dla nas jest do udźwignięcia tylko wtedy, kiedy pomogą nam inni.
Koszty będą, ale mamy ogromną satysfakcję, że pomogliśmy tej grupce kotów, bo okazało się, że maluszki to same dziewczynki. Pomyślcie, ile kociąt urodziłoby się na wiosnę, gdyby te 6 kotek zostało na wolności.
Prosimy pomóżcie - choć po parę groszy, choć po jednym udostępnieniu, a wspólnie pomożemy Rozalce i jej dzieciom. Bo do tej pory nie było im w życiu łatwo...
*Dokumentacja zostanie załączona, jak otrzymamy ją z lecznicy.
Ładuję...