Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
podopieczni RUNY dziękują
a ja się boję, co będzie dalej. koszty utrzymania siedziby, naszych zwierząt wciąż rosną. czy przetrwamy. miemy nadzieję, że tak. waczymy - z Waszą nieocenioną pomocą
Wszystkim nam jest cieżko, wszystkie koszty wzrosły i wciąż rosną. U nas - ze wzgędu na specyfikę naszej działalności i typ podopiecznych - największych nakładów wymagają usługi weterynaryjne.
A przypadki mamy naprawdę nietypowe, często zadziwiające nie tylko nas, ale i lekarzy...
Wasza pomoc jest nieoceniona.
Dzięki Waszej hojności, wielkim sercom spłaciliśmy zaległe faktury. Braki uzupełniliśmy jeszcze środkami z 1,5%. Serdecznie dziękuję!
Zaglądajcie do nas:
Chciałam gorąco podziękować wszystkim za darowizny - to niebywałe, że w tak krótkim czasie udało się zebrać tak dużo :)
Dzięki Wam opłaciliśmy większa część faktur za 2023 rok.
Niestety mimo wszystko weszliśmy w Nowy Rok z długami. To nie tylko bardzo frustrujące, ale bardzo niebezpieczne - czy lecznice, weterynarze, nie odmówią nam leczenia, czy w ogóle przetrwamy? Misją Fundacji RUNA jest dbanie o zwierzęta - ratowanie zdrowia i życia, dbanie o komfort życia - jakość warunków i samopoczucia.
Teraz znów jakaś 'seria' wczoraj Xena miała zaplanowaną sterylizację, razem z nią pojechały kociaki - Okruszek, Letycja, ktora waży tylko 500 g i Bruno, bo w ogóle nie rosną. Zupełnie nie wyglądają na swój wiek i ogólnie czują się jakoś kiepsko. Nie zachowują się jak kociaki, nie są zainteresowane zabawą.
Pojechał też Imbir, u którego poza powyższym występuje biegunka i wychudzenie Wszyscy musieli zostać w szpitalu. Dzisiaj odbieram malce i Oskara, i Skrzacik - którzy już wcześniej trafili do szpitala,
Imbir zostaje - wyszły mu znacznie podwyższone parametry nerkowe. Będę chciała w poniedziałek zrobić dodatkowe badanie Letycji. Mam nadzieję, że nie mamy problemu z zapaleniem otrzewnej - płyn się nie zbiera, ale Letycja jest mi wysoce podejrzana
No i tak - kółko zaklęte. Na szczęście ostatnio nie ma kłopotów zdrowotnych u kopytnych, choć Jaśka na pewno musi wet obejrzeć ze względu na stawy, a Leopold czeka na kastrację - ale to wtedy, kiedy się ociepli, będzie mogło nastąpić
Nasi podopieczni liczą na Was. Bo mają tylko Was...
Jeszcze raz serdecznie dziękuję - Wasza pomoc wiele dla nas znaczy. Dziękuję za wpłaty, ale także za miłe słowa - to bardzo budujące :) życzę Wam Najlepszego 2024 roku :)
3 tygodnie temu trafiło do nas 10 osieroconych kotków.
Właściciele zmarli i nie miał się kto nimi zaopiekować. Oczywiście przygarnęła je Sylwia i tak trafiły do Runy.
3 miesięczne maluchy Letycja i Bruno są bardzo chore. Był jeszcze kociak Groszek, ale niestety nie przeżył
U kotków występuje bardzo silna inwazja pasożytów i niestety infekcja wirusowa. Możliwe, że to koci katar.
Kółko się zamyka - przez infekcje jest obniżona ich odporność i pasożyty są silniejsze. Dlatego na wzmocnienie ich odporności i ochronę antywirusową podajemy INTERFERON.
Na ochronę ich układu pokarmowego uszkodzonego przez pasożyty podajemy pastę "Maślan".
Kociaki przyjmują już drugi antybiotyk
i walczymy o ich zdrowie i życie. Bardzo potrzebujemy pomocy!
Przez 4 tygodnie ratowaliśmy kotkę Negritę. Cztery tygodnie w szpitalu, dwie transfuzje krwi, poważna anemia oraz chore nerki.
A ona walczy❗Koszty leczenia ogromne Czy możemy nie pomóc?
