Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Saba mimo naszej pomocy i wspólnego wysiłku przegrała walkę z nowotworem. To ostatnie zdjęcie
Jestem Saba i odkąd pamiętam, byłam zdana tylko na siebie. Kiedyś nawet byłam czyjaś, ale ten człowiek był zły. Ta znajomość "bolała" mnie bardzo. ...a później żyłam na polach i w lasach. Walczyłam o każdy dzień. Rodziłam dzieci - nie pamiętam ile. Chowałam je przed złym światem, jednak one i tak zawsze umierały... Dobrzy ludzie dawali mi jeść, czasami chcieli pogłaskać. Ale ja nie lubiłam dotyku. Budził wspomnienia. A smycz? Ta to dopiero była straszna... Pewnego dnia zaczęło mnie boleć. Bardzo boleć. Na moim brzuchu pojawiły się guzy, które rosły i rosły, a ból stawał się coraz bardziej nieznośny.
Przyjeżdżali do mnie różni ludzie. Zawsze mieli ze sobą tę straszną smycz. Chcieli coś ode mnie. Ale ja byłam sprytna. Uciekałam ile sił w łapkach. Tylko że tych sił zaczęło mi brakować... Znalazłam sobie miejsce w stodole.
Tam było trochę cieplej i nie wiało. Pewnego dnia, ktoś przyjechał. Znów ludzie... Nie miałam już siły uciekać. Zdziwiłam się, bo oni byli dla mnie mili. Dali jeść, otulili kołdrą i zabrali.
Kochani! Saba za długo uciekała od pomocy. Ogromne guzy listwy mlecznej popękały i suczka opadła z sił. Jedynie szybka operacja jest w stanie ją uratować. Obiecaliśmy Sabie, że zrobimy wszystko by udowodnić jej, że psie życie może być piękne, a smycz nie boli. Dziś, nasza podopieczna przebywa w klinice.
Jej organizm jest wzmacniany przed ciężką operacją. Kosztowną operacją... Czy biedny bezdomny pies jest jej wart? Czy stara suka, której życie to pasmo cierpienia, zazna jeszcze szczęścia? Pomóżcie uratować Sabę.
Ładuję...