Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Rufus cierpiący - jeszcze w trakcie leczenia :
Rufus już po leczeniu. Stanął na nogi i po 2 miesiącach pobytu u Dra Sekuli powrócił do domu. Radości nie było końca a Rufus dzięki Państwu może wieść szczęśliwe życie ze swoja rodziną.
List z domu Rufusa:
"Witam Wszystkich bardzo serdecznie. Kochani, jutro będzie dwa tygodnie jak Rufusek jest w domu. Jest bardzo dobrze, czuje się wyśmienicie, widać, że nic nie boli, ma apetyt i oczywiście szczeka jak dawniej. Chodzimy cztery razy dziennie na obowiązkowe spacery, biega jak szalony, a ja dreptam za nim. Znowu jest radosnym pieskiem. Próbowałam wczoraj nakręcić filmik jak biega, ale z powodu swojej niepełnosprytnośći i powolności nakręciłam tylko własne buty, bo nie nadążam za nim. Cieszymy się bardzo, powrócił spokój, skończyły się nerwy, stres i ten okropny strach. Bardzo trudne były te dwa ostatnie miesiące. Mam nadzieję, że to już koniec i dysk nastawiony przez doktora będzie już siedział na swoim miejscu. Będziemy jeździć do doktora co miesiąc, takie są zalecenia, kolejna wizyta w styczniu. Pragnę z całego serca podziękować Wszystkim Państwu, którzy złożyliście się, aby opłacić leczenie mojego psa, to dla nas okropnie dużo. Bardzo, bardzo dziękuję za okazaną pomoc i wsparcie jakie otrzymałam, za każde ciepłe słowo, za energię i moc jaka płynęła od Was Wszystkich, czytając Wasze wpisy beczałam jak dziecko i to wszystko bardzo pomagało przetrwać te trudne miesiące.
Dzisiaj już ze spokojem mogę napisać, że pomogliście Państwo uratować mojego psa. Jak zaczęła się choroba Rufka, pies dostał zastrzyki przeciwbólowe i sterydy. Mimo leków osłonowych jakie mu podawałam, dostał krwotoku z żołądka. Weterynarz orzekł- uśpić... Nie będę opisywać co wtedy czułam, szukałam pomocy w Internecie, przekopałam kilkanaście stron i znalazłam doktora. Telefon i natychmiast jedziemy. Resztę historii Państwo znacie. Ogromne dzięki dla doktora. Ma Pan doktorze cudowne ręce.
Ogromne dzięki dla żony doktora Pani Małgosi - to Ona nosi po schodach i do ogrodu i karmi te biedne pieski, gotuje im i otacza je miłością (mój Rufi chodził za Panią Małgosią jak cień).
Wielkie dzięki dla Fundacji Jamniki Niczyje, zwłaszcza dla Pani Edyty, która zdziałała cuda, poruszyła niebo i ziemię aby zebrać pieniążki. Dziękuję.
Dziękuję Wszystkim Państwu - jesteście Wszyscy wspaniali"
Rufus po zakończeniu leczenia:
Kochani zwróciła się do nas rodzina z Katowic z dramatycznym listem zawierającym prośbę o pomoc. Państwo oboje niepełnosprawni i ich ukochany jamnik... Rufus nagle doznał paraliżu. Państwo nie maja środków finansowych na leczenie.
"Jesteśmy parą inwalidów z Katowic. Ja mam I gr po onkologiczną, mąż II gr po wypadku komunikacyjnym. Od lat pomaga nam w życiu 6 letni obecnie jamnik miniaturka Rufus. Jest wyszkolony, jeżeli mam atak, duszę się, nie mogę się ruszyć i nic zrobić potrafi zaalarmować otoczenie – sąsiadów. Po całych dniach jestem sama tylko z nim mąż jest w pracy. Bez przesady już kilka razy mnie uratował. W zeszłym tygodniu wydarzyło się nieszczęście – Rufus zeskoczył z fotela, upadł bezwładnie i zaczął wyć z bólu. Weterynarz w Katowicach – diagnoza dyskopatia w części barkowej , bezwład, brak reakcji na bodźce – proszę uśpić nie ma szans. Drugi w Ligocie – to samo. Rozpacz, siedziałam noc na necie, znalazłam Doktor. Telefon do doktora, prośba o transport do sąsiadów, jedziemy 250 km w jedną stronę. Rufus półprzytomny, bezwładny, odwodniony. Pan Doktor ratuje – złoty człowiek, każe nam wracać nas Śląsk pies zostaje. Po tygodniu, Rufus zaczyna się poruszać, ciężko bo ciężko ale Pan Doktor mówi że to tygodni trzeba leczenia. Ale je, PIJE, załatwia się. CUD. Musimy uzbierać 1200 zł na leczenie, Pan Doktor wziął Rufusa tak jak stał, ale musimy zapłacić. Nie wiemy jak to uzbierać , ja mam 1000 zł renty, mąż najniższą krajową w zakładzie pracy chronionej – 1200 zł „z hakiem” na rękę. Jak kupimy moje leki to wiadomo ile zostaje. (a jak nie kupię leków – ląduję na Oiomie). Kredytu nikt nam nie da przy tym dochodzie. Czas leci a my jesteśmy w kropce. Ja się z trudem poruszam - w te „dobre” dni (częściowe porażenie rdzeniowe po radioterapii), mąż jest głuchoniemy. Proszę poradźcie coś, nie liczymy że ktoś to zapłaci za nas, ale nas to przerasta, mamy czas do końca października. Poradźcie proszę co możemy zrobić? Proszę odpiszcie..."
Rufus przeszedł pod opiekę Fundacji, trzeba pomóc. Celem wydarzenia jest zbiórka kwoty 1200 zł na pokrycie kosztów leczenia Rufusa.
Ładuję...