Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dawno, dawno temu pewien mądry człowiek Immanuel Kant powiedział - "Serce człowieka można poznać po tym, jak traktuje zwierzęta".
Minęły setki lat a ten tekst jest tak samo mocny, a nawet i bardziej, bo podłość ludzka i sadyzm umacnia się w skamieniałych sercach oprawców bardziej i bardziej.
Dziś chcemy opowiedzieć Wam historie Coli. Młodej, przekochanej i cierpiącej suni. Cola jest obecnie podopieczną Schroniska Dla Zwierząt w Gnieźnie. Trafiła tu po tym jak przyczłapała, dokładnie przyczłapała się na jedną z posesji znajdującą się nieopodal Gniezna. Ludzie zgłosili fakt odpowiednim służbą i tak Cola trafiła do nas.
Na dzień dobry było widać, że coś jest nie tak. Wiadomo, każdy pies, który do nas trafia na wstępie jest zdezorientowany, ale w jej oczach było coś innego. Nie zastanawiając się przystąpiliśmy do oględzin. Już po pierwszym "rzucie oka" wiemy, że coś jest tylną nogą. Wisi ona w powietrzy a przy najmniejszej próbie dotyku Cola wyje niemiłosiernie.
Nasze założenie jest takie, że Cola musiała ulec wypadkowi. Pędzimy do zaprzyjaźnionej kliniki by na "świeżo" zbadać sprawę i przystąpić do ewentualnych koniecznych działań czy zabiegów. To, co pokazują badania mrozi naszą krew. Cola doznała wieloodłamkowego złamania kości udowej prawej oraz pęknięcia miednicy w trzech miejscach. Okazuje się, że uraz jest dość stary. Po ocenie zamknięcia jam szpikowych można wnioskować, że Cola nosi ten ból już około 2-3 tygodni.
Jednak nie to wprawia nas w osłupienie. Do Coli ktoś strzelał... W jej małym ciałku znajdują się pociski, które ukazały się na zdjęciu rentgenowskim. Dla Nas to nie do pomyślenia. Jak można być takim zwyrodnialcem... Jak ? Pojawia się pytanie, czy urazy Coli spowodowane są wypadkiem? Czy jednak faktem, że ktoś do niej strzelał?
Łapa Coli jest w strasznym stanie. Poważnie rozważana była kwestia amputacji. Colcia to sunia, która tak naprawdę dopiero zaczęła swoje życie, ma około roku. Po wnikliwszych badaniach i ocenie dokonanej przez konsylium lekarskie jakie się zebrało pojawiło się światło w tunelu. Próba podjęcia się przez lekarzy złożenia kończyny podczas wielogodzinnej operacji. Otwarcie jam szpikowych, repozycja złamania, założenie stabilizatora zewnętrznego na okres dwóch miesięcy.
Z Naszej strony decyzja nie była oczywista, bo jak się pewnie domyślacie koszty tak skomplikowanej operacji są ogromne. Znów Na szali leżały pieniądze albo zdrowie i sprawność młodego stworzenia.
Co mieliśmy zrobić… Jako Fundacja wspierająca Schronisko wzięliśmy Colę pod swoje skrzydła. Wybraliśmy życie bez bólu i szansę dla Coli na normalny dom.
Została nam nadzieja, że razem, dzięki Wam i Waszej dobroci serducha spłacimy zadłużenie… Ta historia musi zakończyć się happy endem. Jesteśmy to winni Coli…
Ładuję...