Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
stało się coś niesamowitego i udało się :)
Zwierzęta mają swój prawdziwy dom. dzięki portalowi ratujemyzwierzaki, dzięki Wam - darczyńcom.
Płaczemy! Dziękujemy!!!!
Do 31 maja mamy zapłacić za dom. Dajecie mi wiarę i siłę, od wczoraj zbliżyliśmy się do 100% i choć czasu praktycznie już nie mamy, nadzieja nadal się w nas tli.
Jak skończy się nasza historia? Muszę wierzyć, że w te 15 godzin razem uda nam się ocalić przyszłość zwierząt, które ratuję.
W skrócie nasza historia wygląda tak:
Rok temu Syndyk sprzedał nasz dom, przegraliśmy przetarg i dotychczasową siedzibę fundacji pod Warką.
Dzięki Waszej pomocy zebraliśmy 180 000 zł. Do nas chyba nadal to nie dotarło, nie możemy uwierzyć, że jest tylu ludzi, którym istnienie naszej fundacji nie jest obojętne. Tym bardziej jest nam trudno prosić Was znowu o pomoc. Wszystkie pieniądze, które zebraliśmy do tej pory, wpłaciliśmy już właścicielowi nowego domu pod Mławą. Siedlisko natomiast kosztuje 280 000 zł… Właściciel poszedł nam na rękę i zgodził się rozłożyć całą należność na raty. W tej chwili mamy do zebrania 150 000 zł, a na zbiórce zebraliśmy do tej pory 95 000 zł, brakuje około 55 000 zł.
Mam pod opieką koty, psy, muły i osiołki. Nie pozwolę, by 10 lat mojej pracy na rzecz zwierząt poszło na marne. I Waszej pracy, bo działam dzięki Wam. Udostępniajcie ten post, zbiórkę, oznaczajcie osoby, które mogłyby nam jakoś pomóc. Dla Was to 2 minuty, a dla tych zwierząt całe życie.
To tęcza, którą złapałam ostatnio nad naszym azylem. Wierzę, że nie ostatnia.
Szanowni Państwo
serdecznie dziękuję za wsparcie - dajecie nam, poza pomocą finansową, nadzieję. przywracacie wiarę w ludzi
zostały dwa tygodnie. to bardzo mało czasu. Małe są szanse, żeby się udało. nie ma planu B. to miejsce jest domem. prawdziwym domem zwierząt. nie ma nic ważniejszego niż poczucie bezpieczeństwa, to chciałam dać tym zwierzętom. Całe życie je ratuję. Porażka z zakupem domu to moja porażka życiowa. A dotknie wszystkich podopiecznych Fundacji. Nie umiem nawet sobie tego wyobrazić, jak wielka krzywdę im zrobię
Mówicie, proszę, o nas swoim znajomym, rodzinie, współpracownikom - każda złotówka ma znaczenie, każda nas ratuje
Mamy dwa miesiące. Po tym czasie zniknie Fundacja. Znikną zwierzęta? raczej nie znikną, ale ich los .. nie umiem nawet o tym mysleć
Być albo nie być. to nie figura retoryczna, to nie przesada.
Nie mamy już chyba żadnej szansy.
Mamy juz tylko dwa miesiące. Do uzbierania 100 tysięcy. Do tego dochodzi podatek, opłata notarialna. Zbiorkę założyłam tylko na koszt domu. To 'TYLKO' cena domu.
Siedlisko dla podopiecznych Fundacji RUNA kosztuje 280 tysięcy złotych, Wpłacilismy większość - 180 tysięcy.
Teraz trudniejsza część, tduniejsza sytuaacja - w naszych granicach, u nas bezpośrednio. Ja juz nie wiem, co robić. Do kogo zwracać się o pomoc. Zawsze liczymy na Was, ale wiem, że Wam teraz trudniej.
My nie mamy planu B.
RUNA nie przetrwa. RUNA przestanie istnieć. Dom,który miał być ostoją naszych zwierząt przyniesie im zgubę
===============================================================
Co dalej z nami będzie..?
To pytanie spędza mi sen z powiek... Stało się! Jesteśmy w nowej siedzibie.. Ale czy możemy ją tak nazywać? Jeszcze chyba nie.. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Dzięki Waszej pomocy udało się znaleźć nowe miejsce dla fundacyjnych podopiecznych. Nowy Dom. Przeprowadzka była nie lada wyzwaniem. Zarówno pod względem logistycznym, jak i finansowym. 180 km od poprzedniego miejsca pobytu to nie mała odległość. Jak wiecie, zwierząt jest w fundacji bardzo dużo. Pomimo to jakoś daliśmy radę i nawet dość szybko się tu zadomowiły.
