Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Z całego serca dziękujemy za wsparcie zbiórki Rudzi! Kotka czuje się dobrze, ma apetyt i jest bardzo towarzyska. Wkrótce jednak wybieramy się na badania RTG i USG, by sprawdzić, czy nie pojawiły się przerzuty i nie ma wznowy nowotworu. Kotka zostaje u nas na opiece paliatywnej i zapewnimy jej komfort tak długo jak będzie to możliwe. Tę szansę otrzymała dzięki Wam i za to jesteśmy bardzo wdzięczni.
Rudzia przeszła zabieg i dochodzi do siebie pod czujnym okiem lekarzy oraz wolontariuszy fundacji. Koteczka, jak się okazało, była już wcześniej wykastrowana, ma też czip nie zarejestrowany w żadnej bazie.
Zabieg był dłuższy niż początkowo planowano, usunięto też całą jedną listwę mleczną, choć pierwotnie plany były inne. Guz jednak był w środku tak zaawansowany, że trzeba było wykonać większą resekcję. Niestety tak często bywa, że dopiero w trakcie zabiegu widać więcej.
Otrzymaliśmy również fakturę za zabieg, hospitalizację, badania obrazowe i badania krwi. Bardzo dziękujemy wszystkim za dotychczasowe wsparcie!
Mamy nieco dobrych wieści - w badaniu obrazowym nie stwierdzono przerzutów, a charczenie było prawdopodobnie w wyniku infekcji wirusowej, bo kotka błąkała się na dworze przy minusowych temperaturach.
Badania krwi są całkiem przyzwoite - poza bardzo dużym stanem zapalnym, co jest normalne w jej stanie - oraz dość wysoką anemią. Chirurg zakwalifikował jednak kotkę do zabiegu, bo guz wciąż obficie ropieje. Zabieg jest jednak tym wysokiego ryzyka, potrwa dość długo - będzie usuwany guz i listwy mleczne, do tego Rudzia będzie od razu kastrowana.
Dziękujemy za dotychczasowe wsparcie - to dla nas ogromna pomoc!
Wiemy już, że sam zabieg to około 800 zł, do tego dochodzą badania krwi, USG i RTG (które już wykonaliśmy) oraz koszty hospitalizacji i leków. Jeśli ktoś jeszcze chciałby dołożyć choćby kilka złotych, będziemy bardzo wdzięczni!
Otrzymaliśmy zgłoszenie, że koło marketu chodzi oswojony rudy kocur, który ma najprawdopodobniej koci katar i charczy. Kot podchodził do ludzi, mruczał i ocierał się, ale poza jedną osobą, nikt na niego nie zwrócił uwagi. Szybko udało się kota zabezpieczyć - osoba, która go podniosła, wyczuła "dziurę" w brzuchu, która w dodatku krwawiła, więc na sygnale zawiozła kota do gabinetu weterynaryjnego, a my w tym czasie powiadomiliśmy lecznicę telefonicznie, że wieziemy dość pilny przypadek.
Rudy kocur okazał się rudą kotką, w dodatku z gigantycznym guzem listwy mlecznej, który perforował, stąd krwawienie. Poza tym kotka bardzo ciężko oddycha - jak gdyby próbowała coś odkrztusić. Rudzia zostaje na razie w lecznicy - koniecznie musimy odczekać, aż będzie na czczo, by wykonać badania krwi. Jeszcze dziś zrobimy RTG i USG, by sprawdzić, czy nowotwór dał przerzuty - i jeśli tak, to ile i gdzie.
Bardzo prosimy o wsparcie - wiemy, że grudzień to trudny okres finansowy dla wielu z Was, ale nie możemy przejść obojętnie obok kotki w takim stanie. Będziemy o nią walczyć i zrobimy wszystko, by Rudzi pomóc. Wiemy również, że bez Was się to nie uda... Dlatego za każdą wpłatę będziemy bardzo wdzięczni!
Nie wiemy, jak Rudzia trafiła pod sklep ani czy miała dom. Jeśli go miała - nie umiemy sobie wyobrazić, dlaczego nikt wcześniej jej nie pomógł... Rudzia to wspaniała koteczka, bardzo rozmruczana i pragnąca kontaktu z człowiekiem, więc mamy nadzieję, że Mikołajki - dzień, w którym została zabrana - to dla niej początek lepszego życia.
Ładuję...
