Krzesimowskie staruszki nie mają czym dojechać do lekarza

Okres jesieno-zimowy to dla wszystkich trudny czas. Jesienna słota daje się we znaki psim staruszkom. Również nasze schroniskowe auto znowu spłatało nam figla. Pewnego jesiennego poranka przez awarię samochodu pracownicy nie dojechali na czas do pracy. Organizacja auta zastępczego i odholowanie Fiata do warsztatu samochodowego zajęło kilka godzin.

Diagnoza: awaria przegubu. Jest to usterka, z jaką fizycznie nie da się jechać. Fiat utknął w warsztacie na kilka dni. Przy przeglądzie okazało się, że do wymiany są także hamulce. Nie musimy chyba tłumaczyć, jak ważne są sprawne hamulce, szczególnie o tej porze roku.

Samochód jakim dysponuje schronisko, codziennie pokonuje nawet 80 km. Auto przewozi pracowników, pokarm dla psiaków, psiaki na wizyty lekarskie. Droga do schroniska prowadzi częściowo przez las i jest bardzo uciążliwa - w czasie pluchy jest bardzo błotnista, a w zimie niekiedy nawet nieprzejezdna. Schronisko położone 15 km od najbliższego gabinetu nie może funkcjonować bez samochodu. Dla schroniska to auto to być albo nie być.

Powyżej przedstawiamy fakturę, jaką musimy opłacić do 2 listopada za naprawę auta. Przy obecnych finansach schroniska niemożliwe jest opłacenie tej faktury. Nie pozostaje nam nic innego, jak po raz kolejny prosić o pomoc. 2 listopada zbliża się wielkimi krokami, a my nie mamy ani grosza. Prosimy o wsparcie.