Postanowiłam założyć kolejną zbiórkę, aby dopiąć sprawę kupna naszej nowej siedziby. Pieniądze z poprzednich zbiórek zostały przeznaczone na pokrycie kosztów przeprowadzki oraz zadatek na poczet zakupu działki i domu, a także na wydatki związane z najpilniejszymi pracami remontowymi przeprowadzka, leczeniem podopiecznych Fundacji. Wiecie zapewne jak bardzo w dobie istniejącej sytuacji ceny poszły w górę. Dlatego cała przeprowadzka i prace remontowe pochłonęły większość uzbieranej kwoty. Ponadto musiałam uregulować zaległości u weta w starym miejscu, aby móc wejść w nowe życie z moimi zwierzakami. Nie zostało już zbyt wiele z zebranych pieniędzy, a do końca tego roku musimy zapłacić 205 tys. zł. za nasze nowe miejsce na ziemi. Potem jeszcze 50 tys. zł. do końca maja przyszłego roku. Dlatego zmuszona jestem kolejny raz prosić Was o pomoc. Moim marzeniem jest, aby zwierzęta fundacji wreszcie były bezpieczne. Widzę, że są tu szczęśliwe. Po pierwszym stresie spowodowanym zmianą miejsca, zaakceptowały to miejsce jako swój dom. Czują się tu bezpiecznie. Ale wcale tak nie jest... Przeprowadziliśmy się tu wszyscy, aby rozpocząć nowe życie. Zostały porobione inwestycje - remont, schody i podłoga na poddaszu - pokój dla kotów , ogrodzenie, wybieg dla kóz itp...
A teraz znów stoimy pod murem... I bez Was go nie pokonamy... Bardzo Was proszę, nie pozwólcie, aby straciły to światełko spokojnej przyszłości. Bez Waszego wsparcia nie damy rady zapłacić takiej kwoty. Błagam... Zróbmy zwierzakom prezent na Święta i niech Nowy Rok rozpoczną w nowej, stabilnej rzeczywistości. Niech ten dom będzie naprawdę ich domem...
Drodzy, pewnie jesteście już zmęczeni naszym ciągłym nawoływaniem o pomoc, ale bez Was nie damy rady zrealizować planu uratowania naszych zwierząt.
Nie będę epatować brutalnymi drastycznymi zdjęciami naszych podopiecznych "przed", nie zamierzam grać na emocjach. Moja rola jest zapewnić im spokój, zdrowie, dobry komfort życia. Zawsze walczę o życie i zdrowie, jeśli jest na to szansa. Jeśli szans nie ma - pomóc odejść spokojnie, nie przedłużać cierpień, w spokoju, harmonii, może Boga. Zawsze staram się być z nimi w tym momencie. Godność – godne życie, godna śmierć – to ważne. Ważne dla ludzi i dla zwierząt.
Dzięki Wam powiodła się przeprowadzka Fundacji do nowego miejsca. Widać już światełko w tunelu! Zrobiliśmy konieczny remont - dom i teren wokół jest przystosowany dla zwierząt RUNY (m.in. zostały zmodernizowane schody i podłoga na poddaszu, pokój dla kotów, ogrodzenie i wybieg dla kóz). Wpłaciłam zadatek 25 000 zł za dom.
Właściciel rozłożył kwotę na raty, ale termin jest bliski… Zbiórki niestety idą kiepsko, chociaż wiem, że robicie, co możecie i doceniam każdą pomoc! Boję się, że nie zdążę z pierwszą ratą, którą muszę wpłacić do końca grudnia – 205 000 zł. Drugą ratę w kwocie 50 000 zł muszę uzupełnić do 31 maja 2022 r. Bardzo proszę o dalsze wsparcie i udostępnianie. Kto ile może, kto ile da radę…
Nie śpię po nocach w obawie, że nie uda się zebrać całej kwoty. Po opłaceniu faktur za leczenie i zapłaceniu za przeprowadzkę zostało nam 126 000. zł Brakuje nam jeszcze ponad 150 000 zł.
Jeśli nie zbierzemy całej kwoty, będziemy musieli opuścić to miejsce, a wszyscy dobrze wiemy, jak ceny nieruchomości poszły w górę...
Bez Waszej pomocy Fundacja zostanie z niczym. Co wtedy stanie się ze zwierzętami, którym dajemy schronienie? Zostaną pozostawione same sobie? Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać… Zwierząt jest u nas bardzo dużo - 72 koty, 6 psy, 21 kozy i 1 osiołek. Szybko się tu zaaklimatyzowały i dobrze się czują w nowym azylu. Po początkowym stresie związanym z przeprowadzką odzyskują spokój. Niestety z tyłu głowy ciąży mi ta myśl, że nadal nie jesteśmy u siebie, przez to zarówno ja jak i zwierzęta nie czujemy się bezpiecznie. Towarzyszy nam ciągły stres i poczucie zagrożenia…
Bardzo zależy mi na dalszym losie naszych wspaniałych zwierząt, bo zasługują one na swoje miejsce na ziemi. Błagam pomóżcie sprawić, żeby właśnie ten dom stał się tym wymarzonym miejscem!! Wierzymy w Waszą pomoc i okazane serce!