Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za tak ogromne wsparcie. Sara po operacjach, i obowiązkowym szczepieniu trafiła do hotelu dla zwierząt. Przyszedł czas na socjalizację i oswajanie z człowiekiem.
Zwykły wiejski pies, a raczej suka. Określenie jakże okropne, bezduszne i poniżające. Ale zarazem w całej istocie prawdziwe. Jakie życie miała nasza podopieczna? Jej nastawienie do człowieka wyraźnie wskazuje, że nigdy nie była kochana, nikt nie dbał, nie głaskał. Przecież to tylko kundel!
Brak sterylizacji, liczne ciąże, brak podstawowej opieki weterynaryjnej - wreszcie ulica, bo ewidentnie się popsuła i raczej sama się z tego nie wyliże.
Znaleźliśmy ją w fatalnym stanie. Ogromny guz, jaki widzieliśmy z daleka, z bliska nas po prostu przeraził. Był tak ogromny, że skóra nie była w stanie się dalej rozciągać. Pękła, ukazując nam swoje przerażające wnętrze.
Sunia, którą nazwaliśmy Sara, natychmiast trafiła do kliniki, jej stan ogólny nie pozwalał na natychmiastową operację. Rozpoczęła się walka z potężnym stanem zapalnym. Trwałą też szczegółowa diagnostyka, gdyż połowa guzów listwy mlecznej to guzy złośliwe, dające przerzuty do okolicznych węzłów chłonnych I płuc.
Gdy lekarze opanowali już masywny stan zapalny, zaplanowali pierwszy z zabiegów. Sara musiała przejść obustronną mastektomię (usunięcie w całości obu listw mlecznych) oraz sterylizację, z uwagi na początki ropomacicza. Niewielki rozmiar psa, ogromny guz do usunięcia nie pozwalały na wykonanie wszystkiego za jednym razem.
Pierwszy z zaplanowanych zabiegów zakończył się dobrze. Podczas wielogodzinnej operacji lekarze mieli nie lada wyzwanie, by w całości usunąć guz, który jak się okazało, wrósł w powłoki brzucha (to, co widoczne na zewnątrz, to był zaledwie kawałek). Proces gojenia po tak rozległym zabiegu trwał bardzo długo, obecnie Sara szykuje się do kolejnej operacji – usunięcia drugiej listwy wraz ze pozostałymi guzami.
Kochani, leczenie Sary, około 10-letniej suki liczymy już w tysiącach złotych, a to jeszcze nie koniec. Nasza sytuacja finansowa jest dramatyczna. Przyjęliśmy na swoje barki zbyt wiele zwierząt, których leczenie pochłonęło wszystkie zgromadzone przez nas środki. Bez waszej pomocy nie uratujemy już, żadnego zwierzęcia. Błagamy, pomóżcie nam!
Ładuję...