Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Moi Drodzy, mimo naszych ogromnych starań Róża od nas odeszła...
Dzięki Waszej pomocy mogła swoje ostatnie chwile spędzić otoczona ciepłem i troską. Dziękujemy Wam za to z całego serca.
Dagmara
Z czasem ponoć uodparniasz się na krzywdę, którą regularnie widujesz, tak jak my widujemy codziennie dramaty zwierząt porzuconych, osamotnionych i starających się dotrwać przynajmniej do kolejnego poranka. Do tej pory nie potrafimy tej odporności zdobyć i już prawdopodobnie tak zostanie na zawsze.
Tutaj, w kraju ogarniętym działaniami wojennymi, te zwierzęta nie znaczą nic. Są gorzej niż marginesem, bo ludzie mają pełno własnych zmartwień i doskonale to rozumiemy. Dlatego staramy się nagłaśniać każdą kolejną tragedię tak jak w przypadku Róży.
Róża doskonale wie, czym jest głód, zimno i samotność. Od kilkunastu dni a może i tygodni pracownicy kolei widywali ją jak śpi w odstawionych wagonach, gdzie jedynie tam mogła choć przez chwilę schronić się przed deszczem i wiatrem, dopóki ktoś znów jej nie przegonił. Nasi wolontariusze dostali informację o suczce zaledwie kilka godzin temu. Miała leżeć i umierać i tylko jedna osoba postanowiła się nią zainteresować. Przerażona i bardzo słaba, cierpiała na torach, wyczekując już najpewniej swojego końca. Zabrakło jej sił do walki, którą i tak dzielnie toczyła przez długie dni.
Różyczka nie próbowała już nawet uciekać, była zbyt słaba, by stanąć na łapki i zbyt słaba, by się obronić. Zabraliśmy ją do kliniki, gdzie weterynarze od razu przystąpili do diagnozy. Jej przeżółknięte oczy, świadczyły o zapaleniu wątroby, do tego okazało się, że ma również piroplazmozę. W takim stanie, przetrwałaby najwyżej kilka dni, potem już nie byłoby komu pomóc.
Róża jest w ciężkim stanie, co widać od razu, kiedy spojrzy się na jej chude i wyniszczone ciało. Ma około 10 lat, z jej oczu bije smutek I zwątpienie, a nam serca pękają kolejny raz. Bo choć bardzo chcemy jej pomóc, nie mamy na to wystarczających środków.
Wiemy, że każde kolejne prośby i wołanie o pomoc, to dla wielu niemy krzyk. Tutaj jednak tylko dzięki Wam, mamy szansę zmieniać rzeczywistość i losy wszystkich pokrzywdzonych zwierząt, które albo od bardzo dawna, albo nigdy, nie poczuły się bezpieczne i kochane. Z Wami możemy próbować je ratować, mimo że doskonale wiemy, że nie zmienimy całego świata, to przynajmniej dziesiątki żyć, zmieni swój świat i to na zawsze.
Drodzy Przyjaciele, zwątpienie to jedno, brak sił to drugie, nam nie brakuje tych dwóch rzeczy, ale środków na pomoc tak. To one są barierą i ogromną przeszkodą, która stoi i nie pozwala się ruszyć w żadną ze stron. Życie Różyczki dziś jest w naszych rękach, ale tylko z Wami możemy zmienić jej losy. Z całego serca dziś prosimy o pomoc dla suczki, o której świat zdążył zapomnieć już dawno. Ona nie przyjdzie i nie poprosi o pomoc, wszystkie czworonogi tutaj są skazane na cierpienie w milczeniu. Prosimy, pomóżcie nam wyleczyć Różę. Każdy dzień w klinice to ogromne koszta, każda dawka leków I godziny weterynarzy spędzone nad nią, to kolejne rachunki. Mimo to, nie poddajemy się, ale kiedy zabraknie Was, sami nie zrobimy nic.
Apel dla Róży być może przekona kogoś, kto zechce wesprzeć leczenie suczki. Jeśli nie możesz pomóc, prosimy, udostępnij zbiórkę, każdą formą wsparcia jest teraz na wagę złota. Nikt inny tego nie zrobi, nie przyjdzie i nie pomoże. Cudu również nie będzie. Dlatego trzeba działać, nim będzie za późno. Prosimy, pomóżcie wyleczyć Różyczkę. Jesteśmy zdani jedynie na Wasze dobre serca.
Jeśli masz pytania napisz na fundacja@fundacjakubusiapuchatka.pl lub zadzwoń +48 882 032 002
Zbiórka obejmuje koszty leczenia i rehabilitacje, lekarstwa, opłacenie weterynarza oraz suplementy i dobrej jakości karmę.
Zobacz więcej - www.fundacjakubusiapuchatka.pl
Ładuję...