Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Sasza wrócił do zdrowia. Udało się wyrwac go kostusze. Operacja sprawiła, że musi być nadal na lekkiej diecie, ale powróciło mu dobre samopoczucie i apetyt. Jest chudziutki, ale nadrabia. Ufff...kolejne kocie życie uratowane! Dziękujemy wszystkim, którzy zechcieli wesprzeć tego kociaka. Warto pomagać! Są powody do szczęścia!
Szasza został zabrany z ulicy przez osobę, która jest dla PKDT zewnętrznym domem tymczasowym. Został wypielęgnowany, odkarmiony i zaopiekowany. Niedawno przeszedł zabieg kastracji. Niestety kilka dni po operacji poważnie zaniemógł. W radosnym, młodym kociaku została zaledwie tląca się iskierka życia.
Konieczna była pilna interwencja lekarska. Kot trafił do lecznicy weterynaryjnej z podejrzeniem zatkania przewodu pokarmowego. Kocurek nie chciał jeść, wymiotował, miał mocno powiększone węzły chłonne oraz opuchnięty język. Po pierwszej dawcę antybiotyków oraz środków rozkurczowych i przeciwwymiotnych wydawało się, że kot wrócił do niemal normalnego funkcjonowania. Jednak zaledwie kilka dni później jego fatalne samopoczucie znowu powróciło wraz z brakiem apetytu oraz wymiotami. Kot znowu gasł. Zmieniliśmy lecznicę. Pani weterynarz postanowiła o wykonaniu rozszerzonej diagnostyki - badania krwi, usg i prześwietlenie.
W efekcie badań obrazowych stwierdzono powiększoną trzustkę, jelita objęte stanem zapalnym, a tajże obecność ciała obcego. Na tej postawie zapadła szybka decyzja o konieczności zoperowania kociego pacjenta. Podyktowane to było koniecznością usunięcia zalegającego "przedmiotu". Pomimo złego stanu trzustki interwencja chirurgiczna była jedyną możliwością uratowania kociaka. Operacja zakończyła się sukcesem. Pobrano też wycinek zmienionego jelita do badań. Po operacji Sasha pozostał jeszcze na obserwacji w lecznicy pod ścisła kontrola i opieka weterynarzy.
Kot po zabiegu dochodzi do siebie - zaczął się interesować otoczeniem, przyjmuje płynny pokarm, nie wymiotuje. Jesteśmy dobrej myśli. Mamy też nadzieje, ze to koniec walki o jego życie. Niestety leczenie i ratowanie Sashy było sporym wydatkiem. Będziemy bardzo wdzięczni za pomoc w spłacie długu w lecznicy - w domach tymczasowych, jak zwykle funduszy brak. Część kwoty pokryła osoba zajmująca się kotem, ale nie stanowi to całości koniecznych środków.
Ładuję...