Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Niestety, pomimo walki, nie udało się ocalić Rudzika. Zanim odszedł, doznał opieki i czułości ze strony człowieka.
Dziękujemy, że wspieraliście nas w walce o jego życie i pomogliście uczynić jego ostatnie dni lepszymi.
Rudniki to dzielnica Gdańska, która zdaje się być opuszczona przez Boga i dobrych ludzi. Koty tam bytujące są zapomniane przez wszystkich… Rudzik – dorosły, bardzo miły kocur, który stracił dom, właśnie tam umierał z głodu i wycieńczenia.
Niewiarygodne, że takie rzeczy dzieją się na oczach ludzi, a oni nie reagują. Rudzik miał swojego Pana przez 7 lat. Później on umarł, a nikt nie chciał się kotem zaopiekować. Trafił na podwórko, do stada wolno bytujących kotów.
Mało kto wie, jakie warunki panują w Rudnikach. To jest porośnięte trawą pustkowie, blisko drogi ekspresowej, z kilkoma pojedynczymi domostwami, w części komunalnymi. I te właśnie komunalne budynki zostały w tym roku wysiedlone, a okoliczne koty, którymi zajmowali się mieszkańcy, pozostały bez krzty pokarmu i schronienia. Ludzi, którzy nadal tam zostali, nie obchodzą koty. W takie warunki trafił ten domowy kot…
Nasz kolega pojechał tam zawieźć domki, żeby koty miały przynajmniej ciepłe schronienie. Na podwórku przywitało go stado wygłodniałych kotów, a na ich końcu zataczał się biało-rudy kocur - właśnie Rudzik - który ledwo był w stanie ustać na łapach…
Rudzik jest w bardzo złym stanie. Jest niesamowicie odwodniony, wychudzony, brudny, ma ogromny stan zapalny w pysku. Ale najbardziej wstrząsające jest to, że podstawowa diagnoza weterynarza jest taka, że kot umierał z… Głodu. Miał hipotermię - temperatura 33 stopnie. Rudzik wygląda tak, że łzy same płyną z oczu…
To nie trwało dzień czy dwa. Ten kot snuł się po podwórku w takim stanie tygodniami i nikt z ludzi nie zareagował. A jest taki kochany i oswojony, że leży na legowisku, nie ma siły głowy podnieść, a mruczy, kiedy się go dotyka… Na pewno podchodził do ludzi i prosił o pomoc…
Nie rozumiemy, jak można było mijać codziennie kota w takim stanie… Znieczulica ludzka okazała się być porażająca. Teraz Rudzik jest pod troskliwą opieką weterynaryjną. Dostaje kroplówki, antybiotyki, witaminy. Prosimy, wesprzyjcie nas. Robimy wszystko, co się da, żeby postawić go na nogi. Ale on jest taki smutny, taki zrezygnowany, nie wiem, czy będzie chciał jeszcze żyć…
Ładuję...