Ratujemy z całych sił.
Kochani, sytuacja fundacji ciągle ulega pogorszeniu. Faktury, które trzeba opłacić, tylko się piętrzą.
Runa nie jest zwykłą fundacją, tutaj pomocy nie można odmówić nikomu, szczególnie, że trafiają do nas bardzo trudne przypadki, których nikt inny nie chciał.
To ogromne koszty leczenia, utrzymania. Fundacja to nie tylko ciągłe wizyty u weterynarzy, zwierzęta muszą mieć zapewniony dach nad głową, jedzenie i ciepło. Napraw w domu jest wiele, a to nie pomaga w naszej sytuacji. Dlatego bardzo prosimy Was o wsparcie, o pomoc, w tym, żeby móc działać dalej!
Koszty usług weterynaryjnych nas dobijają zupełnie, dlatego prosimy o pomoc w opłaceniu faktur weterynaryjnych
Pomocy... Mamy wezwania do zapłaty faktur za leczenie zwierząt, za bieżącą eksploatację, za prąd, za śmieci za wodę, a przede wszystkim za leczenie.
W fundacji Runa mieszka w tej chwili: 65 kotów, 21 kóz 2 osiołki, 2 mułki, 2 owieczki 8 psów. Razem 100 zwierząt. Utrzymanie to bardzo duże koszty, ale najwięcej pochłaniają usługi wet, które są bardzo wysokie. W fundacji są głównie zwierzęta stare i schorowane, które są rezydentami.
Nie mamy siły przebicia, jak niektóre fundacje, nie umiemy dobijać się do mediów, nawet nie byłoby na to czasu. Sama Sylwia opiekuje się tymi zwierzętami.
Sylwia Całe życie poświęciła zwierzętom w potrzebie. Od zawsze im służyła i były dla niej najważniejsze. Wszyscy podopieczni Runy to zwierzaki poturbowane przez los, które tu zaczęły być socjalizowane i leczone. Tu zaczynały ufać człowiekowi, tu poczuły się bezpiecznie.
Tworzymy rodzinę. Sylwia poświęciła wszystko dla ich ratowania, życia, zdrowia, psychiki, zawsze starając się zapewnić im to, co najlepsze. Gdy straciła pracę z powodu choroby, wszystko zaczęło się powoli sypać. A teraz wszystko się po prostu wali. Gdy coś się stanie podopiecznym, Sylwia nigdy sobie tego nie wybaczy.
Przyjaciółka fundacji Anna opisała Runę w ten sposób:
„Jeśli gromada psów tuli się do ciebie, szturcha zimnymi nochalami i tylko: głaszcz! głaszcz jeszcze! I nawet te najdziksze, co to przed chwilą z bezdomności wydłubane, nawet one – sruuu! jęzorami po rękach i czochraj! A ty jeszcze przed chwilą myślałeś, że obcych psów się boisz, a teraz zapominasz, zanurzasz dłonie w puchate futra i otulasz się ich szczęściem...
jeśli przyklękasz, by podnieść upuszczony papierek, a na kolana ładuje ci się parę kilo mruczenia... I z boku, i z tyłu, i na ramię kolejny się wspina. I nawet ta kotka bez ogona, tak okrutnie doświadczona, wtula pyszczek w twoją szyję, by za chwilę pognać dalej w radosnych podskokach... A ty jeszcze przed chwilą myślałeś, że koty są takie nieufne, a teraz zapominasz, poddajesz się temu terkotowi mruczenia i wsłuchujesz się w ich szczęście...
Jeśli drugą godzinę gapisz się jak idiota na hasające kozy, a one stuk-stuk tymi różkami i krzyczą na ciebie, żebyś jabłko podał, bo z ziemi jeść niewygodnie... I refleks ci ćwiczą – kto pierwszy na ławce usiądzie? I koniecznie chcesz dotknąć tej brody, bo jest zupełnie jak z bajki. A ty jeszcze przed chwilą myślałeś, że kozy niemądre takie, a teraz zapominasz, śmiejesz się jak dziecko, gdy one raciczkami na stole wystukują swoje najszczęśliwsze flamenco...
Jeśli tak się dzieje... to znaczy, że jesteś w Runie. Nie pozwól, by to miejsce zniknęło. Runa potrzebuje Twojej pomocy”.
Ładuję...